judeopolonia_szczesniakWiele osób zapytanych o książki Leszka Szcześniaka jest zdziwionych o kim mówię, ale jest też sporo ludzi którym nazwisko Pana Leszka kojarzy się z prawdą ukrywana od lat. Postanowiłem przybliżyć naszym czytelnikom tematy skrywane przed nami.
Cytat z książki daje do myślenia:

W każdym narodzie musi się wy robić ponad masy jakaś inteligencja i rodzaj arysto­kracji. My (żydzi) jesteśmy materiałem gotowym, my zawładniemy krajem, a panujemy już przez giełdy i przez wielką część prasy nad polową Europy. Ale naszym właściwym królestwem, na­szą stolicą, naszym Jeruzalem będzie Polska. My będziemy jej arystokracją, my tu rządzić będziemy. Kraj ten należy do nas, jest nasz ”

JUDEOPOLONIA – ŻYDOWSKIE PAŃSTWO W PAŃSTWIE POLSKIM – Andrzej Leszek Szcześniak

Termin „Judeopolonia” wiąże się z próbą utworzenia na zie­miach zaboru rosyjskiego w czasie I wojny światowej polityczne­go tworu, podporządkowanego Niemcom, w ramach zamierzo­nego przez nich tworzenia Mitleleitropy. Stanowić on miał pań­stwo satelickie Niemiec, które na stałe rozczłonkowałoby i odizo­lowało ludność polską zaboru rosyjskiego od Polaków w powięk­szonym zaborze niemieckim i austriackim oraz uniemożliwiłoby de­finitywnie odrodzenie się niepodległej Polski. Projekt takiego pań­stwa buforowego (Pufferstaat) zgłosił władzom niemieckim powstały we wrześniu 1914 r. w Berlinie Niemiecki Komitet Wy­zwolenia Żydów Rosyjskich (Deutsches Komitee żur Befreiung der Russischen Juden, zwany często Komitee żur Befreiung der Ostjuden). W skład tego państwa, leżącego między Bałtykiem a Morzem Czarnym, weszłoby około 6 milionów Żydów z ziem pol­skich i Rosji, którzy obok l ,8 miliona Niemców byliby najbardziej uprzywilejowaną warstwą ludności. Oprócz tego w Judeopolonii byłoby około 8 milionów Polaków, 5-6 milionów Ukraińców, 4 miliony Białorusinów oraz około 3,5 miliona Litwinów i Łotyszów -również pozbawionych własnej państwowości. Pierwotna for­ma tego projektu została przekreślona Aktem Listopadowym (5 XI1916) powołującym Królestwo Polskie pod patronatem cesa­rzy Niemiec i Austro-Węgier. Jednak aż do czasu zakończenia wojny polsko-bolszewickiej (18X1920) trwały próby jego reali­zacji w odmiennych formach.

 

ODRODZENIE IZRAELA

Emancypacja Żydów, jaka nastąpiła w Europie w XIX wieku rozbudziła wśród nich nowe idee polityczne, pośród których jed­ną z najważniejszych był niewątpliwie syjonizm. Głosił on, iż Żydzi w diasporze są narodem jak inne, a nie tylko wspólnotą wyzna­niową. Podobną tezę głosiły też i inne ugrupowania, ale syjoniści widzieli rozwiązanie tzw. kwestii żydowskiej poprzez utworzenie własnego państwa- „żydowskiej siedziby narodowej” w Palesty­nie. W tym celu zalecali masową emigrację do tej ziemi -a/i/ę, ze wszystkich krajów diaspory. Uważali też, iż taka działalność zaha­muje procesy asymilacyjne mniejszości żydowskiej w poszcze­gólnych krajach.

Do prekursorów syjonizmu należał niezaprzeczalnie urodzo­ny w Lesznie Wielkopolskim, późniejszy rabin Torunia – Cwi Hirsch Kalischer, który zwrócił się do frankfurckich Rotszyldów o fundu­sze na wykupienie od Arabów Erec Israel (Kraju Izraela) lub przy­najmniej samej Jerozolimy, by rozpocząć tam zwarte osadnictwo żydowskie. Rabin Juda Akalai z Semlin koło Belgradu rozwinął na­tomiast koncepcję, że tworzone w Palestynie osadnictwo stanowić może model powszechnego działania Żydów z całego świata jako jednego narodu, którego językiem byłby uwspółcześniony hebraj­ski, a ojczyzną- Palestyna, jako przyszłe królestwo Mesjasza, któ­rego przyjścia spodziewał się niemal każdej godziny. Prekursorem syjonizmu był także Moses Hess, autor wydanej w 1862 r. książki „Rom und Jemsalem”. Pochodził on z ziem polskich (w beletrystyce łączono go nawet z Powstaniem Styczniowym), ale pisał po nie­miecku, bo język ten był wówczas głównym językiem żydowskim. I less przedstawił w swej książce obraz żydowskiego państwa na­rodowego, które rozwiązałoby dwa skrajne problemy: uniknięcie całkowitej asymilacji, zalecanej przez ideologów żydowskiego oświe­cenia, oraz kompletne ignorowanie świata zewnętrznego przez or­todoksów. Dzięki stworzonemu przez siebie państwu Żydzi – od­rzucając zarówno „przesądy” chrześcijaństwa, jak orientalizm isla­mu – mogliby rzeczywiście stać się politycznym światłem dla pogan. Podobne poglądy reprezentowali: Dawid Baer Gordon z Wilna oraz Perec Smolenskin i Leo Pisker z Rosji.

Za głównego jednak twórcę syjonizmu uważa się – mylnie -wiedeńskiego dziennikarza Teodora Herzla (1860-1904), który w ] 896 r. wydał rozprawę pt. „Der Judenstaat” („Państwo ży­dowskie”), będącą jakby manifestem syjonizmu. Przeświadczenie o realności stworzenia państwa żydowskiego opierał on na wierze w potęgę Żydów i na bezradności ich wrogów. Pisał:

„(…) Nie można właściwie nic skutecznego przeciw nam uczynić. Na dole proletaryzujemy się na wywrotowców, tworzy­my podoficerów wszystkich rewolucyjnych partii, a równocześnie ku górze wzrasta nasza straszna potęga pieniądza (…)” (T. Herzl, „Der Judenstaat”, Neue Auflage, w: S. Trzeciak, „Mesjanizm a kwestia żydowska”, s. 229).

Jednak idee Herzla wywoływały wśród Żydów więcej sprze­ciwów niż pochwał, we Wschodniej Europie wśród ortodoksów i socjalistów, w Zachodniej zaś wśród zwolenników oświecenia i asymilacji. Od roku 1897 poczynając odbyło się kilka spotkań zwolenników syjonizmu w Bazylei i Londynie, zwanych kongresa­mi, w toku których wypracowywano metody realizacji tej idei. Niezależnie jednak od traktowania przez wielu Żydów propozycji Herzla jako utopii, miały one wielki wpływ na kształtowanie się nowej mentalności żydowskiej. W całej Europie niemal wytwo­rzył się prąd narodowy i Żydzi zaczęli traktować siebie jako jeden naród, rozdzielony tylko diasporą. Szybko też idea ta znalazła po­parcie wśród żydowskich publicystów, polityków i działaczy spo­łecznych i tylko nieliczni odnosili się do niej sceptycznie.

 

DWIE KONCEPCJE PAŃSTWOWOŚCI ŻYDOWSKIEJ

W momencie, gdy wydawało się, że idee budowy państwa żydowskiego w Palestynie odniosły ostateczne zwycięstwo, nagle pojawiły się poważne wątpliwości. Okazało się bowiem, że- nawet w najbardziej sprzyjających okolicznościach, w Palestynie można będzie osiedlić zaledwie niewielką część światowego żydostwa. Zauważył to już Herzl, który w swoich „Pamiętnikach” napisał:

„Przez jakiś czas myślałem o Palestynie (…), ale mój system przeniesienia Żydów dałby się tam z trudnością przeprowadzić. Po­trzeba, abyśmy mieli klimat obejmujący różne temperatury dla Ży­dów nawykłych do sfer zimniejszych i cieplejszych. Musimy posia­dać wybrzeże morskie ze względu na międzynarodowy handel; dla gospodarstwa zaś rolnego niezbędne są wielkie równiny”.

W związku z powyższym pojawiło się natychmiast kilka po­mysłów nowej „siedziby narodowej”- w Afryce, na Bliskim Wscho­dzie, w Ameryce Południowej… Były to jednak projekty tak utopij­ne, że je szybko zarzucono. I tu pojawił się kolejny teoretyk pań­stwowości żydowskiej – Izrael Zangwill. Zgłosił on projekt, aby: „Budować Jerozolimę w każdym poszczególnym kraju, również jak w Palestynie; oto jest misja Żydów” (S. Laudynowa, „Sprawa świa­towa. Żydzi, Polska, ludzkość”, 1.1 – s. 169, t. II – s. 37,67,68). W wyniku tego roszczenia żydowskie do utworzenia państwa na ziemiach zamieszkanych przez Arabów poszerzone zostały o two­rzenie autonomicznych tworów państwowych w krajach diaspory. Trzeba przy tym zaznaczyć, że dotyczyło to przeważnie państw, w których żydowska świadomość narodowa rozwijała się najszyb­ciej, a więc w Europie Środkowo-Wschodniej. Najsilniej rozwinęły się te idee wśród Żydów na ziemiach polskich, czyli tam, gdzie najmocniej objawiały się wśród gojów poczucie narodowe i patrio­tyzm.

Tak więc ruch syjonistyczny podzielił się na dwie grupy: sy­jonistów ścisłych, czyli tych, którzy uważali, iż siedzibą narodową winna być Palestyna, i terytorialistów, dążących do stworzenia pań­stewek żydowskich w krajach diaspory. Gdy na jednym z kon­gresów większość syjonistów pod kierownictwem Maxa Nordaua opowiedziała się za Palestyną, terytorialiści pod przewodnictwem Izraela Zangwilla założyli Jiidische Territorial Organisation – ITO (por. M. Phillippson, „Neueste Geschichte desjudischen Yolkes”). W duchu tym działał także historyk i teoretyk państwowości ży­dowskiej – Szymon Dubnow, który rozwinął teorię „fołkizmu”, zwa­nego także ,,autonomizmem”.

Opierając się na naukach politycznych Otto Bauera i Karo­la Rennera o prawach mniejszości narodowych do autonomii narodowo-kulturalnej w Monarchii Habsburskiej, postawił tezę, iż naród żydowski jest „faktem konkretnym i autochtonicznym” w diasporze, opierającym się na specyficznym sposobie społeczno-ekonomicznego bytowania i odrębności wyznaniowo-kulturalnej. Nie powinni więc Żydzi szukać swej przyszłości w złudnej wierze powstania państwa żydowskiego w Palestynie. Przyszłość Żydów leży w krajach ich dotychczasowego zamieszkania, gdzie trzeba walczyć o pełne i faktyczne równouprawnienie obywatelskie oraz o prawo do autonomii narodowo-kulturalnej i personalnej. Anty­syjonistyczny „fołkizm” był nie mniej niż syjonizm konsekwentnym przeciwnikiem wszelkich teorii i praktyk asymilacji Żydów, twier­dząc, że członkiem danego narodu trzeba się urodzić, bo „przyjść doń nie można” (por. J. Orlicki, „Szkice z dziejów stosunków polsko-żydowskich 1918-1949″, s. 27)

 

SYTUACJA NA ZIEMIACH POLSKICH

WII połowie XIX wieku na ziemiach polskich pod zaborami zamieszkiwała 1/3 światowej populacji żydowskiej. Żydzi stanowili: w zaborze pruskim około 2%, w zaborze austriackim -11,1%, na Wileńszczyźnie – 12,8% a w Królestwie Polskim 14,5% ogółu mieszkańców. Była to ludność zamieszkująca przeważnie miasta i miasteczka, chroniona przez prawo i mająca zapewniony samorząd w swoich kahałach (gminach), ale izolowana lub izolująca się od reszty społeczeństwa. Żydzi opanowali handel, trudnili się rzemio­słem, chałupnictwem oraz zajmowali się najbardziej nieproduktyw­nymi procederami, jak pośrednictwo, lichwa i wyszynk. Stosowano wobec nich ograniczenia dotyczące m.in. nabywania własności ziems­kiej i dzierżawy dóbr narodowych. Car rosyjski Mikołaj I powołał Żydów do służby wojskowej i starał się o usunięcie ich odrębności. Szykanowanie jednak za noszenie pejsów, bród, jarmułek i długich ubiorów, tzw. chałatów, dawało tylko biurokracji carskiej okazję do zdzierania z Żydów potężnych haraczów.

Za równouprawnieniem Żydów i ich asymilacją opowiada­ło się w Królestwie liberalne ziemiaństwo i wszystkie ugrupowania demokratyczne. Wśród samych Żydów istniał już w tym czasie kierunek asymilatorski i patriotycznie polski. Wielka burżuazja ży­dowska, oświecona i liberalna, stała się nie tylko siłą ekonomicz­ną, ale również intelektualną. Główny jej przedstawiciel. Leopold Kronnenberg, odegrał wielką role w wydarzeniach lat 1861 -1864. choć mocno kontrowersyjna. Obok Kronnenbcrga dużą role w procesie asymilacji mieli: Matias Rosen. bracia F.psteinowie. rabin Bccr Meisels. I lenn k Wohl i wielu innych.

Żydzi włączyli się czynnie do manifestacji patriotycznych lat l961-1963 oraz uczestniczyli w Powstaniu Styczniowym.  Zajmowali odpowiedzialne funkcje (np. Kronnenberg – Dyrekcja Białych, Wohl – minister skarbu Rządu Narodowego). Nie wszędzie jed­nak tak było. Na Litwie „rewolucyjne dążenia Polaków budziły wstręt wśród Żydów” -jak stwierdził ówcześnie żyjący historyk i jednocześnie rabin, J. Stejnberg – „w Królestwie Żydzi byli naj­bardziej skutecznymi szpiegami carskimi” (D. Fajnhauz, ,,Ludność żydowska na Litwie i Białorusi a powstanie 1863″). Ten sam autor przytacza w swej pracy, co następuje:

„Znaczna jednak część burżuazji żydowskiej była prorosyjska, niektórzy zaś jej przedstawiciele wręcz współpracowali z wła­dzami carskimi przeciw powstaniu (…). Z władzami carskimi wspó­łpracowało wielu członków zarządów gmin żydowskich, którzy z racji zajmowanego stanowiska byli administracyjnie i politycznie zwią­zani z aparatem państwowym. Po stronie caratu stała też ugodowo nastawiona hierarchia rabinacka, której wodzem duchowym był wileński rabin rządowy Stejnberg, zaufany Murawiowa, z którym ten ostatni porozumiewał się w sprawach walki z powstaniem” (j-w.).

