Mija kolejny tydzień zamieszania śmieciowego w Białymstoku. Władza wymusiła na mieszkańcach wyższe opłaty, ale nic się nie zmieniło na lepsze. Segregacji śmieci nie ma w dalszym ciągu, więc o co chodzi?
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Spółka Lech pobiera „haracz” za nic i zwala winę na innych. Do tej pory wszystko było jasne, były umowy z konkretnym odbiorcą śmieci i wiadomo było kogo winić za opóźnienia i bałagan. Teraz kasa spływa do pośrednika (LECH), a pośrednik ma duuuuży personel do wyżywienia oraz czynsze do zapłaty więc nie w głowie im tam jakieś śmieci. Ważne, że kasa jest.
Podwyżki wprowadzono pod pozorem ekologii i czystości dla środowiska, tylko że te podwyżki wpływają na dobre pensje w spółce LECH, a nie segregację śmieci.
Następnym ciekawym aspektem tego zamieszania jest wprowadzenie zmian za pieniądze mieszkańców. Podniesiono opłaty by zakupić kontenery, pojemniki, kosze, worki itd. – Metody iście komunistyczne, bo to wtedy było wszystko wspólne i za wspólne pieniądze, a teraz mamy kapitalizm i to firma wchodząca na rynek powinna zainwestować i czekać na zysk, a nie drenować kieszeń mieszkańców Białegostoku.
Dobrze, że mieszkańcy zaczynają rozumieć ten przekręt w wykonaniu władzy i zaczynają się dopominać obniżenia opłat. Lepiej późno niż wcale. Dodam tylko – Gdzie byliście jak „team Truskolaskiego” przegłosowywał wprowadzenie podwyżek które nic nie zmieniły, o przepraszam zmieniły! Dołożono nam pasożyta do wyżywienia – spółkę LECH!
JP
Poniżej tekst z Porannego
„Śmieciowa rewolucja” tylko nie ma jak segregować śmieci
Precedensowa sprawa w skali kraju. Mieszkańcy Białegostoku zjednoczyli się i wezwali radę miasta do zmniejszenia opłat za odbiór śmieci. Pod wnioskiem podpisało się około 600 osób. Ich zdaniem ustalenie tak wysokich stawek jest niezgodne z prawem.
Miasto wykorzystuje pozycję monopolisty i zawyża stawki za wywóz śmieci – uważa Krzysztof Krasowski, inicjator akcji.
Jego zdaniem narusza to ustawy o ochronie konkurencji oraz o zachowaniu czystości w gminach. Parę dni temu wysłał on do rady miasta wezwanie do usunięcia naruszenia prawa. Podpisało je prawie 600 osób. Jeśli miasto nie przychyli się do ich wniosku, białostoczanie skierują sprawę do sądu administracyjnego oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. To precedensowa akcja. A problem dotyczy całego kraju
Więcej przeczytasz w czwartkowym papierowym wydaniu Kuriera Porannego.
Źrodło: http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20130821%2FBIALYSTOK%2F130829889
W Gdyni podobnie jak w Białymstoku śmieciowe nalicza się w zależności od metrażu mieszkania. Czy to metry śmiecą? Mieszkańcy Gdyni protestują. Najwyższy czas żeby zaprotestowali Białostoczanie.
Pozdrawiam