BartoszewskiWładysław Bartoszewski noszący ciekawy pseudonim – „Profesor”, znów wykazał się „szacunkiem” do mieszkańców kraju nad Wisłą. Widocznie bracia izraelscy mu bardziej opowiadają, a plucie na polaków traktuje już jako swoją narodową rozrywkę.

W ubiegłym roku w trakcie obchodów rocznicowych Powstania Warszawskiego, został wygwizdany wraz z premierem. Obawiając się podobnej sytuacji zapowiedział że prawdopodobnie, w tym roku nie weźmie udziału w oficjalnych uroczystościach. Dodam od siebie że nikt tam nie ma ochoty go oglądać, a już szczególnie za określenie niezadowolonych – motłochem.
Każdy ma prawo wyrażania swojej opinii, ale „profesor” delikanienie mówiąc przesadził. Zacytuję jego słowa z GW:

„Teraz, zamiast czuć się uprawnionym moralnie współgospodarzem obchodów ‒ nie obiektem czci, ale współgospodarzem ‒ zastanawiam się: czy ja tam jestem na miejscu? Czy to jest miejsce zawłaszczone przez motłoch? Bo tak nazywam tych ludzi”.

„Profesorze”, może już czas zakończyć zakłamaną karierę „Nikodema Dyzmy” na polskich salonach i opowiedzieć prawdę jak to było ze zwolnieniem lekarskim z obozu niemieckiego Auschwitz-Birkenau z którego to wszyscy trafiali na zwolnienie, ale nie do domu, a na łono Abrahama.

JP