Wklejam dziś cykl szokujących artykułów o tym, czym tak naprawdę jest cały system finansowy, bankowy i prawny. Czym tak naprawdę jest i jakie konsekwencje niesie za sobą: akt urodzenia, PESEL, dowód osobisty, pożyczka bankowa. Materiał jest po prostu szokujący, bo prawdziwe znaczenie tych terminów jest przed nami ukrywane.
Ten system jest tak skonstruowany, by wyzysk którego padamy ofiarą, był w pełni dobrowolny. Tak, dobrze czytacie. Oni bazują po prostu na naszej nieznajomości prawa, specjalnie skonstruowanego „papugowego języka„. Jak i na tym, że bierzemy zastaną rzeczywistość taką, jaką nam przedstawiają tak zwane „papugi„. Czyli nie umiejący myśleć, ale znakomicie wykształceni sługusi systemu.
Cały system bankowy, finansowy, opiera się na dobrowolności. Nie znasz swojego statusu ani swoich praw, więc Cię ogrywają na każdym kroku. Z drugiej strony, system ten istnieje po to, by trzymać w ryzach drapieżnych i wciąż nienasyconych ludzi. Którym wciąż bliżej do przysłowiowej małpy z brzytwą, niż do pełnoprawnego obywatela Ziemi i wszechświata.
Jednak system ten generuje niewolę, którą dobrze znamy z naszego codziennego życia. Elity polityczne zakładają, że skoro większość ludzi to na wpół dzikie zwierzęta, których jedynym celem życiowym jest zalanie się w trupa przed TV, to oni tak dostosują system, by wygodnie na nich pasożytować. I to się dzieje. Jest możliwe wygenerowanie w systemie bankowym choćby miliarda dolarów, którego nie trzeba oddawać bankowi.
Jednak robią to wyłącznie ludzie wtajemniczeni w system i w pewnym sensie.. odpowiedzialni. Bo gdyby dać te narzędzia ludziom, to na drugi dzień każdy miałby puste tryliony na kontach a gospodarka by legła w gruzach. A wraz z nią – ta cywilizacja. Tak naprawdę kryzys gospodarczy z roku 2008, jest jedną wielką ściemą. Banki nie tylko nie upadają, ale rosną w siłę i potęgę.
Mają oni coraz więcej zasobów, firmy pożyczkowe, chwilówkowe itp powstają jak grzyby po deszczu. Trwa globalna prosperita dla systemu bankowego pod fałszywą zasłoną „kryzysu gospodarczego„. Banki się bogacą, bo gra tutaj chodzi nie o papierowy czy elektroniczny pieniądz, który jest pusty i bez pokrycia. Gra toczy się o zasoby, o dalszy kształt systemu (który powoli się rozpada, ale to inna para kaloszy..) i o władzę.
Tak naprawdę to, co wielu zwolenników „teorii spiskowych” nazywa NWO (new world order) istnieje już od dawna, a nawet od bardzo dawna. Oni nie muszą już niczego zmieniać poza doprecyzowaniem szczegółów. Kłopot w tym, że niestety dla nas, przesadzili z pazernością na zasoby i żądzą władzy, jak to psychopaci, bo oni w większości są psychopatami. Klimat i ziemskie ekosystemy są w rozsypce, zasoby surowców na wyczerpaniu, upadają także struktury społeczne, religijne, ekonomiczne, etyczne, znane od wieków.
Cytuję: „To nie tak, mój młody przyjacielu. Czyż pan sam nie dotarł do prawdy? Czyż nie otrzymał pan wszystkich książek i innych tekstów , których pan poszukiwał? I czy nie znalazł pan w nich potwierdzenia tego, co pan przeczytał albo może przeżył wcześniej? Czyżby nie odkrył pan samodzielnie niejednej tajemnicy tego świata? Kto szuka ten znajduje! Ale większość ludzi wcale nie chce szukać.
Dlatego właśnie nie traktujemy ich inaczej niż zwierzęta, bo te również niczego innego nie szukają. Czy to jasne? Kto nie korzysta ze swego rozumu i nie walczy o wolność osobistą, ten nie odczuwa jej braku. Wiedza jest przecież dostępna! Jest wszędzie. Ale kto tego nie chce dostrzegać, ten widzieć nie będzie. Pan przecież wie, że my się nie ukrywamy, Właściwie nigdy się nie ukrywaliśmy.”
~Jan van Helsing, „Ręce precz od tej książki”
Jak to wszystko się skończy?
Autor wstępu: Jarek Kefir
Proszę o rozpowszechnienie tego materiału!
Największy przekręt wszech czasów, część I- V
Cytuję: „Stara zasada mówi, że kiedy uczeń jest gotowy pojawia się mistrz. Nie szkodzi, że mistrz jest dużo młodszy od ucznia. Ważne, że ma wiedzę, którą ma do przekazania.
Napisał do mnie Piotras, który wie wszystko na temat tego całego przekrętu z aktem urodzenia i ze strawmanem. Wszystko co piszę poniżej pochodzi od niego. Dowiedziałam się też, że Dean Clifford jest najlepszym specem od przekrętów prawnych, więc zwracam się z nieśmiałą prośbą do blogera BladegoMamuta o więcej tłumaczeń.”
Cytuję: „Dzisiaj czytałem Twój blog na temat aktu urodzenia i nazwiska i tego całego konceptu strawmana. To jest w zasadzie fundamentalny moment, gdzie ta cała komercyjna iluzja zaczyna swoje życie. Jeśli chodzi o rejestrację to jest niezupełnie tak, jak mówi Kate of Gaia, a raczej zupełnie nie tak.
