Ulica Grottgera
Białystok to zdumiewające miasto. Nawet jeżeli wyjechałam na zawsze, a lawina zdarzeń przynajmniej kilka razy uczyniła z mojego życia kolejne Pompeje i Herkulanum, to każde miejsce istnieje w mojej pamięci podwójnie – takie, jak przed laty i na nowo odkrywane TERAZ.
Na podwórku przy ulicy Grottgera bawiły się moje dzieci. Dwie radosne buzie pochylone nad babkami z piasku nieświadome, że za chwilę pod piaskownicą rozstąpi się ziemia i pochłonie ich dzieciństwo pozostawiając po sobie rozgrzany popiół.
Tamtędy nam było po drodze do cudownych krain, które nasza trójeczka – córeczka, synek i ja opowiadaliśmy sobie wzajemnie (spacery tematyczne z dziećmi to niesamowite przeżycie dla matki, otwierające doświadczenie dla pedagoga i dowód, że w przebywaniu z własnymi latoroślami, poświęcaniu im czasu, wspólnemu tworzeniu światów można odnajdywać niesamowitą radość: poprzez spacery w głąb Gwiezdnych Wojen czy opowieść o Robin Hoodzie czy Rycerzach Okrągłego Stołu na terenie Zwierzyńca). Wtedy też przynajmniej dwa razy w tygodniu odwiedzaliśmy bibliotekę muzyczną przy ul. Grottgera i zanurzaliśmy się w gąszcz winylowych płyt z zapomnianymi bajkami i kaset z przebojami jednego popołudnia. Continue reading „Ulica Grottgera”