List do redakcji
Szanowni Państwo,
Nazywam się Urszula Ziober. Mam 28 lat. Czuję, że należę do pokolenia, które jest pomostem między przeszłością a przyszłością. II wojna światowa i najciemniejsze lata komunizmu w Polsce to dla mnie historia. Ale historia żywa, opowiadana przez Babcię i wielu ludzi, którzy sami to przeżyli. Większość z nich została zapomniana albo sami wybrali milczenie nie chcąc już wracać do traumatycznych przeżyć. Teraz odchodzą w ciszy. A wraz z nimi umierają ich historie. Niektóre heroiczne, a inne zupełnie zwyczajne, ale naznaczone tłem tragedii jaka ogarnęła Europę w 1939 roku. Takie jak mojej Babci: Gdyby wojna nie wybuchła, jej życie wyglądało by zupełnie inaczej. Mogło być niemal beztroskie. Ale wojna wszystko zniszczyła. Poniewierka, wywózka na Syberię, śmierć ukochanego ojca, zamordowanego w Katyniu. Wreszcie powrót do domu, z którego pozostały tylko ruiny, bieda i nigdy nie spełnione marzenia.
W 2010 roku pojechałam do Katynia, zapalić znicz pod tablicą z nazwiskiem mojego pradziadka; kapitana Juliana Nietupskiego. Zupełnie nieświadomie stałam się częścią nowej historii. Bo kiedy tak stałam wśród tamtych grobów, nadeszła wiadomość o katastrofie samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Pamiętam słowa starszej kobiety, z którą jechałam pociągiem w drodze powrotnej do Polski: „widzi pani, znowu ktoś ukradł nasz czas na żałobę i pamięć”. Nie było w tych słowach złości ani nawet skargi. Po prostu smutek i bezsilność. I wtedy zrozumiałam, że tym ludziom należy się nie tylko szacunek, ale i pomoc. że potrzebują kogoś kto da im głos. Dlatego właśnie postanowiłam opowiedzieć historię sprzed ponad siedemdziesięciu lat na nowo, głosem mojego pokolenia – pisząc bloga.
Spisanie wszystkiego zajęło mi ponad dwa i pół roku. Od 2011 publikuję ją w odcinkach na stronie: www.historia-mojej-babci.blogspot.com, na którą serdecznie zapraszam.
Początkowo chodziło o to, żeby narzucić sobie pewną samodyscyplinę w pisaniu. Podejrzewałam, że przeczyta to kilka osób z rodziny, może bliskich znajomych. Po jakimś czasie okazało się jednak, że moją powieść w odcinkach czyta coraz więcej ludzi. Dostawałam wciąż nowe sygnały o tym, że komuś się to podoba, ktoś podziwia moją pracę i życzy mi wytrwałości. I było też sporo sytuacji (zwłaszcza wśród ludzi młodych), że dzielili się ze mną własnymi historiami rodzinnymi.
Uważam, że niezwykle ważne jest pielęgnowanie więzi rodzinnych i międzypokoleniowych. A w dzisiejszym zabieganym świecie jest na to coraz mniej czasu. Należę do pierwszego pokolenia, które wychowało się w wolnej Polsce i nie doświadczyło żadnej wojny ani zniewolenia. Ale ja i moi rówieśnicy, jesteśmy jednocześnie ostatnim pokoleniem, które ma szansę obcować z ludźmi, którym tę wolność i swobodę zawdzięczamy. Zbyt łatwo jednak się o nich zapomina, bo nie ma wśród nich celebrytów nadających się na pierwsze strony gazet. Dlatego uważam, że należy robić wszystko, aby o nich przypominać i mam nadzieję, że mój blog spełnia w jakimś stopniu to zadanie. Chciałabym dotrzeć z nim do jak największej liczby ludzi i stąd m.in. mój meil do Państwa.
W tej chwili biorę udział w konkursie na Blog Roku 2013; http://www.blogroku.pl/2013/kategorie/historia-mojej-babci,7q8,blog.html
Ale mam w planach jeszcze inne projekty związane z tą historią.
Chciałabym w tym roku pojechać do Kazachstanu i odwiedzić wszystkie miejsca, w którym przebywała na zesłaniu moja rodzina. Być może uda mi się odnaleźć jeszcze kogoś kto również pamięta tamte czasy.
A ponieważ z wykształcenia jestem artystą plastykiem, od niedawna pracuję także nad projektem ilustrowanej książki dla dzieci opowiadającej właśnie o losach dzieci, które w czasie wojny trafiły na zesłanie w głąb Rosji.
Serdecznie zapraszam doczytania mojej-nie mojej historii sybirackiej,która zaczęła się w 1940 w Białymstoku.
Pozdrawiam
Urszula Ziober