AKT URODZENIA: to jest moment, kiedy zostaje stworzony pionek do gry, dosłownie, nic poza tym. Te wszystkie brednie, gdzie twierdzą, że oddajemy dzieci, samochody itd. dla rządu poprzez akt rejestracji to nieprawda. Wg słowników prawnych (Black`s Law Dictionary) akt rejestracji nie transferuje tzw. equity czyli wartości.
W momencie rejestracji dzieją się 2 rzeczy (w telegraficznym skrócie):
- Zostaje stworzony tzw. TRUST – tytuł własności do np. samochodu zostaje rozdzielony, pomiędzy właściciela wartości ( EQUITY TITLE) czyli tego, kto zapłacił za samochód (cała jego wartość należy do niego, nikogo innego) i drugi akt własności, który zostaje wysłany do urzędu.
- Zostaje stworzony tzw. permanentny rekord w księgach, w razie jakby jakiś inny człowiek zechciał Ci zabrać ten samochód, w sposób bezprawny – masz prosta drogę do odzyskania go poprzez system sądowy.
Jeśli chodzi o rzeczy materialne nie oddajemy niczego. Z dziećmi jest trochę inaczej. Kiedy rodzi się maluch, ma obowiązek pod groźbą kary (ale to jest nieprawda) otrzymać akt urodzenia. Rodzic idzie do urzędu, podaje dane i zostaje stworzony ów akt.
Co dalej? Otóż jednym z powodów jest stworzenie tzw. LEGAL PERSON, czyli korporacyjnej osoby o takim samym imieniu jak maluch, pisanej DUŻYMI LITERAMI. Owa osoba prawna/korporacja zostaje stworzona przez rodziców, bo maluch nie osiągnął jeszcze pełnoletności – to jest tzw. Contract Ability Age, bo dziecko nie może samo wchodzić w stosunki biznesowe do 18 roku życia (z tym jest różnie w innych krajach).
Ta osoba prawna/korporacja, jak każdy taki byt, ma swoje prognozy, zależne od tego gdzie ma siedzibę, jaki ustrój panuje tam, gdzie się urodziła, jaka jest ekonomia i tysiące innych wskaźników. Na podstawie tego wszystkiego zostaje stworzona prognoza, ile majątku owa korporacja wprowadzi do korporacji-matki (każdy rząd to zarejestrowana korporacja, a wszystkie łączą się w CORPORATION OF LONDON).
Taka osoba prawna/korporacja zostaje oszacowana przykładowo na powiedzmy 15 milionów $. Trzeba wziąć jeszcze jeden aspekt pod uwagę przy szacowaniu zdolności tworzenia prywatnego kredytu na podstawie owej korporacji – ile jest majątku w firmie zwanej RZECZPOSPOLITA POLSKA, bo to również jest korporacja.
Załóżmy, ze RP jest warta na dzisiaj 500 bilionów $ i jest w niej 50 milionów tzw. subsidiaries, czyli podległych korporacji (obywateli / personelu).
Nasz maluch jest właścicielem 1/50-milionowej części owego majątku – mówię poważnie!
Na podstawie prognozy dochodu naszego malucha/osoby prawnej/korporacji i majątku korporacji-matki RP zostaje stworzony tzw. BOND o konkretnej wartości. Kiedy to się stanie ten bond ląduje na Wall Street i zaczyna się zabawa w iluzję pieniądza, ale o tym później.
Historia aktu urodzenia sięga wielu lat wstecz. Zasady takie jak 7 lat zaginięcia na morzu, po czym cały majątek zostaje odebrany brzmią śmiesznie, ale są wciąż w użyciu. Kiedy ogłaszasz bankructwo w USA to się to nazywa Chapter 11 – twoja osoba prawna/korporacja zostaje tymczasowo „uśmiercona” na 7 lat. Nikt Ci nie da kredytu w tym okresie!
Akt urodzenia to również bond ubezpieczeniowy, na gwarancie którego niemal wszystkie wypadki, rachunki szpitalne i komunalne, wszelakie szkody wyrządzone NIEUMYŚLNIE mają swoje zadośćuczynienie! Nie potrzebujemy żadnych ubezpieczeń na samochody itp., to wszystko jest szwindel!
OSOBA PRAWNA/LEGAL PERSON stworzona przy akcie urodzenia to nie jest żaden szatański pomysł ani ukradziona dusza, ale każdy może to interpretować na własny sposób, zależnie od stanu świadomości i wiedzy.
LEGAL PERSON to jest pionek do gry, a PROPERTY to własność osoby animującej ją. Żyjący (prawdziwy) Jasio Kowalski ma swojego JASIA KOWALSKIEGO, który jest jego własnością, tak jak jego rower, dom czy wrotki, nic więcej.
Problem w tym, że nie mamy pojęcia jak tego używać, to jest jak nabity pistolet w rękach dziecka i dlatego nas dymają aż nam zęby trzeszczą. Kiedyś w szkołach obowiązkowa była nauka logicznego myślenia czyli TRIVIUM, a teraz uczą jedynie wkuwać i klepać regułki, zamieniając ludzi w stado baranów.
Rozbierzmy temat na logikę:
JAŚ KOWALSKI to własność Jasia Kowalskiego. Oto dlaczego:
- Owa korporacja została stworzona poprzez podpis/energię rodziców Jasia Kowalskiego. Bez udziału jego rodziców, działających w JEGO IMIENIU, ta osoba prawna nie powstałaby wcale. Oto pierwszy dowód na logikę, że JAŚ KOWALSKI należy do Jasia.
