Odwiedziłam Narewkę.
To nieduża miejscowość przy bocznej trasie między Białymstokiem a Hajnówką. Ludzie gościnni, choć milkną, gdy zadaję precyzyjne pytania dotyczące znamiennych zdarzeń na przełomie lat 1944-45. Patronem tutejszej szkoły podstawowej jest Aleksander Wołkowycki, o którym czytamy na stronie szkoły:

współpracownik NKWD i Gestapo
„Patron Szkoły Podstawowej Aleksander Wołkowycki – postać ta jest mocno związana ze szkołą i środowiskiem, świadczy o tym działalność w szerzeniu i propagowaniu oświaty i kultury w trudnych latach wojennych. Wpajał dzieciom i młodzieży wiarę w siłę i przyszłość nauki, oświaty i kultury.”[1]
oraz
„Szkoła Podstawowa w Narewce rozpoczęła prace po latach okupacji od 1.09.1944r. Pierwszymi organizatorami zajęć szkolnych byli: Antyporowicz Włodzimierz, Wołkowycki Aleksander, Kruk Maria, Anatol Batura, Barmuta. W pierwszym roku szkolnym 1944-1945 było 10 oddziałów. Nauczanie odbywało się w języku polskim i białoruskim.”[2]
Wołkowycki był współpracownikiem NKWD i Gestapo, to on wydał Eugenię de domo Tymińską, matkę Inki Siedzikówny. Lokalni peerelowscy decydenci zrobili z Wołkowyckiego bohatera. Jego zbrodniczą przeszłością zajęli się już internauci ze Stowarzyszenia Blogmedia24, pisał o nim Robert Wit Wyrostkiewicz na łamach „Naszej Polski”. Bulwersującą sprawą Wołkowyckiego poruszeni są również uczestnicy I Rajdu Motocyklowego, zorganizowanego w 2011 pod hasłem „Żołnierze Wyklęci – Pamiętamy”. Wołkowycki zginął 17 maja 1945 roku roku w Narewce – rodzinnej miejscowości Danusi Siedzikówny – na mocy wyroku wydanego przez miejscową komórkę AK.
I pomyśleć, że nie dość, że po II wojnie światowej został patronem tutejszej podstawówki, to do dziś Kuratorium Oświaty i MEN umywają ręce, a społeczność szkolna jak widać nie jest zainteresowana zmianą patrona, uchodzącego przez całe lata za współtwórcę kultury i oświaty białoruskiej w Polsce Ludowej.
A jeszcze przed kilkoma laty – na stronach szkoły i w środowiskach mniejszościowych w Polsce lansowano go jako świetnego pedagoga i orędownika białoruskiego szkolnictwa na Białostocczyźnie.
Mieszkańcy Narewki, indagowani na temat Wołkowyckiego najczęściej zmieniają temat, ciągle boją się mówić. Lęk jak w 1946 roku. ”My starzy, my nic nie pamiętamy. My nie chcemy już pamiętać.” Cała nadzieja w skuteczności działań tutejszych narodowców, wszak okoliczna ludność białoruska dalej pozostaje pod wpływem peerelowskich przekonań.
W Narewce Inka Siedzikówna spędziła dzieciństwo, to tutaj kształtowała się BEZWARUNKOWA, ABSOLUTNA postawa patriotyczna, ale to w Narewce schwytano jej ojca – Wacława – „na zlecenie”.
Warto odwiedzić Narewkę. Konfrontować prawdę i fałsz.
Mieć wreszcie wpływ na przywracanie UCZCIWEGO NURTU HISTORII.
Marta Cywińska
[1] http://www.narewka.pl/strona,patroni,263,2,96.html
[2] http://www.narewka.pl/strona,historia_szkoly,397,2,96.html