„W następnych fazach przesłuchania używają różnych innych środków jak bicie żelaznym prętem w pięty, wyrywanie włosów i paznokci, trzymanie nago na mrozie itp. Przy każdym badaniu obecny jest oficer NKWD i ubowiec przesłuchujący podejrzanego musi to robić, co ten każe” – brzmi fragment raportu Armii Krajowej Obywatelskiej na temat metod śledczych stosowanych przez ubeków. To wszystko działo się w Sokółce.
Przedwczoraj w Sokółce odbyło się spotkanie poświęcone początkom działalności Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Sokółce, w latach 1944-45 zorganizowane przez Klub Historyczny im. Franciszka Potyrały „Oracza”.
– W listopadzie 1944 roku ubecy mieli tu 13 agentów i pięciu informatorów. 28 listopada tego roku przejęto kolejnych 25 agentów sowieckiego Smiersza (kontrwywiad wojskowy – red.). Prawdopodobnie były to tzw. śpiochy, czyli ludzie współpracujący z NKWD za pierwszego Sowieta. 7 maja 1945 roku było już 67 donosicieli, a w grudniu – 104 informatorów i 11 agentów – mówił prowadzący spotkanie Andrzej Muczyński, historyk z białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Zebrani mogli zobaczyć unikatowe zdjęcie przedstawiające funkcjonariuszy sokólskiego PUBP. – Widać na nich dwóch sowietników, czyli oficerów NKWD oddelegowanych do pracy z ubekami. Jest tu też Alpern Szepsel, prawdopodobnie to mężczyzna pierwszy z lewej, w środkowym rzędzie. Wiemy, że był niskiego wzrostu, a podczas przesłuchań stawał na krześle, żeby bić swoje ofiary – opowiadał Andrzej Muczyński.
Szepsel był Żydem, przechowanym podczas wojny przez Polaków. Ukrywał się m.in. w Dubnicy Kurpiowskiej i Malawiczach. Od 6 sierpnia 1943 do 6 sierpnia 1944 roku brał udział w walkach w oddziale partyzantki sowieckiej im. 26 Lat Października, pod dowództwem niejakiego Filipowa w Puszczy Knyszyńskiej. Po wojnie – od 14 sierpnia 1944 do 1 lutego 1945 roku – był milicjantem w Kuźnicy. Później został zastępcą szefa PUBP w Sokółce. Szepsel znał ludzi, którzy mu pomagali podczas wojny i byli zaangażowani w konspirację niepodległościową i bezwzględnie to wykorzystywał. Został zastrzelony 3 grudnia 1945 roku na Placu Kościuszki, koło starego hotelu, za dręczenie i katowanie aresztowanych. Egzekucji miał dokonać mieszkaniec Malawicz.
– Co ciekawe Eugeniusz Nalewajko, inny ubek, proponował rozstrzelanie 10 mieszkańców Sokółki wziętych jako zakładników, a więc to samo, co robiło Gestapo – powiedział Andrzej Muczyński.
– Chodzi nam o zapoznanie społeczeństwa z najnowszą historią. Sokółka ma miejsca pamięci – mówił Krzysztof Promiński, jeden z założycieli Klubu Historycznego. – Dlaczego wybraliśmy „Oracza” na swojego patrona? To ostatni komendant AK, który nie chciał się zgodzić na ujawnienie i dlatego zginął. To postać tragiczna. Chcemy objąć opieką groby na sokólskim cmentarzu. najbardziej zaś zależałoby nam na dotarciu do miejsc pochówku osób zamordowanych w latach 40-tych.
Następne spotkanie poświęcone oddziałowi „Lalusia” ma się odbyć we wrześniu. Chętni do zaangażowania się w działania Klubu mogą kontaktować się drogą mailową: kluboracza@gmail.com lub telefoniczną 696 523 274 i 604 738 388.
(is)
Spotkanie poświęcone początkom funkcjonowania PUBP w Sokółce