- Owa korporacja istnieje TYLKO tak długo jak długo żyje Jaś. W momencie jego zniknięcia JAŚ KOWALSKI przestaje istnieć z automatu. Akt zgonu oficjalnie rozwiązuje ten byt korporacyjny – czyli drugi dowód, że JAŚ należy do Jasia.
- Owa korporacja nie jest w stanie zrobić nic sama, nie wstanie żeby iść do pracy, nie podpisze umowy o pracę, nie odda podatków i nie kupi domu. Do wszystkiego jest potrzebny żywy Jaś, a jego podpis jest na wagę złota. Bez niego korporacja to martwy twór, nic więcej – oto 3 dowód.
Jest ich wiele, ale te najbardziej oddają postać rzeczy. To jest początek historii. Niestety, bez zrozumienia skąd się biorą pieniądze, nikt nie uwolni się od jarzma lichwy. Dlaczego jest takie ważne żeby zrozumieć tę całą iluzję – bo na tej podstawie są stwarzane pieniądze. Pieniądze z powietrza, o czym już teraz niemal każdy wie, tylko nie wie jak to ugryźć. Tego jest naprawdę ogrom, więc ograniczę się wyłącznie do istotnych elementów, bo myślę, że od tego zależy poziom finansów, a tym samym życia.”
Jak robiłem akt urodzenia mojej córci miałem śmieszną historię tu, w urzędzie. Podpisując akt, pod nazwiskiem – ja i moja dziewczyna – podaliśmy status naszej osoby jako tzw. GRANTOR, czyli ktoś kto bardzo wyraźnie określa swoją rolę w tym procesie. Grantor, ponieważ moja córcia urodziła się tu – w UK i jest właścicielem części majątku tejże ziemi i jak kiedyś będę działał z jej bondem – ten akt urodzenia nie zostawia NIC do interpretacji. To ja składam na ręce rządu majątek mojej córki.
Zauważ, że każdy adwokat bądź inny szubrawca systemowy zawsze określa swój status – LLP JAŚ KOWALSKI, Mecenas JAŚ KOWALSKI, Doktor JAŚ KOWALSKI itd. To nie tylko po to, żeby się pochwalić, wierz mi*).
Mijają lata, maluch Jaś rośnie i nie ma żadnych kłopotów, osiąga pełnoletność i od tej pory jest w stanie zarabiać na siebie, podpisywać umowy i.. brać kredyty z banków – tu się robi ciekawie. Jaś idzie do banku, bo potrzebuje gotówki na rozkręcenie biznesu, powiedzmy 100 tys. złotych. Bankier szybko sprawdza Jasia, czy nie wisi gdzieś kasy, i chętnie przynosi UMOWE o pożyczkę.
Jaś czyta (pomijam, że połowy nie rozumie z tzw. legalese) i chętnie podpisuje umowę, idzie do domu i czeka aż fundusze znajdą się na jego koncie.
Co się dzieje dalej wewnątrz systemu:
Ów bankier idzie do innego pokoju, jego zwierzchnik podpisuje ową umowę niczym czek – dosłownie. To nazywa się endorsement, i owa umowa magicznie zamienia się w czek. Wg. BILLS OF EXCHANGE owa umowa to tzw. NEGOTIABLE INSTRUMENT, czyli nic innego jak PROMISSORY NOTE, czyli obietnica zapłaty – dokładnie ta sama forma pieniędzy, jakie nosimy w portfelu – dosłownie.
Owa umowa zamieniła się w czek, czek zostaje wpłacony na tzw. DEMAND ACCOUNT, później zamienia się w elektroniczne cyferki i Jasiu ma siano, JASIU ma dług – tylko na niby.
Co się dzieje dalej.
Owa umowa, podstemplowana, zamieniona na czek, a potem na cyferki idzie dalej, to nie koniec. Bank zbiera takie umowy w tzw. SPV ( Special Purpose Vehicle) i sprzedaje na Wall Street a potem dzieją się już inne rzeczy – nieważne dla Jasia.
Dlaczego to piszę? Bo tu jest właśnie wolność. Dosłownie. Jaś za pomocą JASIA podpisał umowę, ta umowa należy do jej stwórcy – nikogo innego! Co więcej, Jaś otrzymał dostęp do tzw. PRYWATNEGO KREDYTU. BANK NIE DAŁ Jasiowi ani nawet JASIOWI – ŻADNYCH PIENIĘDZY! Prawo bankowe zabrania pożyczania pieniędzy depozytorów, wszystkie pseudo pożyczki (może poza małymi i firmami tzw. EQUITY LENDER gdzie ludzie operują gotówką) są stwarzane na tej podstawie.
Zanim zacznę tłumaczyć, jak to wykorzystać i uwolnić się od jarzma lichwy – zrób sama, albo ktoś kogo znasz, taki mały eksperyment:
Jeżeli masz pożyczkę na samochód, dom, bądź kartę kredytową, bądź inną, większą „pożyczkę”, idź do banku i umów się na spotkanie. Powiedz, że chciałabyś zobaczyć swoją umowę o kredyt. Ta pierwsza, ta gdzie widnieje Twój własnoręczny podpis. Nie kopię, nie scan, fax i inne wydruki – ten kawałek papieru, który osobiście podpisałaś. Jeżeli nawet Ci go pokażą, do rąk własnych, odwróć go i zobacz, czy nie jest podbity i zadatowany – zupełnie jak czek.
Zobaczysz cos bardzo ciekawego.
*) Będzie rozwinięcie tego wątku.
