Rafał Gaweł (zgadza się na podawanie nazwiska), znany przede wszystkim z donoszenia na ludzi wypisujących „nietolerancyjne” komentarze w Internecie, znalazł się w poważnych tarapatach finansowo-prawnych.
Na serwisie internetowej krajowej rady komorczniej pojawiła się informacja, że w dniu 18 sierpnia br. o godz. 13:00 w siedzibie Stowarzyszenia Teatralnego Dom na Młynowej „Teatr TrzyRzecze”, odbędzie się pierwsza licytacja ruchomości należących do teatru.
Ponadto została uruchomiona zbiórka publiczna przeznaczona na pomoc prawną Rafałowi Gawłowi.
W grudniu 2014 r. białostocka prokuratura postawiła Rafałowi Gawłowi osiem zarzutów, w tym sześć dotyczących oszustw finansowych. Oskarżony jest inicjatorem projektu „Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych”, zajmującego się składaniem donosów na ludzi podejrzanych o „rasizm”. Postawione wówczas zarzuty dotyczyły działalności Gawła w firmie Graffiti, związanej z przedsięwzięciami wykonywanymi przez Teatr TrzyRzecze.
Jak pisał białostocki „Kurier Poranny”, pokrzywdzeni zostali prywatni przedsiębiorcy z różnych części kraju (nie otrzymali zapłaty za zamówiony towar) oraz bank, w którym podejrzany miał wyłudzić kredyt na 240 tys. zł. Dokonał wspólnie z żoną (również podejrzaną) pod szyldem firmy, której szefem na papierze, tzw. słupem, była Dorota K. (27-latka usłyszała zarzut pomocnictwa). Śledztwo w tej sprawie wszczęto w maju 2014 r. na skutek powiadomienia prokuratury przez jednego z pokrzywdzonych.
Pozostałe dwa zarzuty odnoszą się do uniemożliwienia egzekucji wierzytelności. Śledczy twierdzą, że Gaweł i jego żona założyli nową firmę, na którą przenieśli tytułem aportu składniki majątku zadłużonego przedsiębiorstwa. Ponadto, jak ustaliła prokuratura, podejrzany miał zaległości mandatowe (24,7 tys. zł) w urzędzie skarbowym i miejskim w Suwałkach oraz podlaskim Urzędzie Wojewódzkim, których uniknął poprzez „pozorne obciążenie swojego wynagrodzenia wysokimi alimentami” (ponad 6 tys. zł).
Kolejne zarzuty Gaweł usłyszał w maju 2015 r. Podobnie jak poprzednio, chodzi o oszustwa i wyłudzenia. Zdaniem śledczych wyłudził od Fundacji im. Stefana Batorego w Warszawie 108 tys. zł, a kolejne 133 tys. usiłował wyłudzić.
Gaweł twierdzi, że działania prokuratury mają charakter zemsty za sprawę sprzed kilkunastu miesięcy. Prezes Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych złożył zawiadomienie o swastykach namalowanych na murach w Białymstoku. Prokurator nie stwierdził popełnienia przestępstwa, argumentując to tym, że swastyka w wielu krajach Azji uznawana jest za symbol szczęścia.
Oficjalnie to właśnie z tych powodów szef „Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych” wyjechał z Białegostoku do Warszawy. Jak powiedział na antenie Polskiego Radia Białystok, „w Białymstoku trudno się rozwijać, a Warszawa daje nam nowe możliwości, zabiegała o nas i pozwala funkcjonować w bardzo komfortowych warunkach”.
Oprócz działalności polegającej na składaniu donosów na „nietolerancyjnych” internautów, Gaweł inicjował wiele innych kontrowersyjnych akcji. To on w ramach swojego teatru wystawił pseudosztukę „Golgota Picnic”. Pod siedzibą placówki Młodzież Wszechpolska zorganizowała pikietę protestacyjną, na którą przyszło ok. 1000 białostoczan.
źródło: prostozmostu.net