Współpraca Żydów z caratem w tłumieniu Powstania Stycz­niowego, a także w finansowym wspieraniu go – miała głębszy sens. Przed wybuchem powstania Żydzi otrzymali od Wielkopol­skiego prawo nabywania dóbr ziemskich, czego przed 1862 r. nie wolno im było czynić. Upadek powstania i konfiskata przez carat 4254 majątków szlachty polskiej oraz grabież ziemi dokonana wy­siedlonym na Sybir 7000 rodzin z zaścianków szlacheckich stwo­rzyły niebywałą okazję do wykupu przez Żydów polskiej ziemi. Władze carskie bowiem część zagrabionych majątków dały w na­grodę swoim „zasłużonym” urzędnikom, większość wystawiły na sprzedaż. Już w roku 1885 statystyki w Królestwie notują 2966 Żydów, którzy byli właścicielami bądź dzierżawcami dużych ma­jątków, w jakich pracownikami zostali Polacy. Nie garnęli się na­tomiast Żydzi do pracy na roli. Wszystkich zatrudnionych wów­czas w rolnictwie, rolników, oficjalistów, księgowych i urzędników było razem z rodzinami zaledwie 5000 (A. Eisenbach, ..Ludność żydowska w Królestwie Polskim w końcu XIXw.”).

Na tym jednak nie koniec. Ogólne straty polskie w powsta­niu (poległych, wymordowanych, zesłanych na katorgę) wynosiły około 250000 osób. Jeżeli zdamy sobie sprawę, że polska lud­ność Królestwa liczyła wówczas nieco ponad 4 miliony, to nasu­wa się tu wniosek, że był to ogromny cios wymierzony w polską substancję etniczną. Dotknął on nie tylko dwory i zaścianki, ale także ludność w miastach. Ją również zsyłano na Sybir, zamykano w więzieniach, włączano do rot aresztanckich i pozbawiano wła­sności. Pojawiła się kolejna okazja do wykupu za bezcen polskiej własności, tym razem miejskiej. Rozpoczęła się inwazja Żydów na duże miasta: wykupywanie wystawionych na licytację domów po powstańcach i masowe budowanie tanich, tandetnych, ubogich w urządzenia sanitarne „czynszówek”, przeznaczonych dla robotni­ków napływających masowo ze względu na rozwijający się prze­mysł.

 

ZAGADKA KRONNENBERGA

W tym właśnie miejscu warto zwrócić uwagę na zagadko­wą rolę Leopolda Kronnenberga i grupy asymilantów. Ciekawe spostrzeżenia na ten temat wysnuł Stanisław Wysocki. Pisze on:

„Józef Ignacy Kraszewski wykorzystał swoje obserwacje jako redaktor kronnenbergowskiej »Gazety Codziennej« (był nim od 1859 r. – ALS) do napisania powieści pt. »Żyd« (1866), w której podaje, iż bogaci Żydzi pokładali wielkie nadzieje w możli­wości realizacji swych dalekosiężnych planów w związku z trwa­jącymi przygotowaniami do wywołania nowego powstania w Kró­lestwie Kongresowym. W wywołaniu takiego powstania bogaci Żydzi byli żywotnie zainteresowani. Potwierdza to przytoczony przez Kraszewskiego taki oto tok ich rozumowania: »w powie­trzu czuć proch, ale dla nas to nic złego(…) skorzystajmy z dobrej okazji. Zamiast bawić się w patriotyzm, asymilację itp. mrzonki, myślmy przede wszystkim o sobie. Chłop polski nie lubi nas, wiemy o tym, ale chłop jest głupi – nie boimy się go. O szlachtę głównie nam idzie. Wmiesza się ona przez sam punkt honoru w awanturę, pójdzie do lasu, na krwawe pole, za co j ą rząd ukarze, zniszczy, wytępi, wydusi, wywłaszczy, a wówczas dla nas droga otwarta« (cyt. za T. Jeske-Choiński, „Historia Ży­dów w Polsce,” s. 137)

I kolejny warty przytoczenia cytat: „ W każdym narodzie musi się wy robić ponad masy jakaś inteligencja i rodzaj arysto­kracji. My jesteśmy materiałem gotowym, my zawładniemy krajem, a panujemy już przez giełdy i przez wielką część prasy nad polową Europy. Ale naszym właściwym królestwem, na­szą stolicą, naszym Jeruzalem będzie Polska. My będziemy jej arystokracją, my tu rządzić będziemy. Kraj ten należy do nas, jest nasz ” (S. Dider, „Rola neofitów w dziejach Polski,” s. 111; wyróżnienia w tekście, te i następne – ALS).

Znana jest dobrze działalność Kronnenberga z okresu po­wstania i nie ma sensu jej tu przypominać, warto jednak nadmie­nić, że wyasygnował on na cele powstańcze l milion złotych rubli. Była to na owe czasy ogromna suma, za którą powstańcy kupo­wali m.in. broń za granicą. Ale też zaraz po zakupie Żyd warszaw­ski Tugenhold, szpieg rosyjski, piastując funkcję sekretarza pu­łkownika Teofila Łapińskiego (dowodzącego wyprawą statku „Ward Jakson” w 1863 r.), zdradził Rosjanom szlaki przerzutowe broni i amunicji zakupionej w Anglii przez Rząd Narodowy, co uniemożliwiło zaopatrzenie powstańców w odpowiednią ich ilość (por. J. B. Pranajtis, „Chrześcijanin w Talmudzie żydowskim,” s. 325).

l O IV 1864 dyktator Rządu Narodowego Romuald Trau­gutt został wydany żandarmerii carskiej przez Żyda Artura Goldmana, zatrudnionego w skarbowości powstańczej. W następstwie tego władze rosyjskie aresztowały wielu członków Rządu i z cza­sem poznały dokładnie wiele tajemnic powstańczych, a wśród nich rolę Kronnenberga i jego działalność na rzecz powstania. I o dzi­wo! Car odznaczył Leopolda Kronnenberga najwyższym rosyj­skim odznaczeniem: Orderem św. Włodzimierza oraz przyznał mu dziedziczne szlachectwo (por. J. Polak, „Zbrodnicze plemię” s. 75; S. Dider, op. cit. s. 28).

 

„WASZE ULICE, NASZE KAMIENICE”

Po zamachu na cara Aleksandra II w 1881 r. władze rosyj­skie w ramach odwetu zaczęły przesiedlać na ziemie polskie z Rosji Centralnej i Litwy tamtejszych Żydów, zwanych „litwakami”. Był to element obcy polskiej kulturze, nie znający języka polskiego i wro­go nastawiony do polskich dążeń niepodległościowych. „Litwacy” osiedlali się najchętniej w osłabionym represjami Królestwie Pol­skim, a szczególnie w Warszawie i Łodzi. Reprezentując przede wszystkim kupców i przemysłowców, stali się poważną konkuren­cją dla przemysłowo-handlowych sfer Królestwa w ekspansji na rosyjskie rynki zbytu, na których „zaczęli monopolizować różne działy handlu, zakładali składy i domy komisowe firm rosyjskich w War­szawie i Łodzi” (S. Kempner, „Dzieje gospodarcze porozbiorowej Polski,” s. 304). Ponadto „litwacy” odgrywali jeszcze jedną, wrogą Polakom rolę: prześladowani i wysiedlani z Rosji i Litwy, stawali się gorliwymi rusyfikatorami na ziemiach polskich.

Wnikliwy obserwator stosunków panujących na ziemiach polskich na przełomie wieku XIX i XX, pozytywista Bolesław Prus, tak ujął tę sprawę w „Kronikach”:

„Stosunek niektórych grup żydowskich do Polaków jest nie tylko niegodziwy, ale wprost – nieprzyzwoity. Prawie w tej samej chwili, kiedy liberałowie żydowscy drwiącym tonem w imię rycerskości żądają od Polaków, aby głosowali za zupeł­nym równouprawnieniem Żydów w radach miejskich, w tej samej chwili ,,litwacy” odgrywają rolę rusyfikatorów u nas, nawet obrażają nas, a Żydzi poznańscy wręcz głoszą, że za­wsze walczyli przeciw Polakom w interesie Niemców (…). No i naturalnie upominają się o łapówkę.

Dla zupełności tego ohydnego obrazu niektóre partie czy grupy Żydów nie cofają się przed pogróżkami, a nawet czyna­mi. Polskim sklepom kooperatywnym Żydzi nie chcą wynaj­mować mieszkań w swoich domach; młynarze-Żydzi roszczą pretensje wyłącznego prawa dzierżawienia wszystkich młynów w kraju (…) Żydzi prawowierni u nas znają tylko jedną formę uspołecznienia: swoją narodowość; lekceważą zaś prawa jed­nostki (choćby co do przechodzenia na inne wyznanie, lekce­ważą sąsiadów i używając łagodnego wyrazu nie tolerują cywilizacji. Takie stanowisko nie ma przyszłości (…)” (B. Prus, „Kroniki”, t. XX).

Nieco dalej Prus ocenia sytuację Żydów w Królestwie: „ Wracam teraz do Żydów nieprzejednanych. Narzekają oni na upośledzenie. To prawda, są oni upośledzeni – w pań­stwie, ale nie wobec nas, Polaków. Wobec nas posiadają oni przywileje, o których ciągle się zapomina:

1)      mają swój samorząd gminny, do którego nigdy nie mieszał się żaden Polak;

2)      posiadali i posiadają mnóstwo, ale to mnóstwo sto­warzyszeń ekonomicznych, filantropijnych i oświatowych;

3)      prawie każdy Żyd umie czytać, pisać i rachować dzię­ki szkółkom elementarnym, które Żydzi w swoim języku mają, a jakich nam mieć nie wolno;

4)      w razie konkurencji z chrześcijanami nie robią sobie ceremonii, to jest, nie dopuszczają do współzawodnictwa, boj­kotują, doprowadzają do bankructwa i jeszcze wniebogłosy narzekają na ucisk!

Innymi słowy, w wyścigu o dobrobyt, dzięki zakazom, które spadły na nas, a nie dotyczyły ich, Żydzi mają i mieli ogromną przewagę. Toteż już dziś prawie cały handel, całe płynne bogactwo narodu znajduje się w ich rękach” (j.w.)

Nieprawidłowości, jakie zaczęły wytwarzać się na ziemiach polskich w wyniku ekspansji „Litwaków”1, zauważali także pisarze polscy pochodzenia żydowskiego. Historyk Wilhelm Feldman pisał:

,Dopiero Żydzi rosyjscy w Warszawie założyli dzienniki żar­gonowe. Nie znając mowy polskiej, zaczęli odnosić się do niej wrogo i w ogóle występować wobec społeczeństwa polskiego prowokacyjnie. (…) Nad Wisłą dążyli do uzyskania prawno państwowej zagwarantowanej odrębności, co by Królestwo pozba­wiło charakteru polskiego. Równocześnie czując, iż tylko z Żyda­mi rosyjskimi tworzą potęgę, stali się centralistami rosyjskimi -tym samym stając w opozycji do najżywotniejszych interesów pol­skich” (W. Feldman, „Dzieje polskiej myśli politycznej,” s. 367).

W wyniku wszystkich tych działań wytworzyła się na zie­miach polskich specyficzna sytuacja w stosunkach polsko-żydowskich, którą podsumowuj e Bolesław Prus w swoich „Kronikach”:

Zobaczmy rezultat ostateczny tych stosunków. W na­szych miastach Żydzi stanowią od czterdziestu do osiemdzie­sięciu procent ogółu mieszkańców i należy do nich czterdzieści jeden procent nieruchomości miejskich, choć w kraju tworzą tylko piętnaście procent mieszkańców. Dzięki temu nasz chłop, któremu już jest za ciasno na roli, nie może przenieść się do miasta, gdyż Żydzi nie dopuszczą go tam. We Włocławku -pisze »Dziennik Kujawski« Żydzi na ulicy Nowej, będącej główną arterią miasta, zakupili w ostatnich czasach kilkadzie­siąt domów, ażeby wyprzeć stamtąd handel polski. Koroną zaś naszego położenia są następujące cyfry. Wciągu ostatnich dwu­nastu lat emigrowało Polaków do Ameryki dziewięćset czter­dzieści dziewięć tysięcy, prawie milion. A ilu ich wyszło do Nie­miec, ilu do Cesarstwa? Do Cesarstwa uciekali przeważnie rzemieślnicy, znękani ciągłymi strajkami, zaś ich miejsce kto zajął? (…) Byłem teraz w Lublinie, który znam od czasów dzieciństwa, i zdumiałem się nad mnóstwem sklepów i warszta­tów żydowskich. Ulice, kiedyś niepodzielnie zamieszkane przez chrześcijan, dziś są żydowskimi i mnóstwo domów przesz/o na własność Żydów.

W takim stanic rzeczy mamy dwie perspektywy. Ponieważ Żydzi rosną i wzmacniają się na naszych błędach, więc albo ulepszymy siebie samych i nasze wewnętrzne stosunki, albo w emigracji zmarnujemy najdzielniejsze siły, a reszta -stanie się lennikami Żydów”.

Dla zobrazowania w przybliżeniu tego, o czym pisze B. Prus, podajemy poniższe zestawienie:

Wzrost liczby Żydów w polskich miastach:

1781                 1856                 1897

Warszawa   4,5%                   24,3%        33,9%

Łódź                   –                       12,2%        40,7%

W wielu miasteczkach kresowych liczba Żydów przekra­czała 50% ogółu ludności (np. w Pińsku i Łucku było ich 80%).

Wiatach 1864-1914 ziemie polskie opuściło 4 327 000 Polaków, którzy zmuszeni byli udać się na emigrację w poszukiwaniu pracy i chleba. Ich majętność przechodziła w obce ręce (por. .T. Topolski „Dzieje Polski,” s. 532).

Zmiany w strukturach społecznych i narodowościowych na ziemiach polskich w taki oto sposób ujął Feliks Koneczny, histo­ryk cywilizacji:

Wolne zawody przechodziły w ręce żydowskie w nie­proporcjonalnym odsetku. Prasa poszła w znacznej części na żołd Żydów, ekonomia żydowska zapanowała niepodzielnie nad stosunkami gospodarczymi, a po miastach topniała własność nieruchoma chrześcijańska „. We wszystkich miastach zaboru austriackiego i rosyjskiego „ tubylcy uciekali przed Żydami na peryferie miasta. Handel żydowski przybrał cechy jakby mo­nopolu, a rolnictwo popadało w niesłychane zadłużenie u Ży­dów, rzemiosło zaś grzęzło w nędzy, i niestety’, w ciemnocie. Rozrost zaludnienia żydowskiego wyprzedzał przyrost ludno­ści polskiej coraz silniej poczęły się wprost obliczenia, kiedy ilość Żydów zrówna się z liczbą Polaków na polskich ziemiach, kiedy ją prześcignie. Zadawano sobie już całkiem poważnie pytanie: czy oni są u nas czy też my u nich’?” (F. Koneczny, „Cywilizacja żydowska,” s. 353).

To w tym właśnie okresie narodziło się powiedzenie żydow­skie: „Wasze ulice, nasze kamienice”, i nie było to tylko ironiczne stwierdzenie istniejącego stanu rzeczy, ale w pewnym sensie okreś­lenie przyszłego programu działań wobec Polaków.

