SopotPiękne słowa padły z ust przypadkowego przechodnia w Sopocie – Miasto to MY! Straż miejska chciała zatrzymać ulicznego grajka którego muzyka wszystkim się podobała, ale jakiś zawistny trubadur złożył donos by zniszczyć konkurenta.
Cała sprawa jest przykładem obecnej sytuacji w Polsce. Kilku gnojków wymyśla dla społeczności bzdurne prawa i przepisy, które zamiast pomagać, tylko utrudniają i uprzykrzają życie mieszkańcom tego kraju.
Rady miast, zamiast działać dla dobra obywateli, jedynie wspierają wielki biznes i korporacje, a straż miejska nie działa w obronie obywatela, ale w obronie Orwellowskiego absurdu. Człowiek jest na drugim miejscu i nikt z władzy nie liczy się z jego zdaniem.
Na wideo jest wspaniały przykład jak powinniśmy reagować na znieczulicę i zamęt prawny. Jak nie staniemy we własnej obronie to w niedługim czasie wprowadzą nam zezwolenia na oddychanie.
Najwyższy czas pogonić bandę czworga z tego kraju, a sprawy rządzenia zostawić jego prawowitym właścicielom. Tu widzimy przykład demokracji bezpośredniej, gdzie faktycznie władza (przedstawicielem jest tu strażnik miejski) wykonuje to czego życzą sobie mieszkańcy, a nie zgraja farbowanych lisów.
Padają tam słowa – Idźcie stąd, idźcie stąd… Złodzieje, złodzieje, złodzieje… Precz z komuną, precz z komuną… Skąd naród wie że komuna nie odeszła, a tylko przybrała formę pseudodemokracji sterowanej za pomocą sowieckich serwerów. Nareszcie propaganda masowego ogłupiania przestaje działać i „lemingom” spadają klapki z oczu.
Na zakończenie widać jak strażnicy odstępują od aresztowania i ukarania ulicznego grajka Artema Furmana.
Sprawili to ludzie, którzy mają prawo słuchać to co się im podoba. Czas pokazać farbowanym lisom, że nami nie tak łatwo sterować i bezkarnie dmuchać nam w kaszę.
Wypier…ć, wypier…ć, wypier…ć… Takimi okrzykami pożegnano przedstawicieli władzy i życzę IM, by takie okrzyki usłyszeli w całej Polsce.

JP

Sopot VS Straż Miejska