Festiwal propagandy. Tak tylko można nazwać to co teraz odbywa się w masowych mendiach. Zwalanie winy i przekonywanie społeczeństwa, iż to „kibole” są bandytami i brutalami trwa już od dłuższego czasu.
Rząd boi się młodych gniewnych, którzy już dawno skumali co tak naprawdę dzieje się w Polsce i coraz częściej upominają się o kraj swoich przodków. Coraz częściej słyszy się o liściach, które trzeba zastąpić komunistami, bo komuna nigdy z kraju nie wyszła i nigdy nie została rozliczona, ale to temat na inny, dłuższy wpis.
Proszę poczytać i zobaczyć co naprawdę się wydarzyło na gdyńskiej plaży i kto był agresorem.

2823784457_93de010093_zCo się naprawdę stało na gdyńskiej plaży?

Liberalne media bombardują nas opowieściami o brutalnych, rasistowskich pogromach jakie spotkały meksykańskich turystów ze strony kibiców Ruchu Chorzów. Jak było naprawdę?

Meksykańscy marynarze z żaglowca „Cuauhtemoc”, który zacumował w gdyńskim porcie, około godziny 15 zeszłego dnia, lekko pijani leżeli na plaży.
Cuauthemoc to statek szkoleniowy meksykańskiej Marynarki Wojennej. Załoga to głównie kadeci plus marynarze w służbie czynnej. Generalnie nie ma cywili. Załoga to nie jakaś przypadkowa grupa osób, ale zdyscyplinowany, dobrze znający się i zorganizowany zespół, któremu tajniki posługiwania się bronią, także białą, nie jest obcy.” –mówi Rafał Wiechecki były Minister Gospodarki Morskiej oraz Przewodniczący Polsko-Meksykańskiej Grupy Parlamentarnej Sejmu RP V kadencji.


Według relacji świadków zdarzenia, jeden z latynosów chciał poderwać znajdującą się na plaży Polkę i zaczął naruszać jej prywatność, dotykając ją w miejscach intymnych. Dziewczynie się to nie spodobało, z tego powodu meksykański marynarz uderzył ją w twarz.

Widzący całą sytuację kibice Ruchu podbiegli, by bronić Polki. Przerażeni Meksykanie wyciągnęli ostre przedmioty w tym noże i zranili jednego z fanów „niebieskich”. Według relacji naocznych świadków jeden z marynarzy „wbił nóż w klatkę piersiową Polaka”. Widząc niehonorowe zachowanie latynosów, obecni na plaży inni kibice Ruchu biegli by ratować swoich kolegów. W wyniku awantury zostało rannych  pięć osób: dwóch Polaków i trzech Meksykanów. Jedna osoba przebywa na obserwacji w szpitalu. Służby zatrzymały 3 osoby w tym jednego obywatela Meksyku.

Tak sytuację opisuje radny Chorzowa, prywatnie kibic Ruchu Ryszard Sadłoń:
„Kilkunastu Meksykanów ruszyło na kibiców z ostrymi narzędziami i butelkami, bo myśleli, że jest ich mało. Do tego kibice nie mieli żadnego uzbrojenia. Przeliczyli się, bo kibice akurat się zbierali i było ich coraz więcej. Każdy kto zna kibiców wie, jak podziałała na nich wieść, że kolegę trafiono nożem, rozrywając mu wnętrzności. Nawet chuligani chodzący na mecze uznają za honorowe walki bez użycia niebezpiecznych narzędzi.”

Jeden z kibiców Ruchu relacjonuje sytuację następująco:
„Wersja podana przez media to jakaś fantastyka. Informacje, jakie dotarły do nas w czasie meczu z loży VIP, to kuriozum. Opowiadano o trzygodzinnej bitwie, podczas gdy zadyma trwała około kwadransa. Panikę wywołały komunikaty podawane przez megafony o ewakuacji plaży. Ludzie specjalnie przeciwko niej nie protestowali, bo akurat schowało się Słońce”

Prezydent Gdynii Wojciech Szczurek wydał oświadczenie, w którym potępił zachowanie Polaków.
„W związku z brutalną napaścią kilkusetosobowej grupy pseudokibiców drużyny Ruchu Chorzów na gości naszego miasta – członków załogi szkolnego żaglowca Akademii Marynarki Wojennej Meksyku – 'Cuauhtemoc’ – podczas ich wypoczynku na plaży w Gdyni, w niedzielę 18 sierpnia 2013 r. – wyrażam najwyższe oburzenie, sprzeciw i oczekiwanie surowego ukarania wszystkich sprawców. Tego rodzaju bandyckie zachowania budzą odrazę i zasługują na powszechne potępienie”

Prezentujemy również oświadczenie służb.
Mariusz Sokołowski – rzecznik Komendy Głównej Policji:
„Po jednej i po drugiej stronie stanęła grupa tych, którzy próbowali się przekrzyczeć. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko – doszło do rękoczynów. U kogoś w ręku pojawiła się butelka, u kogoś innego prawdopodobnie ostre narzędzie.”

Podinspektor Adam Gruźlewski z policji w Gdyni stwierdził, że cała sprawa jest wciąż badana i tak naprawdę policja nie zna jeszcze jej szczegółów.
Mamy zabezpieczony monitoring. W tej chwili policjanci pracują nad sprawą, ale od rana trwają przesłuchania wszystkich marynarzy. Jedna z informacji, jaką posiadamy, mówi o tym, że na początku zdarzenia doszło do bójki jeden na jednego. Inna natomiast, że kibice stanęli w obronie kobiet. Ale by to potwierdzić, muszą zakończyć się wszystkie przesłuchania – stwierdził.

Jednak demoliberalne media już zaczęły nagonkę na kibiców, którzy z „pobudek rasistowskich zmasakrowali turystów”.
Miało dojść najpierw do wyzwisk, do jakiejś ogromnej szamotaniny. „Ci Meksykanie próbowali się ratować” – twierdzi reporter TVN24 Maciej Cnota.

Za udział w bójce z użyciem niebezpiecznego narzędzia grozi do 8 lat więzienia.

 

Tak wyglądało aresztowanie.

 

AKTUALIZACJA (11:20; 19.08)

 

Według rmf24.pl, z nagrań monitoringu jednoznacznie wynika, że to meksykańscy marynarze sprowokowali wczorajszą bójkę na gdyńskiej plaży. Zaczepiani przez kilka minut kibice oraz turyści w końcu nie wytrzymali i odpowiedzieli na zaczepki.

 

Filmy wideo z monitoringu pozwalają na zrekonstruowanie przebiegu wydarzeń na gdyńskiej plaży. Okazuje się, że meksykańscy marynarze w niekulturalny sposób zaczepiali młode kobiety i obrażali plażujących kibiców. Po kilku minutach jeden z nich nie wytrzymał i odepchnął Meksykanina. Wtedy rozpoczęła się szamotanina. Według ustaleń reportera radia RMF24, to obcokrajowcy byli bardziej agresywni. Jako broni używali butelek z utrąconym dnem.

Źródło: http://narodowcy.net/polska/3041-co-sie-naprawde-stalo-na-gdynskiej-plazy
PL