 

„NASZYM JERUZALEM BĘDZIE POLSKA”

Wszystkie procesy politycznego odrodzenia się Żydów, poszukiwania własnej tożsamości narodowej i kreowanie nowych rozwiązań ideowych i terytorialnych, najmocniej zaznaczyły się na ziemiach polskich.

Złożyły się na to następujące przyczyny:

1. Dzięki bezprecedensowej w dziejach polskiej tolerancji, Żydzi znaleźli na ziemiach polskich azyl przed prześladowaniami w innych krajach Europy, doskonałe warunki do rozwoju, ochronę
prawa (1264,1334) i autonomię, jakiej nie mieli nigdzie na świe­cie poza Palestyną. W wyniku tego Rzeczpospolita stała się Paradissus Judeaorum – „Rajem dla Żydów”, czego wyraźnym obja­wem był stały ich napływ z Azji i Europy. W Polsce znalazło się najwięcej Żydów, kilkakrotnie więcej niż w jakimkolwiek innym
państwie.

2. W wyniku rozbiorów Rzeczypospolitej przez ościenne mocarstwa w II połowie XVIII wieku i podziału narodu międzyzaborców, upływu krwi polskiej w wyniku wojen i licznych przegra­nych zrywów niepodległościowych, germanizacji, rusyfikacji i nie­ustannej wojny psychologicznej naród polski znalazł się w sytuacji, którą jego wrogowie uznali za beznadziejną, nie rokującą odrodze­nia jakiejkolwiek formy państwowości. Uznano go za „gnijącego trupa”, a skoro jest „trup”, to natychmiast „pojawia się robactwo, które chciałoby go toczyć”. Naród na pozór słaby i konający chcia­no przywalić kamieniem grobowym i uniemożliwić mu zmartwych­wstanie. Cywilizacja talmudyczna nie zna bowiem pojęcia „wdzięcz­ność”, ale nade wszystko przedkłada bożka Interesu. Taki układ stosunków nasunął niektórym ugrupowaniom żydowskim myśl, że na ziemiach polskich można będzie bez trudu utworzyć „ziemię judzką”, czyli „wykroić kawał Polski” dla Ży­dów, na państwo wyłącznie żydowskie. Koncepcję taką wysunął już w XVIII wieku Jakub Frank, ale w owym czasie mogły to być tylko marzenia. Uznano zatem, iż dopiero na przełomie wieków XIX i XX pojawiły się warunki do realizacji takiego pomysłu. Nie rezygnowano przy tym z projektów, aby tworzyć państwo żydow­skie do spółki z tubylcami, z gojami, na całym obszarze ziem pol­skich, chcąc – na miejsce mającego się odrodzić państwa pol­skiego – wprowadzić nowy rodzaj państwa żydowsko-polskiego: Judeopolonię oficjalną, uznawaną i przez Polaków, i przez czynni­ki międzynarodowe.

Powstały w ten sposób dwa programy nawzajem się uzu­pełniające. Na pewnym obszarze powstałoby państwo żydow­skie, w którym Polacy nie mieliby w ogóle głosu, a niezależnie od tego, i obok tego, mogliby Żydzi stanowić w całej Judeopolonii równoprawny czynnik polityczny. Rozwiązania takie popierało mię­dzynarodowe żydostwo, czemu wyraz dano m.in. w „Okólniku kierowników politycznych kół żydowskich z XI 1898 r. do Ży­dów polskich”. Na stronie 173. napisano w nim:

„Bracia i Współwyznawcy! Trzeba aby kraj został na­szym królestwem (…). Starajcie się po trochu usunąć Polaków ze wszystkich ważniejszych stanowisk i skupić w naszych rę­kach wszystkie nici władzy społecznej. Wszystko, co do chrze­ścijan należy, powinno stać się waszą własnością, związek izra­elski dostarczy wam potrzebnych do tego środków. Już zaczę­to na ten cel zbierać potrzebne fundusze, a udaje się lepiej, niż przypuścić by można. Dla doprowadzenia do skutku planu wy­rwania stanowczo Galicji chrześcijanom, wszyscy nasi wielcy i bogaci zapisali się na znaczne sumy. Da baron Hirsch, dadzą Rotszyldzi, Bleichrederowie i Mendelsonowie i inni dadzą (…). Bracia i współwyznawcy! Dołóżcie wszelkich usiłowań, ażeby doprowadzić do skutku to, co zamierzamy ” (por. J. Polak, op. cit., s. 28; S. Wysocki, „Żydzi w dziejach Polski,” s. 89).

 

Jakby w odpowiedzi na to wezwanie w 1902 r. odbył się w Mińsku Litewskim Wszechrosyjski Zjazd Żydowski o wyraźnym charakterze nacjonalistycznym, postulujący narodową ofensywę żydowską w krajach golusu (golus= świat nieżydowski – ALS). Jego uchwała stanowiła podbudowę do kształtowania się progra­mów żydowskich partii politycznych.

Oprócz działających ideologów syjonistycznych na ziemiach polskich zaczęły się tworzyć ośrodki skupiające aktywistów, sta­rające się narzucić pozostałym Żydom swój punkt widzenia.

 

„POLSKA JEST NASZĄ WSPÓŁWŁASNOŚCIĄ”

Fołkistowskie teorie „budowania Jerozolimy w każdym kra­ju” diaspory były oparte na zasadach powszechnie wprowadzanej emancypacji, na prawach gwarantowanych jednostce ludzkiej i mieściły się w granicach dozwolonego działania mniejszości naro­dowych. W rzeczywistości jednak nigdzie nie podejmowano prób ich realizacji i nigdzie też nie zostały zrealizowane.

Inaczej było na ziemiach polskich. Żydzi, którzy w począt­kach XX wieku stanowili tu średnio od 8 do 10% (w zależności od zastosowanych metod statystycznych), zdecydowanie sprzeci­wiali się określaniu ich jako mniejszości narodowej i żądali trakto­wania siebie jako pełnoprawnych współgospodarzy ziem polskich. Takiego absurdalnego żądania nie zgłosili w żadnym innym kraju.

Żydzi, prześladowani i wypędzani ze wszystkich krajów Europy (i nie tylko), znaleźli schronienie i opiekę prawa w Polsce, teraz niepomni na ten fakt, przygotowywali się do odebrania Pola­kom praw decydowania o losach własnej ojczyzny. Podstawą do roszczeń stała się teza, że Żydzi są odwiecznymi mieszkańcami ziem polskich i że to oni byli twórcami państwowości polskiej. Nie będziemy tu rozważać szczegółowych rewelacji, jak to „banda Piasta zdetronizowała żydowskiego króla i przejęła w Polsce wła­dzę”, a przejdziemy do opisu dwóch bliższych nam wydarzeń, rzu­cających nieco światła na tę sprawę. Oddajmy głos B. Mieszkiewiczowi, uczestnikowi pewnego spotkania:

„Bardzo pouczające pod rym względem było spotkanie, ja­kie odbyło się w połowie maja 1987 w Instytucie Francuskim w Warszawie z Rachelą Eithel, profesorem Uniwersytetu Paryskie­go, wykładającą cywilizację żydowską i język jidysz, autorką kilku książek z tej dziedziny. Zaraz na początku wykładu usłyszeliśmy, że Żydzi żyli w Polsce od niepamiętnych czasów, zaś większy napływ na skutek prześladowań w innych krajach nastąpił w XII wieku, a nazwa Polska pochodzi wg żydowskiej legendy (»legendy«, a nie »conte«, co byłoby synonimem »podania«, »opowieści«) od hebrajskiej nazwy »po lin«, która jest synonimem drugiej Ziemi Obiecanej, a która zniekształcona przez Niemców na Polen dała nazwę kraju. (…) Nie chcę wszakże podejrzewać złej woli, zwłaszcza, że wykład był skierowany do polskiego audytorium, więc jest to dobry przykład homine unius libri odrzucającego wszel­kie fakty, które mogłyby zakłócić spoistość poglądów. Zauważmy przy tym, że owa sugestia, iż Żydzi żyli w Polsce od niepamiętnych czasów, a więc może od II wieku… (że przeczą temu tak źródła pisane, jak i archeologia – tym gorzej dla źródeł) i że to od nich pochodzi nazwa kraju, zmienia pozycję Żydów: z obcych przy­byszów stają się współgospodarzami, jeśli nie pierwotnymi miesz­kańcami tej ziemi, po których dopiero osiedlili się Słowianie pod­czas Wędrówki Ludów. Jest to jeden z klocków do łamigłówki, pozwalający lepiej odczuć i zrozumieć postawy i zachowanie się Żydów przed rokiem 1918 i po nim.

Znałem tę opowiastkę, wykładnię słów »po lin«, znaczą­cych dosłownie »tu odpoczniesz«, odpoczniesz w oczekiwaniu na Mesjasza, który wywiedzie cię do Ziemi Obiecanej – choć przy­znam, że zaskoczyło mnie wygłoszenie jej ex professe przez pro­fesora paryskiego uniwersytetu” (B. Mieszkiewicz, „Antysemi­tyzm?,” s. 4).

Autor powyższych słów zaskoczony był „rewelacjami” prof. Racheli Erthel na temat pochodzenia nazwy „Polska”. Dziś za­pewne jest świadom, iż wygłoszona przez nią teoria została uzna­na urzędowo za prawdziwą, a co więcej, odpowiednio jeszcze zmodyfikowana, a raczej bardziej pogmatwana. W Jewish Museum w Nowym Jorku, przy Fifftest Avenue, w dziale poświęco­nym Żydom z ziem polskich, znajduje się informacja, że Żydzi wypędzeni z Hiszpanii i tułający się po Europie zatrzymali się w miejscu, które uznali za właściwe, aby spocząć („Po-lin”); i stąd pochodzi nazwa Polska. Przytaczamy ten napis w oryginalnym an­gielskim brzmieniu: „After the Jews, were expelled from Spain, they traveled eastward. At one point they stopped to rest, and a notę dropped down from the sky. »Po-lin«, it said in Hebrew -»Stay here«. That is how Poland got its name” (odpis ze zdjęcia wykonanego 11 VIII 1994).

Warto przypomnieć, że „Edykt o wygnaniu Żydów z Hisz­panii” podpisany został 31 III 1492 r., a znękani Żydzi dotarli do Polski po wielu latach, via Portugalia i północna Afryka. Polska w owym czasie udzieliła już schronienia wielu falom prześladowa­nych Żydów, a sama jako państwo przeżywała swój Złoty Wiek. Z informacji w Jewish Museum wynikałoby, że wówczas nie miała nawet jeszcze nazwy. Niewątpliwie w tworzeniu tego muzeum udział brało wielu profesorów, wykładowców wyższych uczelni całego świata. Zostawmy to bez komentarzy.

Idea, że Żydzi są pełnoprawnymi współgospodarzami Pol­ski, jest nadal aktualna. Nie przypadkiem wynikły kontrowersje przy ustalaniu napisu na pomniku poświęconym tragedii Żydów w Jedwabnem, gdy pojawiło się tam stwierdzenie, że zamordowani byli „współgospodarzami” tej ziemi. I nie przypadkiem to określe­nie zostało tam wprowadzone.

 

NIEPODLEGŁOŚĆ POLSKI TO „DROBNOMIESZCZAŃSKIE REAKCYJNE ZBOCZENIE”

Przełom XIX i XX wieku to okres formowania się na zie­miach polskich ruchu socjalistycznego, który w przyszłości miał odegrać doniosłą rolę zarówno w dziejach odbudowy państwa polskiego, jak i określenia jego kształtu polityczno-społecznego. Gdy w 1892 r. nowo powstała Polska Partia Socjalistyczna ogło­siła swój program niepodległościowy, w odpowiedzi na to już w roku następnym pojawiał się silny sprzeciw w środowiskach so­cjalistycznych. Część krajowych działaczy, odcinając się całkowi­cie od PPS, utworzyła nową partię :Socjal-Demokrację Króle­stwa Polskiego (SDKP), a w 1900 r. Socjal-Demokrację Króle­stwa Polskiego i Litwy (SDKPiL). Partia ta, pod przywództwem działaczy pochodzenia żydowskiego: Róży Luksemburg, Karola Sobelsona („Radka”), Jogichesa Tyszki, Adolfa Warskiego-War­szawskiego oraz Juliana Marchlewskiego i Feliksa Dzierżyńskiego, – przystąpiła do walki z „socjalpatriotyzmem”, jak określano nie­podległościowy program PPS. Rozpoczęto ostrą kampanię wśród niemieckich, rosyjskich i zachodnich działaczy oraz na wszystkich kongresach międzynarodowych.

Podstawą tej walki była teoria Róży Luksemburg, według której poszczególne części Polski stopniowo ulegają „organiczne­mu wcieleniu” do mocarstw zaborczych i zrastają się z nimi go­spodarczo, a tym samym społecznie i politycznie. Królestwo Pol­skie jest nieodwołalnie związane z Rosją, bo produkuje na rynki wschodnie. Burżuazja polska „krzewi przemysł w najzupełniejszej zgodzie i w porozumieniu z Rosją”, a popierając przez to samo­władny system carski, przenosi go do Królestwa jako „polski absolutyzm”. Odnosząc się do przeszłości, Róża Luksemburg twier­dziła, że powstania wywoływała szlachta, by utrzymać pańszczy­znę i poskromić burżuazję, że burżuazja była przeciwna powsta­niom, a chłopi są nadal oddani carowi, zaś proletariat ulega orga­nicznemu wcieleniu do proletariatu państw rozbiorowych. Nie można zatem wysuwać postulatu niepodległości, ponieważ może on szkodzić procesowi scalania ziem polskich z zaborcami. Niepodległości Polski nie należy również domagać się w przypad­ku wybuchu rewolucji, bo po przejęciu przez proletariat władzy w kraju i tak nastąpi zniesienie państwa. Dlatego też wysuwanie przez PPS postulatu odbudowy państwa polskiego określała jako „drobnomieszczańskie reakcyjne zboczenie”.

Ta kolejna żydowska teoria przeciwstawiająca się odbudo­wie niepodległej Polski, zgłoszona tym razem przez partię socjaldemokratyczną, podszywającą się pod partię polską, została ostro skrytykowana przez niemiecką socjaldemokrację, a jej przy­wódca, Karol Kautski, pisał: „ Skoro kierunek ten partię (chodzi o PPS – ALS) rozbija domagając się od proletariatu, aby nie tylko wyrzekł się niepodległości narodowej, to jest gruntu, na którym jedynie dojść może do rozwoju swych sił, lecz aby nawet zwalczał wszystko, co stanowić może krok naprzód na drodze do niepodległości, to kierunek ten zostaje wprawdzie całkiem zabezpieczony od drobnoburżuazyjnego nacjonalizmu, lecz wpa­da za to w daleko większe niebezpieczeństwo: poparcia intere­sów ciemięzców Polski” (K. Kautski, „Socjal-Demokracja,” s. 29).

 

„PRECZ Z BIAŁĄ GĘSIĄ”, „PRECZ Z KRZYŻEM”

Wydarzenia lat 1905-1907 określane bywają często przez historyków jako ostatnie powstanie narodowe na ziemiach pol­skich lub też jako pierwsza nowoczesna rewolucja. Z jednej stro­ny była to walka o autonomią Królestwa, prawa narodowe i so­cjalne, z drugiej zaś rozgrywka między siłami, które określały się jako prapolskie, a siłami „internacjonalistycznymi”, wrogimi pol­skim aspiracjom niepodległościowym.