Nie będę się zagłębiał za mocno, żeby nie narobić bałaganu dla kogoś, kto nigdy nie miał styczności z tym tematem. Proponuję kilka ćwiczeń umysłowych, dla zrozumienia większego obrazka.
- Czy nikomu nie wydaje się dziwne, że od 2008 roku niemal cały świat brnie w jakieś dziwne długi? Wszędzie są cięcia, oszczędności, ludzie tracą pracę, etaty znikają, wszystko idzie dosłownie w czarną dupę, a lichwa rośnie w siłę? Jest coraz więcej chętnych do udzielania „pożyczek”, banki i bankierzy z roku na rok stają się coraz bogatsi, nawet dziecko dzisiaj widzi że coś tu śmierdzi, i to wielkim bąkiem, że tak powiem. A tak na marginesie, nikt nie mówi o tym, komu ten cały świat wisi taką ilość pieniędzy i jakim cudem, prawda?
- Czy nikomu nie wydaje się dziwna chęć pożyczania pieniędzy przez instytucje finansowe w czasach, kiedy ludzie mają coraz mniej, kiedy oboje rodzice musza zasuwać, a w domu coraz mniej? Firmy pożyczkowe rosną jak grzyby po deszczu, jeszcze do niedawna można było otrzymać sporą „pożyczkę” dosłownie na gębę. Ludziom w USA rozdawano pożyczki na domy, wiedząc doskonale, że nie będą mieli szans ich spłacać. Dom za pól miliona ogrodnikowi zarabiającemu minimalną place.
- Nikomu nie wydaje się dziwny fakt, że przy tak ogromnym odsetku niespłaconych zadłużeń banki i lichwa rosną w zastraszającym tempie? Przecież jakby banki traciły te wszystkie miliony, a te wszystkie miliony były pożyczane z pieniędzy depozytorów – to nie tylko banki by splajtowały, ale również depozytorzy (nie poruszam systemu fractional reserve banking na razie).
Te i masę innych pytań można zadawać ludziom na stołkach, tylko system jest bardzo sprytnie zbudowany. Na tzw. linii frontu siedzi cała masa głąbów, głąbów z dyplomami. Tzw. papugi – nie potrafią samodzielnie myśleć, i guzik wiedzą. Więc odbijasz się jak piłka od ściany przez pewien czas, i tylko najwytrwalsi dojdą tam, gdzie trzeba.
Wracamy do tematu tworzenia pieniędzy, bo tu jest nasza szansa żeby powalić tego giganta na glinianych nogach.
Jak już wcześniej pisałem, wasza umowa o „pożyczkę” jest zamieniana na czek, i depozytowana na tzw. DEMAND ACCOUNT i nagle powstały fundusze. Zgodnie z prawem finansowym, osoba kreująca tzw. promissory note (nasza umowa własnoręcznie podpisana) jest jej właścicielem. Do zakończenia trwania owego kontraktu, umowa powinna być przechowywana w banku, a po zakończeniu spłat owej „pożyczki” powinna zostać oddana jej twórcy. Tak się jednak nie dzieje i tu jest sposób żeby zamieszać w kotle lichwy.
Są ludzie, niektórych znam osobiście, którzy w ten sposób najpierw „zamrozili” swoje „pożyczki” po czym mieli je zupełnie odpisane (set off, nie wiem jak to po polsku). Pierwszy etap jaki otwiera puszkę Pandory, to żądanie inspekcji pierwszej umowy, tej własnoręcznie podpisanej przez „kredytobiorcę”. Tu, właściwie wszyscy starający się o ten zabieg dostali odpowiedź odmowną, odprawiono ich z kwitkiem. Niektórym nawet bank odpisał, że gdzieś ją zgubili!
Tym, którym pokazano, umowa była podbita i podpisana przez przedstawiciela banku –czyli ten dokument został ENDORSED, wpłacony na konto. Przy jakiejkolwiek próbie zadawania niewygodnych pytań, bank albo olewa sprawę, albo zaczyna straszyć, albo udaje głupka – poważnie.
Zanim jednak ktoś zdecyduje się na grzebanie w tym kotle musi pamiętać jedno – zanim dotrze do miejsca, gdzie po szeregu korespondencji udowodni tę całą umowę jako przekręt – musi regularnie spłacać swoje „zobowiązania”. Zbyt wczesne zaniechanie spłat spowoduje, że dotarcie do końca procesu będzie bardzo utrudnione, bo sąd wydaje wyrok TYLKO na podstawie komercyjnego zobowiązania, na co jest dowód-umowa, a cały proces udowodnienia fałszu jeszcze nie został zakończony.
Po otrzymaniu negatywnej odpowiedzi dotyczącej inspekcji umowy, trzeba listownie zadać szereg pytań, niektóre muszą być pod tzw. pełną odpowiedzialnością komercyjna. Jedno z takich pytań skierowanych do wyższego managementu banku brzmi:
„Czy fundusze na moją pożyczkę były w depozycie banku przed podpisaniem umowy?
Czy w razie niespłacenia owej pożyczki bank straci ową sumę?”
Na te pytania nigdy nie otrzymacie odpowiedzi, przynajmniej takiej, która mówi jasno tak, lub nie, i co więcej NIKT z personelu (może jakiś frontowy Wacek na kasie) się pod tym nie podpisze.
