George Orwell powiedział: „Im bardziej społeczeństwo dryfuje od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych, którzy ją głoszą.” Słowa te, choć wypowiedziane dekady temu, są dziś bardziej aktualne niż kiedykolwiek. W czasach, gdy manipulacja informacją stała się narzędziem wpływu, a opinia publiczna jest kształtowana przez interesy polityczne i ekonomiczne, prawda często bywa niewygodna. Co więcej, niejednokrotnie zostaje ona zakwalifikowana jako mowa nienawiści.

Ludzie mają tendencję do odrzucania prawdy, jeśli kłóci się ona z ich przekonaniami lub wprowadza ich w dyskomfort. Wolą żyć w iluzji niż zmierzyć się z rzeczywistością, która mogłaby zmusić ich do zmiany poglądów czy podjęcia trudnych decyzji. Właśnie dlatego ci, którzy odważają się głosić niewygodne fakty, spotykają się z agresją, ostracyzmem i etykietowaniem.

Współczesne społeczeństwa często nie posługują się już kategorią prawdy obiektywnej – zamiast tego funkcjonują w ramach narracji, które są im narzucane przez media, rządy i korporacje. Gdy ktoś sprzeciwia się tym narracjom, zostaje uznany za radykała, szerzyciela nienawiści lub dezinformatora. Mechanizm ten szczególnie dobrze widać w mediach społecznościowych, gdzie algorytmy promują treści zgodne z dominującą linią ideologiczną, a cenzurują wszystko, co od niej odbiega.

Prawda staje się dziś towarem reglamentowanym, kontrolowanym przez tych, którzy mają władzę nad językiem i definicjami. To oni decydują, co jest akceptowalne, a co stanowi „mowę nienawiści”. Krytyka pewnych działań politycznych, społecznych czy kulturowych nie jest już postrzegana jako naturalna część debaty publicznej, lecz jako akt agresji wymagający potępienia i ukarania.

Orwell przewidział, że w systemach dążących do autorytaryzmu prawda stanie się aktem odwagi. Mówienie wprost o faktach może skutkować nie tylko utratą reputacji, ale także konsekwencjami prawnymi i społecznymi. Historia pokazuje jednak, że nawet najbardziej represyjne systemy nie są w stanie tłumić prawdy w nieskończoność. Wcześniej czy później wychodzi ona na jaw. 

Porosa Jacek

Red. naczelny Porosa Jacek

Mnie, jako niezależnego dziennikarza, takie działania dotykają najbardziej. Każdego dnia doświadczam presji, by dostosować się do obowiązujących narracji lub przemilczeć niewygodne kwestie. Widzę, jak moi znajomi rezygnują z obiektywizmu w obawie przed konsekwencjami, w obawie przed napiętnowaniem, a media głównego nurtu coraz bardziej oddalają się od swojej podstawowej misji – informowania społeczeństwa w sposób rzetelny i bezstronny. Stają się bezwolnymi PRESStytutkami globalistów. 

W świecie, w którym wolność słowa jest coraz bardziej ograniczana pod pretekstem walki z dezinformacją czy mową nienawiści, niezależne dziennikarstwo staje się aktem odwagi. Coraz częściej dostrzegam, jak ci, którzy głoszą niewygodne fakty, są atakowani, cenzurowani i eliminowani z przestrzeni publicznej. Niezależne media są marginalizowane, ich twórcy zastraszani, a odbiorcy skazani na jedną, odgórnie ustaloną wersję rzeczywistości. Zakłamanej rzeczywistości.

To nie jest jedynie teoretyczny problem. To realne zagrożenie dla demokracji i podstawowych wolności obywatelskich w Polsce. Społeczeństwo, które nie ma dostępu do prawdy, nie jest w stanie podejmować świadomych decyzji ani skutecznie bronić swoich interesów. Gdy władza – polityczna czy medialna – przejmuje kontrolę nad informacją, obywatele stają się biernymi odbiorcami propagandy, pozbawionymi realnej możliwości weryfikowania faktów.

Dlatego jako dziennikarz nie mogę milczeć. Muszę kontynuować swoją misję, nawet jeśli oznacza to narażenie się na ataki, cenzurę czy ostracyzm. Bo prawda, choć dziś wyśmiewana i piętnowana, jest jedyną drogą do rzeczywistej wolności i sprawiedliwości.

Polska stoi dziś na skraju rozpadu i wojny, a więc tylko wartości: prawda i historia pomogą odbudować to państwo. Prawda pokaże kim są rządzący, a historia wskaże ich pochodzenie i cel destrukcji naszego kraju.
Cywilna i demokratyczna kontrola nad urzędnikami, parlamentarnymi partyjniakami  i mediami to nasz obowiązek i konieczność. Jeśli nie będziemy aktywnie uczestniczyć w życiu publicznym, pozwolimy na dalszą degradację instytucji, które powinny stać na straży prawa i wolności obywatelskich. Społeczeństwo obywatelskie musi przejąć inicjatywę i wymusić odpowiedzialność na tych, którzy sprawują władzę lub sprawować władze bezpośrednio.

Nie możemy pozwolić, by prawda była uciszana pod pretekstem walki z dezinformacją i tzw. mową nienawiści która jest stosowana od lat przez antypolskie działania wybranych do tego celu prokuratorów. Wolność słowa i niezależność mediów to fundamenty demokracji, których nie wolno nam oddać bez walki. Każdy, kto dzisiaj milczy w obawie przed konsekwencjami, jutro może stać się ofiarą tego samego systemu cenzury i represji pod przykrywką prawa.

Przyszłość Polski zależy od naszej determinacji i odwagi w obronie wartości, które kształtowały nasz naród przez wieki. Jeśli chcemy odzyskać państwo, musimy przywrócić znaczenie prawdy i uczynić ją podstawą każdej debaty publicznej. Tylko w ten sposób możemy zbudować silne, świadome społeczeństwo, które nie pozwoli na dalszą manipulację i niszczenie fundamentów demokracji.

#ucidk #cidk