Do rewolucji włączyły się różne, nawet zwalczające się wza­jemnie ugrupowania i partie. SDKPiL, zgodnie z wcześniej gło­szonym stanowiskiem, uznała rosyjską rewolucję za swoją, a sie­bie za część rosyjskiego ruchu rewolucyjnego. Zgodnie też z ocze­kiwaniami przyjęła postawę wrogą wszelkim działaniom na rzecz niepodległości Polski.

Gdy tylko wybuchła rewolucja i wyłoniła się sprawa auto­nomii Królestwa Polskiego, Żydzi natychmiast wysunęli żądanie, by autonomiczna prowincja polska stała się Judeopolonią. Pod­niesiono tę sprawę całkiem jawnie i nadano jej rozgłos na nara­dach, jakie odbyły się w roku 1905 u rabina Icchoka Goldberga w Landwarowie pod Wilnem (por. H. Rolicki, „Zmierzch Izraela,” s. 351).

W rok później odbył się w Helsinkach III Ogólnorosyjski Zjazd Syjonistów, na którym podjęto bardzo ważną i znamienną uchwałę. Jej 6 punkt żądał: „prawa narodowego i potocznego ję­zyka żydowskiego w szkołach, sądach i życiu publicznym” (S. Hirschhom, „Historia Żydów w Polsce od Sejmu Czteroletniego dp wojny europejskiej (1788-1914)”, s. 331). W uchwale tej jest mowa o języku żydowskim „narodowym” i „potocznym”. Zażyczono tu sobie dwa równoprawne języki: hebrajski jako na­rodowy i żargon jidysz jako potoczny.

Zarówno w kwestii równouprawnienia językowego, jak i w dążeniach do daleko idącej autonomii ważne znaczenie miało sta­nowisko tworzących się żydowskich partii politycznych. Najstar­szą był „Bund” (Allgemejner Jidyszer Arbeter Bund – Powszech­ny Żydowski Związek Robotniczy), powstały w Wilnie w 1897 r. Była to żydowska marksistowska partia socjalistyczna, która swym działaniem objęła z czasem całą Rosję i wiele krajów Europy. „Bund” opowiadał się za rewolucją socjalistyczną, Żydów uważał za odrębny naród i głosił postulat nie tylko całkowitej autonomii, ale także i współrządów dla siebie: „naród żydowski – współgospodarzem na ziemiach polskich”, przeciwstawiał się kon­cepcjom emigracyjnym i twierdził, że żargonowi „przysługi­wać winny w sądownictwie, szkolnictwie i na urzędach te same prawa, co językowi polskiemu”.

„Bund”, który w tym czasie uważał siebie za część ogólno-rosyjskiego ruchu socjalistycznego, włączył się natychmiast do re­wolucji. Rywalizował on z SDKPiL o wpływy zarówno wśród in­teligencji, jak i proletariatu żydowskiego. Szczególnie zaś ostro zwalczał hasło niepodległości Polski, czego spektakularnym obja­wem były wielkie manifestacje żydowskie i niesione transparenty: „precz z krzyżem”, „precz z białą gęsią”. W tym ostatnim przy­padku chodziło oczywiście o wizerunek Orła Białego, widniejące­go na transparentach niesionych przez manifestantów polskich.

W 1903 r. z ruchu syjonistycznego wykrystalizowała się na Ukrainie partia o nazwie Cejre Syjon, która skupiała radykalnych zwolenników tego ruchu. Głosiła ona walkę klas i rewolucję spo-łecznąjako środek wyzwolenia narodu żydowskiego nie tylko w golusie, lecz i odzyskania Palestyny. Głównym językiem narodo­wym miał stać się hebrajski, „którym przesiąknięta musi być cała kultura żydowska”, ale w golusie tolerowany byłby nadal żargon -„ze względów praktycznych”. Na ziemiach polskich miała nastąpić „autonomia narodowa z uznaniem równości języków ży­dowskich (liczba mnoga! – ALS) w sądownictwie, w szkolnic­twie, na urzędach”.

Kiedy nadszedł czas rewolucji, członkowie Cejre Syjon zak­tywizowali swoje działania. Uczestniczyli aktywnie w naradach w Landwarowie i w Helsinkach, gdzie stawiane były żądania stwo­rzenia na ziemiach polskich Judeopolonii lub też odrębnej autono­mii żydowskiej. Brali też udział w zwalczaniu polskiego ruchu na­rodowego – solidarnie z innymi partiami żydowskimi. Zaniedbali jednak na pewien czas starania o Palestynę, gdyż byli zbyt po­chłonięci tym, co się działo w Rosji i na ziemiach polskich.

Poale Syjon, który powstał w roku 1905, rozszerzył się na całą Europę. Była to społecznie radykalna partia żydowska, łą­cząca marksizm z syjonizmem. Postulowała ona utworzenie so­cjalistycznego, bezklasowego państwa żydowskiego w Palestynie oraz autonomię narodową dla Żydów w Polsce. W Palestynie obo­wiązywać miał język hebrajski, w golusie – żargon. Głównym twier­dzeniem tej partii było: „Żydzi są narodem, któremu w Polsce na­leżą się te same prawa gospodarza kraju, jakie przysługuj ą Pola­kom” (F. Koneczny, op. cit., s. 359; R. Korsch, „Żydowskie ugru­powania wywrotowe w Polsce,” s. 214-215).

Z powyższych programów wynika, że na przełomie XIX i XX wieku żydowskie partie polityczne miały wobec Polski ten sam program, przedstawiony jasno i wyraźnie. Ponadto w pro­gramie Cejre Syjon zdecydowanie podkreślono „równorzędność języków żydowskich” w liczbie mnogiej, co oznaczało równo­uprawnienie języka hebrajskiego i żargonu jidysz z językiem polskim i powstanie dziwolągu państwowego z zasadą trójjęzyczności. Na razie głosiła to niezbyt duża grupa Żydów, więk­szość ograniczała się do żądań równouprawnienia tylko żargonu. Jak miało to wyglądać w praktyce, przedstawia Feliks Koneczny: „Żargon ma tedy być w Polsce językiem urzędowym obok pol­skiego i na równi z nim. Znaczy to, że marszałek sejmu ma otwierać Izbę w obu językach, a posłowie przemawiać mogą w żargo­nie. Dziennik Ustaw Państwa musi być ogłaszany w obu językach. Każdy urzędnik winien znać oba języki urzędowe. Na razie waru­nek ten posiadają sami tylko Żydzi. Jeżeli Polacy nie mają być wykluczeni od stanowisk publicznych w Polsce, muszą się uczyć żargonu i zdawać z niego egzaminy przed odpowiednią komisją. W swym własnym interesie wprowadzą tedy naukę żargonu w szkołach. Na uniwersytetach wykłady dwujęzyczne, zwłaszcza dla prawników. O co bardzo łatwo, gdyż nie władający żargonem nie może być w ogóle profesorem. Teatry subwencjonowane muszą posiadać obok trupy polskiej, drugą żargonową; repertuar równo po połowie- etc., etc. Są to proste konsekwencje współgospodarstwa i równouprawnienia obu języków w szkole, w sądzie i w urzędach. Tylko naiwni mogą niedowidzieć, o co chodzi” (F. Koneczny, op. cit., s. 360).

Nowe partie żydowskie, kładąc nacisk na autonomię naro­dową Żydów w Polsce i wprowadzenia żargonu w państwowość polską, umieściły też w programie zasadę, że „wiara w asymilację jest największą niedorzecznością”. Wszystko to prowadziło w kie­runku przygotowań do utworzenia Judeopolonii.

Ofensywa żydowska przeciwko działaniom na rzecz nie­podległości Polski przybierała różne formy i prowadzona była nie tylko przez partie żydowskie. Rozłam nastąpił także w PPS. Gru­pa działaczy żydowskich: Maksymilian Horwitz-Wałecki, Feliks Sachs, Feliks Koń, Paweł Lewinson i Bernard Szapiro, zwana „Młodymi”, zrezygnowała całkowicie z głoszonego przez PPS postulatu niepodległości Polski. Autonomia krajowa czy federa­cja z Rosją wydawała im się o wiele pewniejsza i bardziej realna niż „mglisty miraż niepodległości”. Wszystkie swoje nadzieje wią­zali z wiarą w rewolucję rosyjską, która -jak sądzili – przez sam fakt swego zwycięstwa rozstrzygnie wszelkie kwestie polityczne i społeczne. Ruch polski uważali tylko za część składową rewolucji ogólnorosyjskiej i w związku z tym żądali przyjęcia takiej samej taktyki jak w Rosji, chociaż warunki i realia polskie były odmien­ne. „Młodzi” – wbrew stanowisku Józefa Piłsudskiego – domagali się natychmiastowego użycia do walki Organizacji Bojowej PPS. Pod ich naciskiem PPS wiosną 1906 r. rozpoczęła działalność bojowo-dywersyjną, dokonując kilkuset ataków na instytucje rzą­dowe, policję i wojsko oraz na pociągi. W odpowiedzi na to pułki carskiej gwardii stacjonujące w Królestwie zaczęły urządzać po­gromy w robotniczych dzielnicach Warszawy, Łodzi, Siedlec, Ży­rardowa. Strzelano nie tylko z broni ręcznej, ale i z armat.

Rozłam w PPS stał się faktem. „Młodzi” wybrali nowy ko­mitet i utworzyli PPS-Lewicę, która w 1918 r. połączyła się z SDKPiL, tworząc Komunistyczną Partię Robotniczą Polski.

Praktycznie więc wszystkie żydowskie partie i stronnictwa polityczne oraz Żydzi działający w polskich ugrupowaniach sprzeciwiali się dążeniom do niepodległości Polski lub chcieli re­alizować „socjalistyczne ideały”. Roman Dmowski podsumował to w następujący sposób:

Żywioły socjalistyczne, oddawszy się za narzędzie nie­dołężnej rewolucji rosyjskiej, na której swe dziecinne nadzieje budują, używają wszelkich środków, ażeby do jej celu użyć naszego ludu, a przede wszystkim naszej warstwy robotniczej. W tym celu dezorganizuj ą j ej życie, przeszkadzaj ą j ej praco­wać, starają się wpychać ją w coraz większą nędzę, głód i rozpacz, w nadziei, że zrozpaczeni porwą się do czynów, od których w innym położeniu rozum by ich powstrzymywał. Cy­nizm tej roboty, na którą by się nie mogło zdobyć polskie su­mienie, można wytłumaczyć tylko skupieniem w naszych par­tiach socjalistycznych histeryków i psychopatów z jednej stro­ny, a Żydów z drugiej, i uzależnienie ich od »towarzyszy« spo­za kraju „. (R. Dmowski, „Pisma”, t. III, s. 403-404).

Ta ostra ocena Dmowskiego została oparta m.in. na fakcie, że w zaborze rosyjskim rewolucja zniszczyła około 2000 małych zakładów przemysłowych, których właścicielami byli Polacy, i tym samym „podcięła” zaczynający się rozwijać przemysł polski.

Trzeba tu jednak zaznaczyć, że rewolucja 1905-1907 przy­niosła pewne pozytywne rezultaty, jak korzystniejsze warunki pracy i płacy robotniczej, okresowe złagodzenie systemu policyjnego, stworzenie możliwości rozwoju polskiego szkolnictwa oraz funkcjonowania polskich stowarzyszeń oświatowych, naukowych i gospodarczych. To jednak zostało osiągnięte odmiennymi meto­dami działania, na których opis nie wystarczaj ą ramy niniejszego tekstu oraz przez siły dążące do odzyskania niepodległości, a nie sprzeciwiające się jej.

Okres 1905-1907 był bardzo ważnym etapem w dążeniu do realizacji idei klasycznej Judeopolonii, żydowsko-polskiego państwa. W tym czasie wszystkie żydowskie stronnictwa i partie oraz Żydzi skupieni w stronnictwach polskich opowiedzieli się za:

1) budowaniem żydowskiej autonomii na ziemiach polskich;

2)  narzuceniem swojego języka (albo dwóch) pozostałym 90% społeczeństwa

Oraz przeciw:

1)  dążeniom do odbudowy państwa polskiego;

2)  jakiejkolwiek asymilacji.

Z uwagi na powyższe fakty, warto jeszcze zapoznać się z opiniami na temat wydarzeń w latach rewolucji oraz o roli w niej Żydów. Znany wówczas polski lekarz pisze:

„Z dawna już publiczną stało się tajemnicą, że lud ży­dowski, tak chętnie piszący się na popularne w sferach nie­których zasady międzynarodówki, tak zwalczający uczucia na­rodowe u chrześcijan, sam do typowych zalicza się nacjonali­stów. (…) krzewiąc idee internacjonalizmu, gra farsę tylko ośmieszającą tradycje ludów innych, narodowe odrębności, swoje uważa za nietykalne, święte. Ze czcią otacza je opieką, składając dowód wyrobienia politycznego i mądrości. Od cza­su rozproszenia się »narodu wybranego«, na cztery końce świa­ta. Żydzi żyli w  każdym kraju, w którym pozwolono im osiedlić się, stali się czynnikiem rozkładu społecznego i fermentem, osła­biającym napięcie uczuć patriotycznych. (…) wszystkie naro­dy świata bez różnicy ras, wyznania i koloru skóry, mają owe­go Izraela w obrzydzeniu i świadomie, bądź nieświadomie pra­cują nad wyrugowaniem Żydów ze swojego kraju. (…) Żaden z narodów świata idei nacjonalizmu nie trzyma się tak ślepo, jak trzyma się syn Izraela. (…) Żyd będzie Żydem zawsze, Ży­dem z krwi i kości, azjatą, fanatykiem, sekciarzem…). Jak dziki zwierz w niewoli, może popelzać u stóp pana swego i pogromcy, schylać grzbiet przed batem; lecz biada pogromcy, gdy potknie się, upadnie. Zwierz dziki rzuca się nań wtedy, rozszarpie, pożre(…). Żyd modli się do Jehowy swego i wzywa go, aby przyśpieszył triumf Izraela i ostateczny upadek nie­wiernych ” (T. Jeske-Choiński, „Historia Żydów w Polsce,” s. 308-309).

Polski ruch narodowy bardzo niechętnie odnosił się do re­wolucji, czemu dawał wielokrotnie świadectwa. Jeden z jego czo­łowych działaczy, Zygmunt Balicki, tak pisał na ten temat:

Domaga się początkowo jak najszerszych swobód oby­watelskich a kończy się na mordowaniu przeciwników poli­tycznych za to tylko, że do wrogiego obozu należą, a wreszcie na terroryzowaniu wszystkich. Poczyna od wielkich haseł od­rodzenia przez proletariat, a werbuje do swych szeregów pro­stych opryszków, którzy potem uzupełniają rozbijanie kas pu­blicznych przez partie zwyczajnymi rabunkami i morderstwa­mi w celu zysku osobistego. ” (cyt. za Z. Balicki, „Egoizm naro­dowy,” s. 15).