Do tego procesu jeszcze wrócimy, ale jednego chcę uniknąć – nie chcę, żeby ktokolwiek próbował robić coś na pół gwizdka, bez zrozumienia jak to wszystko działa, i ja osobiście nie udzielam żadnych rad prawnych. Dzielę się informacjami jakie zdobyłem i swoimi osobistymi doświadczeniami (o tym później). Nic poza tym, każde działania, jakie ktokolwiek podejmie są wyłącznie na jego własną odpowiedzialność. Zrozumiałe jest, że jak tylko zacznie się niewygodna sytuacja dla lichwiarza, będzie walka na ostro, więc proszę pamiętać o tym, co powiedziałem.
Nie chcę również, aby te informacje służyły wyłącznie rozwaleniu lichwy, to są wrota do wolności moim zdaniem, musimy zrozumieć naturę naszego niewolnictwa, skąd się wzięło i jak z tym skończyć. I sama umiejętność odwalania bankowych pasożytów nie da wam wolności. Musimy zrozumieć, dlaczego ktoś nami rządzi, dlaczego mamy „obowiązki” płacenia podatków, za które nie mamy ŻADNYCH benefitów i całą masę innych problemów.
Na zakończenie tego pisma, kilka pytań, które mogą być jak drzazga w pupie, i większość ludzi nie ma najmniejszej ochoty o tym rozmawiać:
Dlaczego Polska to Republika, a ustrój miłościwie panujący na tym kawałku piachu to demokracja, a właściwie korporacyjna demokracja (połączenie korporacyjnego świata i świata polityki w jednym kraju – to definicja faszyzmu)?
DEMOKRACJA I REPUBLIKA to dwa zupełnie PRZECIWSTAWNE ustroje! Demokracja to tzw. PB RULE, czyli siła większości, a prawa jednostki są nieważne, natomiast w republice prawa jednostki są najwyższym dobrem. Nie jest to dziwne?
W jakim celu rząd Republic of Poland został zarejestrowany jako korporacja? Nawet urząd królowej angielskiej to zarejestrowana korporacja… po co?
Dlaczego ludzie posiadający majątek w postaci prawa do ziemi i jej zasobów (akt urodzenia miedzy innymi jest dowodem na to) nie mogą z tego korzystać? A może prościej – dlaczego nasz Jaś, urodzony na polskiej ziemi, nie ma prawa do korzystania z jej zasobów? Albo do tego żeby sobie postawić dom, za to musi kupować ten kawałek ziemi od innego człowieka – kogoś również urodzonego na tej samej ziemi? Nie mam na myśli prywatnych właścicieli – mam na myśli te fikcyjne twory/korporacje, takie jak rząd, gmina i ten cały szajs? Jakim prawem jeden Polak przywłaszcza swojej korporacji ziemię, a potem sprzedaje ją innym rodakom? Czy on ją kupił od Boga?
Od dziecka tłuką nam do łba, jaka to demokracja jest wspaniała i sprawiedliwa. Mam pytanie – ćwiczymy ten debilny system od wielu, wielu lat – czy jest ktoś przy zdrowych zmysłach, kto zaprzeczy, że nasz kraj (cały, „demokratyczny” świat – zobacz Grecję, kolebkę demokracji) idzie dosłownie, dosłownie w czarną dupę? Definicja szaleństwa wg Einsteina: ROBIĆ W KÓŁKO TO SAMO OCZEKUJĄC INNEGO REZULTATU – brzmi znajomo?
W świetle prawa naturalnego (nie ustawowych bredni) każdy człowiek jest sobie równy, nikt nie ma prawa dyktować zachowania drugiemu człowiekowi (sytuacja zmienia się, gdy zachodzi krzywda). Więc jakim cudem wszyscy ludzie zostali dosłownie zredukowani do sługusów? Ludzie, my jako naród, nie mamy nic do powiedzenia, zupełnie! Nikogo to nie dziwi? A może, dobrowolnie, zapisaliśmy się do korporacyjnej RP, nasz status z rdzennego mieszkańca został zredukowany do pracownika korporacji, dostaliśmy numer ID (pesel), całą masę przywilejów, szef nam powie ile możemy zarabiać (minimalna płaca), ile mamy wolnego, ile lat będziemy pracować, a na koniec, gdzieś koło 70-tki dostaniemy jakieś ochłapy (emeryturę). Proszę pamiętać że jesteśmy właścicielami części bogactwa tego kraju tylko… TYLKO nie w roli pracownika RP, a w roli rdzennego mieszkańca ziemi zwanej Polska.
Jest wiele pytań i tematów, o których ludzie nie chcą rozmawiać, wiem nawet dlaczego. Zabawny jest fakt, że najmniej do powiedzenia, albo zupełne bzdety, płodzą ludzie tzw. wykształceni, ci z nosem pod chmury i kilkoma dyplomami. Oni niestety są najbardziej pokrzywdzeni przez system, w ich mózgownicach zdolność logicznego myślenia została niemal całkowicie wytrzebiona.
Ludzie nie chcą rozmawiać o takich rzeczach, bo bardzo szybko dochodzą do wniosku, że to my, tak, my wszyscy jesteśmy winni tego burdelu. Nasza ignorancja jest przeogromna, nawet nie ignorancja (bo to wg definicji jest brak informacji na jakiś temat), ale nasze olewactwo. W dzisiejszych czasach mamy dostęp do informacji bardziej niż kiedykolwiek w historii człowieka, jednak przeciętny człowiek spędza kilka godzin dziennie oglądając intelektualną sraczkę w TV.
Cytuję: „Wracając do aktu urodzenia, postaram się trzymać tematu. Przykłady jakie podaję są po części zaczerpnięte z mojego życia za granicą, kilku krajach, jednak wszystkich należących do bloku IMF, więc wszędzie system jest niemal identyczny.
