Portrety z Grunwaldzkiej
Kiedy ostatnio szłam ulicą Grunwaldzką w Gdańsku, przeżyłam coś w rodzaju interferencji miejsc. Na granicy Wrzeszcza i Oliwy zupełnie niespodzianie ujrzałam migawki wspomnień z ulicy Grunwaldzkiej w Białymstoku. Takiej, jaka była niegdyś. Dalekiej od zmanierowania i przesadnej modernizacji.
Białostocka Grunwaldzka powstała na przełomie XVIII i XIX, ale tak daleko moja pamięć nie sięga. Fragmentaryczna pamięć odsłania zaś obrazy pobliskich biedniutkich Chanajek.
Nie o starych domach na Grunwaldzkiej chcę rozprawiać, wszak wskrzeszane są choćby przez chwilę – fotografie w sepii – na różnych blogach czy w FB-owych deliberacjach.
Ulica Grunwaldzka to galeria portretów, nigdy oprawionych, nigdy nie skatalogowanych.
Samotny myśliwy bez wieku wymykający są bezszelestnie o świecie z chatynki dziaduńcia, Józefa, którego nikt nie miał śmiałości nazwać Ziukiem na cześć tamtego Ziuka. Chciał polować jak za czasów Branickiego, jak za czasów Wieniawy-Długoszewskiego, a w rezultacie musiał biegać po podbiałostockich lasach tropiąc kłusowników. Continue reading „Portrety z Grunwaldzkiej”