Czy Polakom potrzeba zapożyczonego święta zwanego walentynkami? Raczej nie, bo mamy własne „miłosne” święto – Noc Kupały – Święto ognia, wody, słońca i księżyca, urodzaju, płodności, radości i miłości, powszechnie obchodzone na obszarach zamieszkiwanych przez ludy słowiańskie.
Wszechpolacy postanowili wykorzystać „miłosny” dzień i przypomnieć o miłości do ojczyzny. Jak co roku zorganizowali ogólnopolska akcje rozdawania plakatów pod tytułem – Kocham Polskę. W ubiegłym roku akcja była miło przyjęta przez środowiska patriotyczne i nie tylko. Również w tym roku plakaty rozeszły się jak świeże bułeczki.
Dla przypomnienia wiersz o miłości, miłości do ojczyzny.
Kto ty jesteś? — Polak mały.
Jaki znak twój? — Orzeł biały.
Gdzie ty mieszkasz? — Między swemi.
W jakim kraju? — W polskiej ziemi.
Czym ta ziemia? — Mą ojczyzną.
Czym zdobyta? — Krwią i blizną.
Czy ją kochasz? — Kocham szczerze.
A w co wierzysz? — W Polskę wierzę.
Coś ty dla niej? — Wdzięczne dziecię.
Coś jej winien? — Oddać życie.
(wiersz Władysława Bełzana)
Zapraszam do obejrzenia krótkiej relacji z tego wydarzenia w Białymstoku.
Wracając do tematu walentynek to przypominają one czasy głębokiej komuny, która nakazywała szanowanie kobiet tylko w jednym dniu roku, czyli 8 marca, a potem znów zaprzęgała kobiety do kołchozowej, ciężkiej pracy.
Obecne walentynki wykazują podobieństwo do zamierzchłych, czerwonych czasów i dziwi medialne nagłośnienie tego jedynego dnia miłości do kobiet, a przez pozostałe 364 dni nawoływanie przez wszystkie, „jedynie słuszne” mendia do miłowania (przynajmniej szanowania) pedałów i transwestytów (również parlamentarnych).
W czasach komuny, kobiety dały się nabrać na hasło – „przodowniczka pracy”, tak teraz dały się nabrać na równouprawnienie, ech szkoda gadać, a damski niewolnik zasuwa jak męski do 67 roku i nawet nie może narzekać, bo niby same chciały!!
Kochajmy się cały rok, a nie jeden dzień. Z miłosnym pozdrowieniem od białostockich budowlańców.