Na podstawie aktu urodzenia są stwarzane inne dokumenty dla naszego Jasia. Jaś dostanie dowód osobisty, paszport, może kiedyś prawko, kartę ubezpieczeniową itd. Zabawny jest fakt, przykład z USA, że na akcie urodzenia jest napisane jak byk – DO NOT USE IT AS IDENTIFICATION, czyli nie używać jako dowód identyfikacji, a jednak w urzędzie proszą o ten papier – to też nie przypadek.
Jaś otwiera konto w banku, gdzie podaje swój Pesel, proszę pamiętać, że ten numer jest nadany przez korporację RP, więc nie należy wyłącznie do Jasia, Jaś jest tylko jego użytkownikiem, nie właścicielem. Konto bankowe, założone przy udziale numeru pesel, nie jest wyłącznie własnością Jasia.Jak myślicie, dlaczego komornik z urzędu może sobie tak po prostu zająć wasze pieniądze? Pieniądze zdeponowane są w prywatnej instytucji (tego nie muszę tłumaczyć?) Jeżeli Jaś jest pracownikiem RP, a jego konto NIE JEST prywatne, to RP ma prawo nie tylko tam zaglądać, ale i zabrać co jej się podoba. Pomijam fakt, że przy zakładaniu konta dajecie tzw. power of attorney instytucji bankowej do robienia z waszą kasą co im się tylko podoba – jak myślicie, jakim cudem oskubali ludzi na Cyprze z depozytów, tzw. HAIR CUT, czyli zwędzili ileś procent z prywatnych kont – i NIKT nie poszedł siedzieć – zabawne prawda?
Jest sposób, żeby założyć konto w banku bez udziału numeru pesel (bądź innego korporacyjnego numeru). Nazywa się to NON INTEREST BEARING ACCOUNT, ale jest to bardzo trudne. Sam jeszcze tego nie zrobiłem, więc złożę raport jak mi poszło w przyszłym czasie.
Nasz Jaś idzie do pracy. W momencie podpisania umowy o pracę pokazuje swój dowód, dowód na to, że pracę podejmie za pośrednictwem JASIA, czyli swojego korporacyjnego bytu, a co za tym idzie, ma obowiązek dostosować się do zasad korporacji RP i grzecznie robić co mu się nakazuje.
Jaś będzie zarabiać kasę, część tych pieniędzy zostanie mu odebrana w postaci podatków (sam dobrowolnie się na to zgodził), reszta zostanie wpłacona na konto bankowe, gdzie widnieje JAŚ (proszę wyjąć swoją kartę bankomatową i zobaczyć, co jest na niej napisane dużymi literami: JAŚ KOWALSKI, i nie dlatego że ludzie mają wadę wzroku – zapewniam was).
Tu muszę powiedzieć, że system powoli robi się zupełnie zuchwały, wiedzą że pospólstwo jest kompletnie ogłupione, więc coraz częściej pisanie dużymi literami jest zastępowane bądź kombinacją dużych i małych, a czasami – zupełnie na barana, małymi. Wiedzą, że my nic nie kumamy, więc się nawet nie przejmują. Ale zasady się nie zmieniają, nigdy, więc jak się nauczymy o co chodzi, to czy duża, czy mała litera, nie zrobi żadnej różnicy.
Mijają lata, Jaś zakłada rodzinę, chciałby kupić dom, więc idzie do swojego banku i postanawia wziąć kredyt na ten dom. Ten proces dostępu do prywatnego kredytu opisałem już wcześniej. Jest zupełnie podobnie jak w przypadku „pożyczki” gotówkowej, na samochód itp., jednak z małą różnicą.
Otóż tzw. MORTGAGE czyli, „pożyczki” na nieruchomości to największy rynek i chleb powszedni lichwy, więc jest kilka małych różnic. Podaję na przykładzie USA i UK, bo w RP nie mam doświadczenia, ale jestem przekonany, że proces jest niemal identyczny, bo zasada działania jest ta sama.
Jaś podpisuje umowę o kredyt (za pomocą JASIA oczywiście), na sumę wcześniej ustaloną, bankier zwija umowę i całą masę innych papierów, Jaś idzie do domu i czeka na sfinalizowanie umowy, ale będzie musiał pojawić się JESZCZE RAZ i podpisać resztę dokumentów – proszę zapamiętać ten moment, bardzo ważne.
Bankier robi swoje, sprawdza, pręży się tu i tam i woła Jasia, żeby zakończyć proces „kredytu”, żeby Jaś mógł w końcu zamieszkać w swoim M. I co dalej, a właściwie, co się stało, jak wyglądał ten proces i jaką rolę w nim pełnił Jaś i jego osoba prawna JAŚ?
Jaś na pierwszym spotkaniu pojawił się w roli, jaka ma ogromną władzę, władzę stwarzania pieniędzy. Pamiętajmy, że CAŁE FUNDUSZE na ten pseudo-kredyt powstały przy pomocy kawałka papieru (umowa), kilku podpisów po obu stronach i obietnicy spłacenia należności. Te wszystkie elementy to składniowe tzw. PROMISSORY NOTE, czyli pieniędzy (poza datą, bo to jest następny szwindel).
Pamiętamy, że owa umowa zostaje zamieniona w czek i zdeponowana na nowiutkim koncie pod imieniem JAŚ KOWALSKI, czego właścicielem jest kto? No właśnie, nikt inny jak Jaś Kowalski! To są jego fundusze, wiem że ciężko to ogarnąć, to brzmi jak stek bzdur, ale zapewniam was, że tak jest.