Balicki miał tu na myśli zbrojne wystąpienia bojówek SDKPiL przeciwko ruchowi narodowemu i szereg akcji  konspiracyjnych dokonywanych zarówno przez te bojówki, jak i przez prowokato­rów będących na służbie policji carskiej. Jest jednak faktem, że to właśnie bojówki partii wrogiej niepodległości Polski rozpoczęły mor­dy przeciwników politycznych.

Bardzo znamienna jest ocena roli Żydów w rewolucji 1905-1907 dokonana przez Juliana Unszlichta, pisarza pochodzenia ży­dowskiego, ale szczerego polskiego patriotę. Był on rodzonym bratem Józefa Unszlichta, bolszewika, członka Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski (TKRP), który jako „rząd pol­ski” przywieziony został przez Sowietów do Białegostoku w po­czątkach sierpnia 1920 r. Julian, w swej pracy pt. „O pogromy ludu polskiego” (l 913), tak pisał o charakterze rewolucji i udziale w niej Żydów:

„Bólem i wstydem przejmuje nas Polaków pochodzenia żydowskiego, sama świadomość tego pochodzenia wobec nie­słychanej w dziejach ludzkości zdrady przez żydostwo tak go­ścinnej zawsze ojczyzny naszej w wyjątkowo krytycznej chwi­li j ej dziejów (…).

Ubiegła rewolucja (…) była rewolucję żydowską, mają­cą na celu utrwalić hegemonię Izraela nad Polską i zrealizo­wać utopijny ideał »Judeo-Polonii« (…). Siły proletariatu pol­skiego miały służyć Żydom do wywarcia presji na rząd, by zdo­być na nim ustępstwa, których koszta poniesie Polska, a ko­rzyści zagarnie żydostwo. Do tak niesłychanego eksperymen­tu dał się użyć socjalizm w Polsce. Socjalizm polski nie umiał stawić czoła parciu nacjonalizmu żydowskiego, gdyż element żydowski, który się w nim licznie zagnieździł, nie dopuszczał do żadnej krytyki działalności politycznej żydostwa, natomiast zmuszał go ustawicznie do walki z reakcją polską, nie za jej ugodowość (…), lecz za jej antysemityzm, któremu żer obfity dawały wybryki antypolskie socjallitwactwa. Żydostwo stało się panem sytuacji w rewolucji. Coraz natarczywiej żądało od socjalistów polskich, by się wyparli swej narodowości, swych ideałów, a z proletariatu polskiego uczynili hołotę nacjonali­zmu żydowskiego. (…) Żydostwo zobrzydzając ludowi polskie­mu męczeństwo dziejowe Polski, utraciło tym samym prawo do polskiego współczucia. A morze krwi polskiej przez żydostwo przelane, jako zaplata za wiekową gościnę, uczyniło dla niego dalszy pobyt w Polsce piekłem prawdziwym. Na głowę Izraela spada kataklizm dziejowy, którego żadna silą już nie odwróci. Wielki Exodus Izraela z Polski jest koniecznością, bez której nie masz szczęścia i wolności naszego narodu. Przyś­pieszać tedy ten proces dziejowy jest obowiązkiem każdego prawego Polaka, dbającego o przyszłość swojej ojczyzny. Wyrugowanie żydostwa z Polski jest nie tylko dla niej koniecz­nością życiową, lecz i wypełnieniem się sprawiedliwości dzie­jowej” (T. Jeske-Choiński, op. cit, s. 273-274; S. Wysocki, op. cit., s. 90).

 

„WYDRWIĘ CI TWEGO BOGA, TWĄ OJCZYZNĘ…”

W okresie między Powstaniem Styczniowym a wybuchem I wojny światowej stosunek Polaków do Żydów był zaskakująco beztroski. Polacy chcieli zapamiętać tylko to, co było dobre, a więc postawę Żydów w czasie manifestacji 1861 -1862, a rugo­wali zupełnie z pamięci szpiegostwo na rzecz caratu i przechwytywanie mienia polskiego po upadku powstania. Pisze o tym świa­dek tych czasów:

U nas w Polsce nie wolno było dotykać Żyda pod gro­zą obruszenia się całej niemal myślącej inteligencji narodu. Doprawdy, że kierujące długo opinią sfery literacko-postępowe zwalczały u nas wprost namiętnie wszelki odruch samo­obrony narodu przed Żydami, wszelką ich krytykę, dyktowaną zdrowym instynktem zbiorowym, który jednak przez cały pol­ski »postęp« wnet piętnowany był jako zachłanność, ciemno­ta i fanatyzm ” (S. Laudynowa, op. cit., 1.1, s. 80).

Działo się tak na fali warszawskiego pozytywizmu, którego twórcy chcieli przebudować polską świadomość narodową, za­chęcić do pracy organicznej. Dlatego też ostro i bezwzględnie zry­wali z tradycją. Aleksander Świętochowski pisał: „Tradycja jest polipem toczącym ludzkie mózgi”. Z pasją przeciwstawiał się star­szemu pokoleniu, wołając: „Między naszymi obozami popalone mosty, pozrywane groble.”

„Młodzi pozytywiści byli wolnomyślicielami i choć nie prowadzili walki z religią i katolicyzmem to jednak gwałtow­nie atakowali duchowieństwo przypisując mu ciemnotę i za­cofanie oraz przejawy fanatyzmu wyznaniowego. Ostro kryty­kowali też egoizm szlachty, jej wstecznictwo, nieuctwo i w ogóle wszelkie »przeżytki szlachetczyzny«. Byli także gorącymi zwo­lennika równouprawnienia Żydów.

Niezależnie od ogromnych osiągnięć, pozytywizm w pierwszych latach swego istnienia przez potępienie ideologii i umysłowości poprzedniej epoki, przez wyrzekanie się niepod­ległości i zasadę apolityczności – zobojętniał dusze i osłabiał zwalczane przez wynaradawiającą politykę zaborców »poczucie polskie«. Tak jak historyczna szkoła krakowska słu­żyła mimo woli oficjalnej tezie zaborców głoszącej, że naród polski był i jest niezdolny do życia samodzielnego, również pozytywizm warszawski – mimowolnie – służył polityce żydow­skiej w jej dążeniu do zepchnięcia naszego narodu na tory ca­łkowitej, bo i duchowej kapitulacji.

Żydom taka postawa przypadała do gustu, a szczególnie walka z tradycjami narodowymi i »klerykalizmem«. Korelowa­ła ona bowiem dokładnie z zamierzeniami wszystkich żydow­skich partii i kierunków politycznych. Filojudaizm pozytywistów warszawskich był dogodny dla Żydów i umożliwiał ich dzienni­karzom, publicystom i literatom dotarcie do polskich środowisk twórczych i do polskiej prasy. Pisali w niej drwiące artykuły, wydawali broszury o treści ośmieszającej Polaków, nasze tra­dycje i dążenia. Pod pretekstem antyklerykalizmu i rzekomego humanitaryzmu usiłowali »oświeceni« i »postępowi« Żydzi osła­bić i zdeprecjonować nasze bogate i wspaniałe tradycje naro­dowe. Nie wahali się atakować także naszych zwyczajów i oby­czajów”^. Wysocki, op. cit, s. 74-75).

Nie darmo tedy kanclerz zjednoczonych Niemiec Otto von Bismarck wyraził się w następujący sposób:,, Bezmyślność Polaków czyniła zawsze z Polski Eldorado dla Ży­dów”.

Polska bezmyślność nie trwała jednak długo. Gdy pozytywiści przekonali się o żydowskiej megalomanii, pogardzie i arogancji wobec innych narodów, w tym i narodu polskiego, utracili całkowicie żywą wiarą w możliwości asymilacji i zaczęli przecho­dzić na pozycje obrony przeciwko inwazji żydowskiej. Ocknęli się z bałamucenia ich kłamliwym i fałszywym humanitaryzmem i liberalizmem. Pisarz i wolnomyśliciel A. Niemojewski, początko­wo zachwycony żydostwem, po smutnych doświadczeniach i prze­analizowaniu Talmudu wydał krytyczną pracę: „Dusza żydowska w zwierciadle Talmudu”. Wcześniej jeszcze, w artykule pod wy­mownym tytułem „Dwużydzian Polaka”, pisał, co następuje:

Na gruncie drwin wytworzyło się duchowe współżycie Żydów i Polaków. Żyd powiedział Polakowi: Nie mogę z tobą nic wspólnie kochać, czcić, uwielbiać, nad niczym wspólnie cierpieć i do niczego wspólnie dążyć – ale możemy wspólnie drwić ze wszystkiego. Wydrwię ci twego Boga, twą Ojczyznę, twą tradycję i twe ideały, twe pragnienia i twe wysiłki i obaj będziemy wyżsi ponad to wszystko. Zeszedł się żydowski kpiarz z polskim kpem i zaczęli ze wszystkiego kpić. I wytworzyło się środowisko, w którym żadna wielka idea, żaden wielki czyn nie mógł dojrzeć. Albowiem żydowski »odczynnik« rozkładał skutecznie na drwiny wszelkie przejawy woli (…). w Żydzie zasymilowanym dwie cząsteczki żydowskie przypadały na jed­ną cząsteczkę polską. Polskość nie jest kwasem rozkładają­cym kruszec żydowski; natomiast takim kwasem jest żydow­skość i polski kruszec rozkłada. Dlatego Żyd asymilowany bę­dzie w ostateczności brał zawsze stronę żydostwa. I dlatego filosemita przestanie być czułym na sprawy polskie, lecz za­wsze będzie nader wrażliwym na sprawy żydowskie ” (F. Ko-neczny, op. cit.,s. 354).

Bolesław Prus, początkowo wierzący naiwnie w asymila­cję, jak wszyscy pozytywiści, dość szybko przekonał się, że wszel­ka krytyka może być tylko jednostronna, to znaczy wymierzona przeciw Polakom. W jednej z „Kronik” z 1889 r. pisał:

„Kwestii żydowskiej prawic niepodobna dotknąć bez wywołania hałasów i kwasów. Wszystko wolno krytykować, nawet pewniki matematyczne, ze wszystkiego można żartować, tylko kwestię żydowską głaskać z włosem i to jeszcze bardzo delikatną ręką w bardzo aksamitnej rękawiczce.”

W „Kurierze Codziennym” napisał o tym po raz kolejny, oburzony krytyką:

„Dziwna rzecz! Od kilkunastu lat z gryzącym sarkazmem odzywam się o książkach, szlachcie, o naszych kupcach i rze­mieślnikach, o niemieckich przemysłowcach, a przecież nikt z tych panów nie oskarżał mnie o złość, o rozszerzanie przesą­dów i szerzenie nienawiści. Lecz gdy pierwszy raz potrąciłem o stanowisko Żydów, zaraz mi zrobiono wojnę „.

Gdy dwaj warszawscy publicyści – Jan Jeleński i Teodor Jeske-Choiński – podjęli walkę z przewrotnością Żydów i wska­zywali dobitnie ich szkodliwą gospodarczo i społecznie działal­ność, byli przez blisko dwadzieścia lat bojkotowani przez środo­wisko publicystyczne i nazywani wstecznikami, obskurantami, głup­cami, idiotami, „czarną sotnią” itp.

Prawdziwy wstrząs dla polskich „postępowych i toleran­cyjnych” środowisk miał nastąpić nieco później.

„STWORZENIE NOWEJ RASY I NOWEGO BOGA”

W roku 1911, poeta i krytyk literacki, przedstawiciel Mło­dej Polski, liryk i nowelista – Antoni Lange – wysoko ceniony w kręgach literackich, zbulwersował środowiska twórcze i politycz­ne opublikowaniem rozprawy „O sprzecznościach sprawy żydow­skiej”. Uważany powszechnie za polskiego patriotę, nagle okazał się Żydem pozornie tylko zasymilowanym. W swojej rozprawie wystąpił on z tezą, że asymilacja musi być w Polsce „wzajemna”; zakładał, że powinno dojść do stworzenia takiej mieszanki demo­graficznej, w wyniku której naród polski „stanie się narodem pół-semickim”. Doprowadzi to oczywiście do upadku katolicyzmu, albowiem asymilacja Żydów w Polsce ma się stać „stworzeniem nowej rasy, stworzeniem nowego człowieka i nowego Boga.”

Byłoby to realizacją ideału wołnomularstwa -amalgamatem byłych Izraelitów z byłymi chrześcijanami na tle deizmu; Lange do tego dodawał: »na tle mesjanizmu« (A. Marylski, „Dzieje sprawy żydowskiej w Polsce,” s. 143). „Nowy człowiek”, mający powstać w Polsce w wyniku demograficznej mutacji, nie byłby kontynuatorem polskich tradycji historycznych, nie byłby więc Polakiem.

Antoni Lange, utalentowany pisarz, cieszący się dobrą opi­nią, a przy tym wytrawny tłumacz i popularyzator kierunku „antyklerykalizmu”, zasymilowany tak dokładnie na zewnątrz, że ogół inteligencji polskiej nie przypuszczał, iż byłby Żydem – wy­stępuje jawnie z programem Judeopolonii i to od razu w kszta­łtach, jakie naówczas wydawały się fantastycznymi (por. F. Koneczny, op. cit., s. 353).

Wystąpienie Langego przebudziło do reszty polskich pozytywistów. Aleksander Świętochowski, najgorliwszy przyjaciel Ży­dów, stał się ich zdecydowanym przeciwnikiem. Wystąpił niespo­dziewanie dla wszystkich z Towarzystwa „Kultury Polskiej”, któ­re sam założył w celu pielęgnowania „postępu”, tj. ducha antykatolickiego i prożydowskiego, i gdzie niemal połowa członków była Żydami.

 

„ODŻYDZIĆ POLSKI POSTĘP…”

W tym czasie uaktywnili się „litwacy”, nie znający języka polskiego, obcy wszelkim dążeniom narodu. Sprowadzony do Łodzi z serią odczytów jeden z ich przywódców, Żyd z Odessy, Władimir Żabotyński, wzywał do popierania rusyfikacji ziem pol­skich zaboru rosyjskiego i oficjalnie nawoływał do tworzenia Judeopolonii, używając tej nazwy. Szczególnie interesujący jest tu fakt, że Żabotyński zakładał pełną judaizację miast polskich, na wsi zaś miała pozostać ludność polska pracująca dla Żydów.

Bolesław Prus, obserwujący bacznie rozwój wydarzeń, tak skomentował w jednej z „Kronik” z 1909 r. nową sytuację na ziemiach polskich:

Część postępowców polskich w sposób głośny i uro­czysty wystąpiła przeciwko czerwonemu czy postępowemu na­cjonalizmowi żydowskiemu. Albowiem żywe polskie setve tar­gnąć się musiało bólem i oburzeniem, gdy po ulicach Warsza­wy znieważano nasz symbol narodowy, gdy przekonywać za­częto robotnika polskiego w pismach drukowanych po pol­sku, że Polska jest trupem, od którego odwrócić się powinien ze wstrętem. Z tego oburzenia i bólu urodził się prąd, nazywa­ny dziś mianem »antysemityzmu«, któremu dają publiczny wy­raz: Andrzej Niemojewski, Iza Moszczeńska, Ehrenberg, Unszlicht i inni.

Hasłem tego ruchu jest: »odżydzić polski postęp, polski socjalizm, polską myśl niepodległą«.(…) Okoliczność ta zmu­sza nas do spojrzenia na sprawę żydowską w naszym kraju już nie z sentymentalnego, ale z faktycznego punktu, ażeby zrozumieć: czy my naprawdę jesteśmy owym wilkiem krwio­żerczym, drącym skórę z żvdowskiego jagnięcia, czyli też… stadem baranów, wśród których gęsto uwijają się lisy żydowskie, wyglądające tak, jakby wiązała ich bardzo mądra, silna i ce­lowa organizacja?

W tym miejscu, znowu nie wiem po raz który, powta­rzam, iż nie chcę żadnych ograniczeń, żadnych wyjątkowych praw przeciwko Żydom. Lecz gdy okaże się, że Żydzi toczą z nami walkę o nasz byt, o nasze istnienie już nie tylko jako narodu, lecz wprost jako gatunku zoologicznego, gdy to okaże się, będę w imię równouprawnienia wymagał, ażeby nam. Polakom, wolno było bronić się, naturalnie środkami i sposo­bami uczciwymi i doprowadzić walkę do takiej granicy wzglę­dem nich, jaką Żydzi nakreślili względem nas. Jest nam coraz ciaśniej; dotychczas my ustępowaliśmy miejsca Żydom, musi więc nadejść czas, że Żydzi nam miejsca ustąpią ” .

Problem ten poruszał wielokrotnie w swych tekstach, z co­raz większym zaniepokojeniem.

„TRZYMAJ SIĘ TEGO, KOMU SZCZĘŚCIE SPRZYJA”

(Talmud)

W sytuacji podziału świata na dwa bloki militarne i zbliżają­cego się wybuchu wojny, polityczne ośrodki Żydów na ziemiach polskich rozważały kilka możliwych wariantów zawarcia sojuszu i wyboru najlepszego sojusznika. W grę mogły tu wchodzić nastę­pujące rozwiązania: przymierze z walczącymi o wolność Polakami lub wejście w układy z którymś z zaborców. Po przeanalizowaniu zaistniałej sytuacji, ustalono, co następuje:

a)      Wykluczono całkowicie jakiekolwiek poparcie dla pol­skich dążeń niepodległościowych, uważając za niepożądane od­rodzenie Polski, a nawet uzyskanie przez Polaków jakiejkolwiek autonomii, gdyż uznano, że byłoby to przeciwne żydowskim dąże­niom do stworzenia ich autonomii lub Judeopolonii. W związku z
tym postanowiono sprzeciwić się każdej polskiej akcji niepodle­głościowej.

b)  Carat rosyjski uznano za wroga Żydów i żaden z kierun­ków politycznych nie planował z nim współpracy. Pomoc w rusyfikacji Polaków – owszem, ale współdziałanie z caratem – nie.
Zastrzegano jednak, że jeżeli w Rosji „zwycięży demokracja” i „zapanują stosunki demokratyczne”, to możliwa będzie współpraca ośrodków żydowskich z Rosjanami. Nie sprecyzowano przy tym, o jaką demokrację rosyjską tu chodzi.

c)   Część partii żydowskich, jak „Bund”, Cejre Syjon czy „polska” SDKPiL, stawiała na rewolucję społeczną i gotowa była ją realizować w sprzyjających warunkach. W okresie przed wy­buchem l wojny światowej o sytuacji rewolucyjnej nie było mowy. Plany takie stanowiły czystą abstrakcję. Wiadomo jednak, że opierałaby się ona na współpracy organicznej z rosyjskimi bolsze­wikami, gdyż „Bund” i SDKPiL stanowiły część składową SDPRR.

d)     Austrię traktowali politycy żydowscy z ziem polskich przy­chylnie i nie wyrzekali się z nią współpracy, zwłaszcza że była ona sojusznikiem Niemiec: Jednak swoich planów nie budowali z my­ślą o jej pomocy.

e)      Za rzeczywistego, niekwestionowanego patrona w przy­szłej walce uznali Żydzi bezwzględnie i bezapelacyjnie Niemców. W praktyce uczyniły to wszystkie kierunki, łącznie z bolszewizującymi. Zapomniano, iż przez kilka wieków w całych Niemczech prowadzona była akcja Judensau; zohydzająca i upodlająca Ży­dów, wybaczono kilkunastokrotne wypędzania Żydów z Niemiec, wybaczono pogromy, jakie miały w przeszłości miejsce w całych Niemczech… Stali się „Niemcy beznadziejną i nieodwzajem­nioną miłością Żydów ” (Ludwik Hirschfeld).

Jako oficjalny powód tej miłości historycy podają często przeświadczenie Żydów, że Niemcy są mocarstwem, które na pewno wygra przyszłą wojnę, będzie dyktować Europie warunki i jako jedyne będzie w stanie stworzyć jakąś formę państwa ży­dowskiego.

Sprawa jest chyba bardziej skomplikowana i niezupełnie zrozumiała dla postronnego obserwatora. Oddajmy więc głos sa­mym Żydom.

W 1901 r. na wiecu w Poznaniu Żyd Jaffe powiedział:

„Zwracam uwagę na stanowisko, jakie my Żydzi zajmu­jemy na pruskim wschodzie. Przed prawie tysiącem lat przod­kowie nasi, pod grozą prześladowań, przywędrowali z zachodu do Polski. Nigdy nie wyparli się sprawy niemieckiej, po nie­miecku mówili, mówili niemczyzną swej francuskiej i szwabskiej ojczyzny kiedy ojcowie niejednego, który nas odsądza od niemczyzny, głęboko jeszcze tkwili w słowiańszczyźnie. A kiedy ten kraj przyłączono do Prus, wtedy to ojcowie nasi przejęli na swoje barki wielką część kulturalnego dzieła. Jeżeli miasta poznańskie stały się głównie warowniami niemczyzny, to właśnie ojcowie nasi spełnili w tym kierunku dobrą, a może najlepszą część pracy. Tysiącami polonizowali się chrześcijańscy Niemcy, lecz żaden Żyd tego nie zrobił i nie zerwał swego związku z nie­miecką ideą. Nie tylko więc stoimy na naszym prawie, ale sto­imy też na szmacie ziemi, którą pomagaliśmy zniemczyć, a na to dziś głównie kładziemy nacisk „(„Biesiada Literacka”, Warszawa 1901 r.; por. S. Wysocki, op. cit.).

Polskie czasopismo „Dzień” pisało na temat roli Żydów w niemieckiej polityce następująco:

„Żydzi w zaborze pruskim są najlepszym narzędziem w polityce antypolskiej. Roli tej Żydów w polityce hakatystycznej zarówno świadom jest rząd, jak sami Żydzi. Rząd atoli pruski, nie mając zupełnie zamiaru odwdzięczenia się Żydom za ich usługi, oficjalnie zdaje się tego nie widzieć i we wszel­kich dziedzinach życia socjalno-politycznego, gdzie może, pro­wadzi politykę antysemicką.

Tymczasem Żydzi na odwrót, gdzie tylko mają sposob­ność, afiszują się z tym, co dotychczas zrobili i nadal robią dla wzmocnienia niemczyzny na kresach -próbując w ten sposób przebłagać dla siebie wrogi rząd. Jedną z podobnych sposob­ności, mających publicznie skonstatować arcylojalne stano­wisko Żydów wobec hakatyzmu (…), będzie trzeci zjazd walny niemieckich Żydów ” („Dzień” 1909, nr 258).

Na zjeździe tym (Wrocław 1909 – ALS) poseł Wolffz Lesz­na stwierdził m.in.: „ Niemiec bez pomocy Żyda nie może z Pola­kiem współzawodniczyć (…). Żydzi oddawali zawsze i gotowi są nadal oddawać największe usługi narodowości niemieckiej. „

Podczas zjazdu, podjęto specjalną uchwałę, w której stwier­dzono:

„Żywotny interes państwa pruskiego wymaga utrzyma­nia usposobionej patriotycznie ludności żydowskiej na kresach wschodnich (chodzi tu o niemieckie kresy wschodnie – ALS).

Dlatego zgromadzenie domaga się, aby przy obsadzaniu urzę­dów publicznych nie pomijano Żydów, aby zapewniono im rów­nouprawnienie w stosunkach towarzyskich i aby władze uwzględniły ich przy oddawaniu robót i dostaw na kresach wschodnich, a nie popierały zakładów, spółek i stowarzyszeń (kolonizacyjnych), które usuwają Żydów od zarządu lub po­mijają w stosunkach handlowych ” („Dzień” 1909, nr 294).

Jak widać z powyższego tekstu i wielu innych z tego okre­su, Żydzi bardzo kochali Niemców, ale za swą miłość domagali się natychmiast koncesji.

Ciekawe przy tym jest powoływanie się Żydów na związki z niemieckim nacjonalizmem. Od początków XX wieku popular­ne stały się zainteresowania Żydów neoromantyzmem, odwoły­wanie się do mistyki i intuicji. Główny organ prasowy syjonistów „Die Welt” podkreślał, iż duża część Żydów ulega filozofii „ludo­wości”, czyli sięgnięcia do korzeni ludowych, głoszonej przez Móllera van den Brucka i nacjonalistów niemieckich (u Niemców była to teoria Artamanów i Blut und Boden}. Przyjęto przy tym mistykę i frazeologię niemiecką. Żydzi sympatyzowali również z ruchem spod znaku Wandemogel, buntującego się przeciw panu­jącemu porządkowi, zmaterializowanej kulturze wielkich miast, głoszącego ucieczkę na łono wsi i natury, konieczność czerpania z ludowych tradycji. Ponieważ Żydzi nie mogli powrócić na łono wsi i natury, bo stronili od rolnictwa, odpowiednika chłopa w nie­mieckiej ideologii vólkisch zaczęli szukać wśród ortodoksyjnego ruchu chasydów. Ich zdaniem chasydzi zachowali wartości utra­cone przez Żydów w wyniku asymilacji. Również wzorem nacjo­nalistów niemieckich żydowskie stowarzyszenie studentów „Bar Kochba” przyjęło ideę „Wspólnoty krwi” (die Gemeinschaft des Blutes), nazywając „krew” i „wolę” (u Niemców: Blut undEhre – Krew i Honor) bazą dla odnowy żydostwa i prawdziwymi jego spoiwami, przeciwstawianymi formalnym tylko więzom religii i na­rodowości.

Na zakończenie warto przytoczyć jeszcze stwierdzenie ra­bina J. Blocha, posła do parlamentu austriackiego:

„Nawet w Polsce, gdzieśmy zostali przyjęci gościnnie, gdzie królowie i książęta świadczyli nam laski i dobrodziej­stwa, nie przestaliśmy wiernie trzymać się niemieckiej mowy. Byliśmy męczennikami języka niemieckiego, sprowadziliśmy na siebie odrazę i niedowierzanie narodów” (S. Trzeciak, „Talmud o gojach a kwestia żydowska w Polsce”, s. 327).

 

„GERMANIA NIE MA WIERNIEJSZYCH SYNÓW NIŻ MY, ŻYDZI”

l VIII 1914 r. Niemcy przystąpiły do wojny światowej, wypowiadając ją Rosji i Francji. Zdecydowana większość nie­mieckich Żydów, zarówno syjonistów, ortodoksów, jak i libera­łów, wzięła udział w niemieckim szowinistycznym entuzjazmie, który wybuchł w pierwszych dniach sierpnia. Wszyscy oni uważali, że wojna i oczywiste zwycięstwo Rzeszy przyniesie Żydom wymier­ne korzyści, przyczyni się do ich integracji, zlikwiduje antyżydow­skie nastroje w Niemczech i zakończy zły los Żydów w Rosji(por. E. Zechlin, „Die deutsche Politik und die Juden”, s. 87). Żydzi mieli także nadzieję, że konflikt zbrojny przyniesie „uratowanie Azji Przedniej” dla semickiej rekonstrukcji i odrodzi żydowsko-arabską współpracę, jak dawniej w Afryce i Hiszpanii.

Na samym początku wojny żydostwo polskie i Żydzi za­mieszkali w innych krajach Europy udzielili Niemcom poparcia i wiązali swe losy z ich wygraną w rozpoczętej wojnie. W Rotter-damie 80 rabinów podpisało odezwę, która głosiła:

,, Niemcy nie są wrogiem Żydów, lecz ich jedynym, wier­nym przyjacielem i protektorem. Tylko w Niemczech, Austrii i Turcji Żydzi cieszą się pełnią praw.

Niemcy są prawdziwą twierdzą judaizmu. Jeśli będą one rozbite i zrujnowane pod względem ekonomicznym, w takim razie żydostwo międzynarodowe utraci to, co zdobyło w ciągu całego stulecia. Dalsze przeciąganie się wojny zrujnuje cala Europę, i dlatego wiośnie nie może być korzystne dla Żydów. Korzystne interesy można robić tam tylko, gdzie ludność jest zamożna” (F. Koneczny, op. cit., s. 354).

Żydzi „przewidzieli” już, że Niemcy zwyciężą wojnę i jako zwycięzcy obiecują Żydom: „ ni mniej ni więcej, jak utworzenie samodzielnego państwa żydowskiego, przewyższającego ob­szarem Francję. Rząd niemiecki zobowiązuje się stworzyć nie­zależne państwo żydowskie i gwarantuje mu swój protektorat wojskowy. To zobowiązanie podpisał przyjaciel cesarza Wil­helma II, Żyd Ballin, kierownik niemieckich linii transoceanicz­nych. Ambasador niemiecki w Waszyngtonie zapewniał Żydów amerykańskich, że to, co przygotowują Niemcy w nadwiś­lańskiej »Judeo-Polonii«, prześciga wszelkie dotychczasowe konstytucje dla Żydów „.

W takiej sytuacji dokument opracowany z kolei przez rabi­nów amsterdamskich wylicza cały szereg sposobów uniemożliwienia prowadzenia dalszej wojny, poczynając od odmawiania kredytu nieprzyjaciołom Niemiec. Szczególny nacisk położono tu na prze­szkadzanie w dostarczaniu pocisków, broni i innych zapasów wo­jennych ze Stanów Zjednoczonych do państw walczących z Niem­cami.

 

BUDOWANIE JUDEOPOLOPOI

W Niemczech już 17 VIII 1914 r. główni niemieccy syjoni­ści Max Bodenheimer, Adolf Friedmann i pochodzący z Rosji Leo Motzkin powołali w Berlinie do życia Deutsches Komitee żur Be-freiung der russischen Juden (Niemiecki Komitet Wyzwolenia Ży­dów Rosyjskich). Dokonano tego w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych Rzeszy. Jej władze spodziewały się, że w ten sposób uda się pozyskać cały światowy ruch syjonistyczny, aby opowiedział się po stronie Rzeszy w toczącej się wojnie. Max Bodenheimer wezwał władze Rzeszy, by zaproponowały Żydom konkretne rozwiązania polityczno-terytorialne i na zajętych tere­nach przystąpiły do tworzenia żydowskich komitetów. Byłaby to podstawa do walki Żydów o specjalne przywileje polityczne, choć – co nie zostało powiedziane – walka ta byłaby skierowana w pierwszym rzędzie przeciwko Polakom.