Jaś pojawiając się na drugim spotkaniu, żeby sfinalizować „kredyt”, nakłada już inną czapkę, dalej posługuje się swoim korporacyjnym bytem JAŚ KOWALSKI, jednak tym razem podpisuje resztę dokumentów w roli – KREDYTOBIORCY, to jest zupełnie nowy kontrakt, który zobowiązuje Jasia do spłacania owego, wyimaginowanego kredytu.
Żeby pokazać to na przykładzie łatwiejszym do zrozumienia. Bywa nie raz, że człowiek pełni różne funkcje, ktoś kto jest ministrem transportu, ma swoją prywatną firmę naprawiającą drogi. Bywa, że przetarg na prace nad publicznymi drogami „wygrywa” firma owego ministra, bądź pod innym szyldem, ale wciąż jego. Czy to jest konflikt interesów? Czy ten minister dał sam sobie tę pracę po znajomości? Na pierwszy rzut oka oczywiście, w świecie biznesu niestety nie. Jak robił przetarg na pracę miał na głowie czapkę ministra, przyznając pracę swojej firmie, odbierając, podpisując umowę na tę pracę zrobił to nosząc inną czapkę – prezesa firmy budowlanej, naprawiającej drogi. To jest nie w porządku, ale tak niestety działa commerce, biznes. Równie ważne co się mówi jest to, KTO to mówi. W świecie biznesu ten epizod to nie konflikt interesów.
Dlaczego podaję taki przykład – my również nosimy czapki, wcielamy się na co dzień w inne role, piastujemy stanowiska, które niosą ze sobą przywileje, ale również masę zobowiązań.
Nasza rola jako pracownika RP jest z góry założona: 24 na dobę, a my, grzecznie jak stado baranków udowadniamy to na każdym kroku. Ile razy legitymujemy się rządowym/korporacyjnym ID zwanym dowodem osobistym? Ile razy dziennie używamy karty płatniczej JAŚ KOWALSKI i pobieramy kasę z konta owego pracownika? Robimy te wszystkie rzeczy wiele razy dziennie nie mając zielonego pojęcia co się z tym wiąże.
Wracamy do aktu urodzenia i pieniędzy. Ludzie (i ja sam do niedawna) miałem mocne przekonanie, że to banki nas wszystkich wykańczają i nie ma na to rady. Otóż nie tak do końca. Pamiętajmy, że my jako żywe istoty mamy mnóstwo ról jakie gramy. Jedną z nich jest nasza suwerenna rola, kogoś kto się urodził na polskiej ziemi i ma prawo do jej zasobów i bogactwa, pamiętacie? Tylko jest mały problem – ten człowiek, a właściwie jego rodzice, po podpisaniu aktu urodzenia zabrali się w siną dal i nigdy się nie pojawili. W zamian nadali swojemu Jasiowi rolę pracownika/własności korporacji RP i ten biedny Jasio do końca swoich dni będzie piastował tę posadę, zredukowany do numeru pesel, jako nic nie znaczący śmieć i chyba co do tego nikt nie ma żadnych złudzeń.
Co się stało z majątkiem Jasia? Jaś nigdy się nie pojawił, żeby z niego skorzystać. Proszę pamiętać, że to nie są tak do końca pieniądze, które możemy po prostu wyjąć z systemu. Niektórzy to zrobili, ale dostali tę opcję, żeby zamknęli japę i nie budzili reszty lemingów. Te fundusze są do użycia „wewnątrz” systemu, na potrzeby niezbędne do utrzymania Jasia przy życiu, dobrym i zdrowym życiu, na rachunki leczenia, na rachunki za wodę i prąd, pamiętajmy, że te dobra są w większości generowane z naszych zasobów ziemi, więc należą się WSZYSTKIM, za darmo, jedyną opłatą jaką może pobierać administrator są fundusze potrzebne na budowę i naprawy systemu dostawy, nic więcej.
Te fundusze mają na celu udostępnić ziemię pod budowę domu dla Jasia (jak myślicie, skąd Kadafi brał tyle siana, żeby ludziom dać bezzwrotne dofinansowanie na mieszkanie, samochód, służbę zdrowia? Z ropy? OK, a ropa czyja? Jego, czy ludzi na owej ziemi? No właśnie, teraz gryzie ziemię, bo to nie podobało się naszym demokratorom jak Obierak Banana i spółka.
Więc tak naprawdę mamy wszystko, czego nam potrzeba, ile prostsze byłoby życie, gdybyśmy mieli dom, nie płacili podatków dochodowych, mieli służbę zdrowia z prawdziwego zdarzenia i piękną emeryturę (nie, nie musimy płacić ZUS ani innych składek, to wszystko jest rozkradzione niestety).
Bank to jest tylko coś na obraz lustra, tak to prawda, że chłopacy się rozkręcili i zaczęli nadużywać swoich możliwości i okradają ludzi, ale jak sprowadzimy ich do oryginalnej roli nie mają żadnej władzy. Są tu tylko po to, żeby konwertować formy pieniędzy (umowa/promissory note-cyfry na ekranie-fundusz na koncie) i pośredniczyć za niewielką opłatą pomiędzy rolami, jakie pełnimy na co dzień. Nic innego!
Bank trzyma kontrolę nad tym, żeby ludzie nie powariowali i nie zaczęli tworzyć trylionów, jak poznają prawdę. Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że taka samowolka byłaby katastrofą dla ekonomii. Jutro każdy miałby bilion $$$ i bułka kosztowałaby 60 bilionów $$$. Ludzie w większości nie są jeszcze gotowi, żeby pilnować tych spraw, chciwość i lenistwo razem z głupotą niestety pogrzebałaby całą rasę ludzką, jeżeli bank wyjawiłby jak tworzyć pieniądze.”