Nowo powołany Komitet rozpoczął, za pośrednictwem neutralnej Kopenhagi, w prasie europejskiej zorganizowaną na­gonkę na Polskę, m.in. oskarżano Polaków, że dokonują pogro­mów żydowskich. W latach późniejszych rozszerzono tę wrogą propagandę na USA, ogłaszając Kiszyniew – gdzie miała miejsce w 1903 r. rzeź Żydów – miastem polskim, umieszczając z tego pogromu zdjęcia, rzekomo współczesne. Celem tej nagonki pro­pagandowej było stworzenie wrażenia, że Żydom na ziemiach polskich dzieje się wielka krzywda i dlatego władze niemieckie chcąc ratować Żydów, muszą stworzyć Judeopolonię, która wzię­łaby Żydów w obronę.

Przeciwko tym kalumniom wystąpił ostro Żyd Benjamin Segel, który w broszurce ,,Die polnische Judenfrage” („Problem żydowski w Polsce’1) próbował wyjaśnić światu, jak rzeczywiście wyglądają sprawy. Jego głos był jednak odosobniony i zaginął wśród nawału oszczerstw. Podobny los spotkał argumenty Jerze­go Brandesa, włoskiego Żyda Luzattiego oraz byłego ministra i szefa liberałów rosyjskich Milukowa. Potrzebne były kłamstwa o Polakach i kłamstwa te masowo fabrykowano. Podobne wymy­sły, jak z Kiszynioewem, rozpowszechniane były w wielkich ilo­ściach w żydowskiej prasie w Anglii i Ameryce. Agencje telegra­ficzne Kopenhagi, Sztokholmu i innych miast rozgłaszały fałsze i kłamstwa. Korespondenci tacy jak Herman Berstein, niby podróżujący świadek, szerzyli bezczelne kłamstwa w prasie Lon­dynu i Nowego Jorku (okazało się, że Berstein był pracownikiem brytyjskiego MSZ). Oszczerstwa wymierzone w Polaków miały na celu usprawiedliwienie polityki Niemiec i faktycznie wymierzo­ne były przeciwko państwom wojującym z Niemcami i aż dziw bierze, że w początkowym okresie wojny prowadzone były także rękami Anglików (por. S. Laudynowa, op. cit., 1.1, s. 64).

Charakterystyczne również było, że Wielka Brytania wy­słała komisje dla zbadania „pogromów” pod przewodnictwem ban­kiera sir Stewarda Samuela. Ośmieszyła to sama prasa angielska, „nie szczędząc sarkazmu i porównań drastycznych”, zwłaszcza piórem wielkiego pisarza Gilberta Chestertona. Jedynym uczci­wym okazał się Żyd Lewy z Nowego Jorku, który po stwierdze­niu prawdy, odwołał swoje poprzednie zarzuty (j.w., s. 96).

Żydzi szybko przegrupowywali swe siły i jak się okazało, coraz większa ich liczba popierała plany Judeopolonii. Karl Kaut-ski, niedawno potępiający SDKPiL za zaniedbywanie sprawy nie­podległości Polski, już w październiku 1914 r. wydał w Berlinie broszurę pt. „Rasse und Judentum” („Rasa i żydosrwo”), w której wystąpił z propozycją utworzenia niedużej Polski pod opieką Prus. Uzasadniał to w sposób następujący:

,, Utworzenie samodzielnego państwa polskiego, otoczo­nego trzema wielkimi mocarstwami, byłoby dla Żydów jedno­znaczne z dotkliwszym jeszcze zacieśnieniem granicy osiadłości i zupełną utratą widoków na jej zniesienie. Miałaby do tego nowa Polska przybrać cechy ultramontańskie (katolickie – ALS) i junkierskie, to w tym wypadku byłaby już dla nich niezno­śnym pogorszeniem i tak już rozpaczliwego dla nich położe­nia. Co by oni natomiast z radością wielką przywitali, to wol­ną i demokratyczną Polskę, stojącą w ścisłym politycznym i gospodarczym związku z jednym z wielkich mocarstw, gdzie wolności ich żadne ciasne by nie tamowały granice „. (K. Kautski, „Rasa a żydostwo”, s. 8 i 9).

Z wywodów niemieckiego socjalisty wynika, że dla zaspo­kojenia interesów Ostjuden należy zmieniać granice państwowe, przesuwać państwa lub je likwidować, a w przypadku dążeń nie­podległościowych – torpedować je, a nowo powstałe państwa uczynić satelitą tego, kto obiecuje zaspokojenie interesów żydow­skich. Wyszło tu szydło z worka i okazało się, że wszystkie ży­dowskie kierunki polityczne łączy jedna myśl – interes żydostwa.

Prace nad stworzeniem Judeopolonii były w pełnym toku. We wrześniu 1914 r. Niemiecki Komitet Wyzwolenia Żydów Ro­syjskich (oznaczało to przede wszystkim ziemie polskiego zaboru rosyjskiego) przekazał niemieckiemu Ministerstwu Spraw Zagra­nicznych wielką dokumentację na temat Żydów wschodnich i pro­gram nowego politycznego zorganizowania Europy Środkowej. Jednocześnie Komitet przestrzegał władze niemieckie przed pró­bami utworzenia państwa polskiego, strasząc brakiem u Polaków zdolności panstwowotwórczych i możliwościami zarażenia „pol­ską anarchią” Polaków pozostających nadal pod zaborem nie­mieckim i austriackim. Ostrzegano też, że Polacy będą na pewno uciskać mniejszości narodowe, do czego stanowczo nie można dopuścić.

Przedłożony władzom niemieckim przez Żydów projekt Ju­deopolonii przewidywał utworzenie między Bałtykiem a Morzem Czarnym buforowego państwa wielonarodowego, w którym 6 mi­lionów Żydów występowałoby jako autonomiczna narodowość obok innych równorzędnych: 8 milionów Polaków, 5-6 milionów Ukraińców, 4 milionów Białorusinów, 3,5 miliona Litwinów i Łotyszów, l ,8 miliona Niemców. Miała to być monarchia z niemiec­kim księciem na czele, niemieckim korpusem oficerskim w armii, niemiecką kulturą i językiem (por. P. Wróbel, „Między nadziej ą a zwątpieniem”, s. 74).

W tym tworze państwowym Niemcy byliby oczywiście warstwą najwyższą, realizującą bezwzględnie politykę hakatystyczną. Niższą warstwę uprzywilejowaną stanowiliby niewątpliwie twórcy tego projektu – Żydzi. Już samo wprowadzenie języka niemieckiego dawało im dużą przewagę nad pozostałymi naroda­mi, gdyż znała go dobrze większość Żydów, a ci, którzy nie wła­dali klasycznym niemieckim, posługiwali się jego żargonem -ji­dysz.

Projekt utworzenia Judeopolonii jest klasycznym przykła­dem żydowskiego egoizmu, bezwzględności i braku jakichkolwiek skrupułów. Prześladowani w całej Europie, na tych właśnie zie­miach znaleźli schronienie i opiekę prawa, a teraz chcieli pozbawić niepodległości Łotyszów, Litwinów, Białorusinów, Polaków i Ukra­ińców w imię realizacji własnych celów.

Judeopolonia miała być realizowana na terenach mieszanych etnicznie, ale należących do państwa rosyjskiego, czyli na przy­szłych terenach operacyjnych niemieckiej armii Oberost (Oberkom-mando des Ostes), a więc na ziemiach pod okupacją wojskową. Stąd też dowództwo armii miało decydujący wpływ na kształt pla­nowanego tworu. Dlatego też projektanci Judeopolonii – Boden-heimer i Oppenheimer udali się natychmiast jako przedstawiciele Komitetu do marszałka Paula von Hindenburga i generała Ericha Ludendorfa z żądaniem, aby armia podjęła konkretne kroki w celu realizacji ich projektu. Jednak był to okres, kiedy po zwycięstwie nad Jeziorami Mazurskimi Armia Niemiecka wypierała Rosjan z terytorium Rzeszy i nie panowała jeszcze nad zaplanowanymi jako Judeopolonia obszarami. Wobec takiej sytuacji Hindenburg obiecał tylko „ użycie Żydów z Rzeszy jako mężów zaufania władz wojskowych i cywilnych w miastach zamieszkałych przez Ży­dów na terenach okupowanych ” (P. Wróbel, op. cit., s. 75). Praktycznie oznaczało to, że żydowscy mężowie zaufania będą we wszystkich okupowanych na Wschodzie miastach i że będą dokładnie zorientowani w zamiarach władz okupacyjnych.

Licząc się z reakcjami opinii międzynarodowej, Komitet zmienił nazwę na bardziej neutralną: Komitee fur den Osten (Ko­mitet do spraw Wschodu – KfdO). Przygotowując mężów zaufa­nia do administracji okupacyjnej, starał się jednocześnie o uzy­skanie nowych zwolenników, aby móc skuteczniej oddziaływać na rozgrywające się wydarzenia. Udało mu się zjednać wiele or­ganizacji żydowskich o różnym profilu politycznym, co spowodo­wało, iż zaczął się uznawać za reprezentację nie tylko wszystkich Żydów niemieckich, ale także za przedstawiciela szeroko pojmo­wanych interesów żydostwa. Jednocześnie, chcąc działać w spo­sób bardziej zakamuflowany i przed czasem nie ujawniać swych planów wobec Polaków, Komitet do spraw Wschodu nawiązał kontakt z Polakami w Parlamencie Wiedeńskim i prowadził roz­mowy z krakowskim Naczelnym Komitetem Narodowym. Roz­mowy te nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.

Komitet zaczął wydawać własną prasę, a wśród niej naj­ważniejszy był miesięcznik: „Neue Jiidische Monatshefte”, który stał się oficjalnym organem KfdO. Pod jego wpływem na ziemiach polskich zaczęły się tworzyć kolejne partie żydowskie: Zionisti-sche Yereinigung fur Polen, Yolkspartei, Agudas Ortodoxim (Sy­jonistyczne Zjednoczenie w Polsce, Partia Ludowa, Związek Kon­serwatywnych).

Niezależnie też od Komitetu na ziemiach polskich rozpo­częły działalność inne żydowskie organizacje – często konkuren­cyjne w stosunku do siebie, – ale mające za cel działanie na rzecz „sprawy żydowskiej”. Uaktywnił się znacznie istniejący od 1901 r. Hilfsverein der deutschen Juden (Komitet pomocy niemieckich Żydów), prowadzący akcję charytatywną i jak podejrzewała car­ska Ochrana – również wywiadowczą. We wrześniu 1914 r. człon­kowie tego Komitetu utworzyli nową organizację: Interkonfessio-nelles Komitee żur Linderung der Not in den besetzen Ostgebie-ten (Międzywyznaniowy Komitet do zwalczania nędzy na zaję­tych terenach wschodnich). Jednocześnie władze wojskowe wy­raziły zgodę, aby ortodoksi z Freie Yereinigung fur die Interessen des ortodoxen Judentums (Wolne Zjednoczenie na rzecz Konser­watywnego Żydostwa”) wysłali na ziemie polskie swych przed­stawicieli, by założyć tam gazetę. Jej celem było rzekomo oddzia­ływanie na nadwiślańskich Żydów w duchu dobrego ułożenia sto­sunków z Polakami i łagodzenia tego, co w stosunkach polsko-żydowskich popsuł KfdO. We wrześniu 1915 r. powstało Deut­sche Yereinigung fur die Interessen der osteuropaischen Juden (Niemieckie Zjednoczenie na rzecz Żydów wschodnioeuropej­skich). Zjednoczenie to uważało siebie za reprezentanta wszyst­kich Żydów Wschodu i pod tym względem konkurowało z innymi ugrupowaniami, a szczególnie z KfdO. Oprócz tego różne małe ugrupowania żydowskie podejmowały na okupowanych przez Niemców i Austriaków ziemiach polskich niezależne działania.

Z jednej strony suma działań wszystkich tych organizacji wzmacniała ofensywę Żydostwa na ziemiach polskich, z drugiej zaś stwarzała chaos, w którym nie bardzo mogli połapać się Niemcy. Wobec braku jednolitego i konsekwentnego działania polityczne­go Żydów, władze nie wiedziały, kto rzeczywiście reprezentuje in­teresy żydowskie i nie brały na serio swych zdawkowych obietnic, nie spieszyły się z podejmowaniem decyzji na korzyść mas ży­dowskich na ziemiach polskich. Władze Rzeszy nie przejawiały już takiego entuzjazmu w zaspokajaniu roszczeń żydowskich, gdyż chciały zachować wolną rękę do rozmów z Austrią i ewentualnych rozmów pokojowych z Rosją. Bacznie też obserwowały nastroje i zachowania Polaków. Postawa społeczeństwa polskiego była coraz bardziej zdecydowana i zaczęła poważnie interesować państwa centralne. Sprawiła to pogarszająca się na frontach sytuacja Niemiec i Austro-Węgier oraz wzrastająca gwałtownie polska aktywność wojskowa i niepodległościowa.

W początkowym okresie wojny reakcje wszystkich ugru­powań żydowskich były przychylne politycznym planom współ­pracy z Niemcami i tym bardziej tworzeniu dla Żydów jakiejś for­my państwowości. Otrzeźwienie przyszło dopiero później, gdy okazało się, że ten absurdalny pomysł stwarza nierozwiązywalne problemy.

5 VIII 1915 r. Niemcy wkroczyli do Warszawy, a 24 VIII ogłosili utworzenie Generalnego Gubernatorstwa na terenach swojej okupacji. Otworzyli uniwersytet polski w Warszawie i powołali Tymczasową Radę Stanu. W Berlinie wydano mapę, na której widniało Kónigsreich Polen, utworzone na obszarach Królestwa Polskiego z 1815 r. (w rozmiarach znacznie większych od plano­wanej potem tzw. Besselerówki), z adnotacją: „Polen stark mit Juden vermengt” („Polacy silnie przemieszani z Żydami”) i obja­śnieniem, że to będzie równouprawniona mniejszość,narodowa. Zająwszy Warszawę, władze pruskie opracowały tego samego roku program tego „dwunarodowego państwa”. Ambasador niemiecki w Waszyngtonie – Johann graf von Bernstorff, robił Niemcom re­klamę wśród żydostwa amerykańskiego, posyłając do redakcji „The American Jewish Chronicie” zapewnienie, że to, co Niemcy przygotowują w nadwiślańskiej Judeopolonii, „prześcignie wszel­kie dotychczasowe konstytucje dla Żydów” (F. Koneczny, op. cit.,s. 356).