Cytuję: „Ludzie sprawnie działający w systemie bardzo dokładnie określają swój status. Nie mam na myśli statusu materialnego, bądź nadmuchanego ego, żeby pokazać komuś, że ma doktorat, bądź jest prawnikiem. Prawda, że ogół nie rozumie o co chodzi i robi to z automatu, są jednak ludzie, którzy doskonale wiedzą co robią i po co.
Jak już pisałem wcześniej – wewnątrz systemu, bardzo ważna jest rola tzw. CAPACITY, czyli urząd, jaki piastuje dany człowiek. Jak Obomba Assclown zwraca się do ludzi, każdy kto wymienia jego osobę mówi wyraźnie PRESIDENT OF UNITED STATES Barack Obomba , jak dostajemy list od kancelarii, jest wyraźnie napisane LTD, mecenas, sędzia, ktokolwiek do nas się zwraca, nawet najmniejsza gnida sądowa tutaj, czyli Magistrate, ZAWSZE podaje tytuł przed nazwiskiem – dlaczego?
Otóż działa to na kilka sposobów:
- Wyraźnie zwraca uwagę na fakt KTO do nas pisze. Człowiek Barack Obomba może mi co najwyżej podskoczyć, ale kiedy ja nosze czapkę pracownika USA, to PREZYDENT Barack Obomba może wsadzić mnie do pudła na resztę życia bez przywileju procesu i bez postawienia zarzutów, na podstawie jakiejś bzdurnej ustawy o terroryzmie, nawet jak nie zrobiłem zupełnie nic, gwałcąc moje wszystkie prawa ludzkie – tylko dlatego, że nie mam żadnych praw ludzkich/naturalnych kiedy piastuję rolę pracownika USA.
- Stawia wyraźną barierę pomiędzy oficjalnym stanowiskiem, a prywatnym statusem nadawcy. Co to znaczy – jeżeli dostajemy korespondencję od adwokata, to pisze do nas ADWOKAT (dajmy na to ANDRZEJ NOWAK), nie Andrzej Nowak, lat 38, ojciec 2 dzieci – to bardzo ważne. Pan Andrzej w swojej oficjalnej roli jako MECENAS A. NOWAK ma nie tylko swój biznes, ale również ma swoją polisę ubezpieczeniową na ten biznes i rolę, jaką pełni. Jest ubezpieczony w roli MECENASA na wypadek jakby zrobił jakąś krzywdę komuś w czasie swojej pracy (takich sk…..synow jest w Polsce tysiące, niestety). Więc tu jest ściana bezpieczeństwa dla pana Andrzeja. Jeżeli zrobi on komuś krzywdę, i zostanie to udowodnione – pan A. nie będzie bulić ze swojej kasy (a już na pewno nie całą sumę), pan MECENAS A. NOWAK, za pośrednictwem ubezpieczyciela, pokryje koszty… Ojciec dostaje pismo od lekarza pani doktor ANNY SOBOTA, że na badanie trzeba czekać aż 7 miesięcy – ojciec umiera po 3. Czy pani Anna Sobota będzie miała kłopoty? Nie, DOKTOR ANNA SOBOTA robi dokładnie to, co korporacja NFZ pod opieką RP jej nakazała, a w swojej oficjalnej roli ma również ubezpieczyciela, na wypadek gdyby córka owego ojca chciała kogoś zaskarżyć, majątek pani Anny Sobota w prywatnej roli będzie nietknięty, bądź bardzo nieznacznie. To się tyczy niemal wszystkich ról/posad/capacities jakich używamy na co dzień. Dlaczego policjant wali pałką nastolatka i nie idzie siedzieć za zabójstwo? Bo stróż prawa korporacyjnego ma ubezpieczyciela, który za to zapłaci. Albo i nie, bo dziś ludzie nie znają swoich praw. Ten sam policjant po pracy zabije 14 latka – w swojej prywatnej roli – idzie siedzieć na parę lat (zazwyczaj dużo krócej, bo koledzy z systemu – sędziowie – dbają o swoje pieski – policję)
- Tytuł określa również przynależność do organizacji, adwokat jest członkiem BAR ASSOCIATION, czyli LAW SOCIETY, każda adwokacka gnida (mówię to celowo, bo wiem kim są i jaką rolę pełnią w systemie), która zdała egzamin BAR jest członkiem tego bractwa i cieszy się niemal nieograniczoną wolnością do popełniania błędów, błędów, które kosztują majątki, a nierzadko życie ludzkie.
Na tym to polega. Każdy, kto robi to świadomie, używa swojego tytułu po to, żeby oddzielić siebie (człowieka) od roli, jaką pełni w systemie, a co za tym idzie ograniczyć odpowiedzialność, jaką ponosi podczas pełnienia roli.
My zakładamy wiele czapek codziennie, mamy również rolę wewnątrz naszej osoby prawnej rolę, która daje nam bardzo dużą władzę nad tym korporacyjnym bytem, ale o tym w innej części.”
Autor: Piotras
Źródło: https://astromaria.wordpress.com/2015/08/11/przekret-wszechczasow-czesc-i/
Opublikowano za; https://jarek-kefir.org/2015/08/16/najwiekszy-przekret-prawny-wszech-czasow-stalismy-sie-niewolnikami-korporacji-o-nazwie-iii-rp/