Jednocześnie prowadzono szeroką akcję wyjaśniającą. Nie­miecki sekretarz stanu spraw zagranicznych, A. Zimmermann, w odpowiedzi na zapytanie „The American Jewish Chronicie” – za pośrednictwem ambasadora przed jego wyjazdem z Waszyngto­nu – oświadczył, że nowy statut organiczny gmin żydowskich w Polsce przekracza pod względem rozległości wszystko, co Żydzi kiedykolwiek posiadali. Statut autonomiczny żydowski daje już możność tworzenia własnych szkół z własnym odrębnym syste­mem edukacyjnym. Kwestia autonomii narodowej Żydów może być rozstrzygnięta tylko przez konstytucję polską, na podstawie wzajemnej zgody Polaków i Żydów, dla uniknięcia konfliktu z obo­pólnych interesów. Rozporządzenia niemieckie zapewniają w każ­dym razie kwitnące życie Żydom w Polsce i postęp ich rozwoju bez żadnych przeszkód. Gminy żydowskie maj ą prawo dowolnie organizować swój własny system podatkowy, powoływać poważne korporacje do obrony interesów żydowskich, tworzyć gminne rady administracyjne żydowskie oraz najwyższą Żydowską Radę. Wszystko to pozwoli Żydom wziąć udział w przyszłym rządzie Polski.

Nadto Besseler zapewnił, że „Żydzi nie będą zmuszeni do obowiązkowej służby wojskowej w armii polskiej, do której jed­nak będą mogli wstępować jako ochotnicy” (S. Laudynowa, op. cit, 1.1, s. 377,-378; F. Koneczny, op. cit., s. 356).

Na wszystkie te niemieckie oświadczenia Żydzi zareago­wali histerycznie. Działania Niemców uznali za zbyt daleko posu­niętą grę polityczno-wojskową i rozpoczęli zakrojoną na szeroką skalę kolejną antypolską akcję propagandową. Sama myśl o moż­liwości zmartwychwstania Polski była dla nich nie do zniesienia.

We wrześniu 1915 r. w wiedeńskiej „Jiidische Zeitung” uka­zało się oświadczenie Nathana Birnbaumanastępującej treści: „Nie pojmujemy bynajmniej, dlaczego Polacy mieliby mieć więcej prawa, by żądać spolszczenia naszych mas żydowskich, aniże­li my możemy zażydzenia mniejszości polskich w miastach żydowskich „(S. Laudynowa, op.cit., t.I, s. 159).

Tenże sam autor wydał również we wrześniu 1915 r. w Wiedniu broszurę pt. „Den Ostjuden ihr ilecht” („Żydom Wscho­du ich prawa”), która stała się podstawy antypolskiej kampanii prasowej. Autor przedstawia w niej Żydów Austrii jako ..Oster-reichs reifstes Volk” („dojrzały naród Austrii”), przywiązany bar­dziej do Monarchii Habsburgów, niż jakikolwiek inny naród będący pod jej panowaniem. Stwierdza też, że Żydzi stanowią dla Rzeszy Niemieckiej pomost między Niemcami a Słowianami, ale pomost właściwie niemiecki, bo ich żargon zalicza się do języka niemieckiego, a sympatie żydowskie do Niemców znane są od wieków. Obok wspólności języka zachodzi wspólność interesów, którą Niemcy muszą zrozumieć i we własnym interesie postarać się, żeby stworzyć nad Wisłą nie Polskę, lecz Judeopolonię. Trze­ba uznać Żydów osobnym narodem, żeby z ich pomocą „rozsze­rzać wpływy niemieckiej potęgi w głąb obszarów obcych naro­dów i państw” (F. Koneczny, op. cit, s. 356).

Żydzi sami, z dobrej i nieprzymuszonej woli, ogłaszali się jako forpoczta niemiecka na Wschodzie, jako germanizatorzy ziem słowiańskich. Ale wobec ociągania się Niemców z tworzeniem Judeopolonii i w obliczu „groźby” odrodzenia się Polski, przestali nawet dowierzać Niemcom i bezpieczeństwo swe zamierzali oprzeć na neutralnej Ameryce i na wpływowym żydostwie w Stanach Zjed­noczonych. Ich nadzieje natrafiły na podatny grunt. Żydzi w Ame­ryce zebrali ogromną na owe czasy sumę – 400 milionów dolarów – na poparcie żydowskiego handlu na ziemiach polskich. W styczniu 1917 r. zażądali rękojmi, żeby w przyszłej Polsce żargon stał się językiem urzędowym w szkole, w sądzie i urzędzie (S. Laudynowa, op. cit., t.I, s. 354).

Wybitny działacz żydowski w USA, L. D. Brandeis z No­wego Jorku, przesłał do Żydów osiadłych na ziemiach polskich list, w którym czytamy:

Wobec neutralności, zachowanej przez Stany Zjedno­czone, istnieje przypuszczenie, że po wojnie żydostwo amery­kańskie będzie mogło wywrzeć wpływ na losy Żydów, zamiesz­kałych w innych krajach „.

List ten został opublikowany w prasie żydowskiej na zie­miach polskich, a jedno z pism litwackich, wychodzące w języku rosyjskim, dodało do niego następujący komentarz:

„Nie możemy wyobrazić sobie większego nieszczęścia dla Żydów i całej Europy nad niekontrolowaną gospodarkę Polaków gdziekolwiek w czasie najbliższym. Uznajemy zasa­dę samodzielności narodów, wszelako niepodległość Polski byłaby najbardziej jaskrawym naruszeniem tej idei- o czym przekonaliśmy się, patrząc na gospodarkę w Galicji, w Rosji, nawet na zewnątrz Polski. Tylko dzięki obcym władzom i in­nym narodowościom istniała gwarancja, że polska »autonomia« nie była niebezpieczna” („Jewrejskaja Żiźń”, 22 XI1915). Tak pisali ludzie, których przodkowie znaleźli schronienie przed prześladowaniami w Rzeczypospolitej, a oni, przepędzeni z Rosji, stali się gorliwymi rusyfikatorami i elementem destrukcyj­nym na ziemiach polskich.

 

GŁOSY ROZSĄDKU

O ile w początkowym okresie wojny wszelkie obietnice nie­mieckie i plany tworzenia Judeopolonii spotykały się z entuzja­zmem Żydów, to jednak w krótkim czasie bardziej wnikliwi Żydzi zrozumieli, że taki monstrualny twór, jakby żywcem wyjęty z Pro­tokołów Mędrców Syjonu – byłby poronionym pomysłem. Do tego działalność Komitetu do spraw Wschodu, niezręczna i jed­noznacznie proniemiecka, wywołała ostre protesty. Odcięła się od niej światowa Organizacja Syjonistyczna, odciągając od Komite­tu część swych działaczy. Sekretarz Organizacji Syjonistycznej, Julius Berger, nazwał działalność KfdO „ kryminalną lekkomyśl­nością, nieodpowiedzialnym politycznym dyletanctwem ” i stwierdził, że postępowanie Komitetu wzmacnia negatywny sto­sunek Polaków do Żydów, co jest tym bardziej fatalne, że nie wiadomo, kto będzie miał po wojnie władzę w Polsce (P. Wróbel, op. cit., s. 75).

Podobną metamorfozę przeszedł również żydowski filozof i teolog, profesor kilku uniwersytetów i badacz chasydyzmu – Martin Buber. Po przeminięciu fascynacji wybuchem wojny i otwierają­cymi się przez to rzekomymi perspektywami powstania Judeopo­lonii, z czasem zrozumiał; że Niemcy nie mogą ani nie chcą jednoznacznie i szybko rozwiązać sprawy Żydów. Doszedł do wniosku, że w tej wojnie nie ma miejsca dla żydostwa, że konflikt zbrojny może je dotknąć, lecz nie zmieni jego charakteru. Uważał, że Ży­dzi nie powinni brać udziału w wydarzeniach, które nie łączą, lecz dzielą narody. Dlatego też wycofał się ze współpracy z Komitetem (KfdO) i założył gazetę „Der Jude”, która wzięła na siebie zadanie uświadamiania Żydów, iż ich przyszłość nie może być oparta na konfliktach z innymi narodowościami, ale na współpracy z nimi. 62

 

Artykuły zamieszczane w „Der Jude” stawały się coraz bardziej krytyczne wobec Niemców i stopniowo zatracały swój początko­wo antypolski charakter.

Na fikcji Judeopolonii poznał się także szybko komunista Julian Marchlewski i tak ocenił j ej charakter:

Gra w nacjonalizm żydowsko-niemiecki doprowadziła do absurdu syjonistów niemieckich i niektórych polskich, któ­rzy dogadali się nawet co do tego, że Polskę zamieszkują dwa narody i zupełnie poważnie poczęli rozprawiać o tym, że dla Żydów należy stworzyć państwo w państwie” (J. Marchlewski, „Antysemityzm a robotnicy”, s. 6).

Ataki propagandowe na Polaków były przeprowadzane w zmasowanej formie prawie na całym świecie, zarówno w pań­stwach centralnych, państwach koalicji, jak i neutralnych. Okaza­ło się że prasa żydowski panuje na całym świecie, ale zdziwienie wywołać może fakt, że tak beztrosko przerzucano się argumenta­mi po obu stronach frontu, jakby nie istniał morderczy konflikt między mocarstwami, a tylko ważne na całym świecie były spra­wy żydowskie. Histeria antypolska przybrała już takie rozmiary, że wśród nielicznych kręgów polskiego żydostwa obudziła ona przerażenie, iż gdyby państwo polskie powstało wbrew tej pro­pagandzie, mogłoby pociągnąć żydostwo do odpowiedzialności. Wyrazem tego lęku jest książka „Die polnishe Judenfrage” wyda­na w Berlinie w roku 1916. Autorem jej był Benjamin Segel, Żyd galicyjski, który już wcześniej pisał artykuły w obronie atakowa­nej Polski. W tej książce, traktującej o problemie żydowskim w Polsce, pisze on:

,, W Ameryce miął miejsce cały szereg zgromadzeń ży­dowskich, na których odmawiano wyrażenia sympatii dla pol­skich dążeń wolnościowych i -co jeszcze przed rokiem byłoby niemożliwością – na innych zgromadzeniach podjęto niesły­chane i niewiarygodne uchwały, że będzie się walczyć o to, aby w przyszłości ochronić Żydów w Polsce przed pogromami

 

oraz przed prześladowaniem i uciskiem ze strony Polaków”” (B. Segel, „Die polnische Judenfrage”, s. 89).

W dalszym ciągu swoich rozważań Segel wyraża niepokój, iż jego rodacy idą za daleko w swych żądaniach wobec Polaków, co może być powodem do wzrostu nienawiści między obu nacjami:

„Przy sposobności najmniejszego gospodarczego, spo­łecznego, czy politycznego kryzysu rozgorzałaby przeciwko nam nienawiść i wściekłość, która by mogła nas zniszczyć. Gdzie na całym świecie istnieje państwo, które by zniosło taką kość w gardzieli? ” (j.w. s.52).

Gdy zaniepokojony rozwojem wypadków i mający roze­znanie w sytuacji politycznej Segel chciał się dowiedzieć, dlaczego Żydzi tylko w Polsce mają się upominać o prawa państwowe, otrzymał tylko jedną odpowiedź: „Tutaj mają oni to prawo, tam tego nie mają”. Miało to znaczyć: w Królestwie Polskim Żydzi mają prawo domagać się praw narodowych, w innych krajach świata nie przysługuje im to prawo. Dlaczego? Na to pytanie nie otrzymał odpowiedzi (S. Laudynowa, op. cit., 1.1, s. 199).

Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż mimo wielkiego hasła-: „Jerozolima w każdym kraju” roszczenia żydowskich praw naro­dowych i politycznych ograniczone były tylko do samej Polski, podczas gdy mniejszość żydowska była liczna także w innych kra­jach Europy Środkowo-Wschodniej (np. Węgry, Rumunia). Ży­dzi nigdy nie odważyliby się zaproponować czegoś takiego jak Judeopolonia w żadnym innym kraju, gdyż z góry było wiadomo, z jakim spotkałoby się to przyjęciem.

Można sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby np. zapro­ponowano równouprawnienie żargonu we Francji lub w Stanach Zjednoczonych. Ponadto dochodził tu jeszcze jeden czynnik, de­cydujący, iż Żydzi koncentrowali się tylko na Polsce. Państwo ży­dowskie nie mogło być wszędzie – Żydzi mieli tego świadomość – lecz musiało powstać na pewnym, ściśle oznaczonym miejscu. Skoncentrowano atak na Polskę, gdyż ją wyznaczono na państwo żydowskie – Judeopolonię. Nie żądano poza Polską nicze­go, ażeby tym łatwiej osiągnąć swe cele w Polsce. Gdyby Żydzi rozszerzyli swe postulaty na kilka krajów, otwarłyby się oczy całej Europy na niebezpieczeństwo żydowskie (por. F. Koneczny, op. cit.,s.356).

Im więcej czasu upływało od 17 VIII 1914 r., tym więcej Żydów zdawało sobie sprawę z bezsensu i szkodliwości starań o Judeopolonię. W maju 1919 r. odbył się w Warszawie trzydniowy zjazd Zjednoczenia Polaków Wyznania Mojżeszowego. Na zjeź­dzie tym, liczącym kilkuset delegatów polskich Żydów, zdecydo­wanie stano na gruncie obrony polskiej racji stanu. Polski patriota wyznania mojżeszowego, inżynier Kazimierz Sterling, w referacie wygłoszonym na forum zjazdu tak przedstawił początki haniebnej koncepcji Judeopolonii:

Pierwszy zabrał w tej sprawie glos publicysta rosyjsko-żydowski z Odessy, Żabotińskij, który w wielu artykułach począł dowodzić konieczność uznania na terytorium Królestwa Polskiego dwóch równorzędnych narodowości – Żydów i Po­laków, i pierwszy użył nazwy Judeo-Polonia. W ten sposób kon­cepcja terytorialno-państwowa żydowska przetworzyła się w eksterytorialno-narodową. Naród polski pojął grożące mu nie­bezpieczeństwo. Idee stworzenia państwa w państwie były tym dla Polski groźniejsze, iż mową znacznej części masy żydow­skiej jest żargon, który jest niczym innym jak zepsutą niem­czyzną do tego pnia macierzystego w miarę rozwój u powraca­jącą, a mową Żydów uciekinierów z Rosji był język rosyj­ski, wobec lego ten napływowy żywioł przy usiłowaniu rusy­fikacji kraju ze strony carskiego rządu mógł wbrew woli sa­mych Żydów – wywrzeć wpływ fatalny na ludność, tym bar­dziej, że był przez rząd popierany” („Pamiętnik I zjazdu Zjedno­czenia Polaków Wyznania Mojżeszowego wszystkich ziem pol­skich”, s. 28; J. R. Nowak, „Prawda o Judeopolonii”, w: „Nasza Polska”, 24 III 1999).

 

Wszystkie te głosy rozsądku i sumienia ginęły w prasowej antypolskiej burzy szalejącej na całym świecie, gdzie zorganizo­wani, ale nie znający polskich realiów ludzie, oczerniali nasz na­ród, przypisując mu rzeczy, których on nigdy nie robił.

Za przeciwników tworzenia Judeopolonii śmiało można uznać Żydów, polskich patriotów, którzy w latach 1914-1916 sta­nowili w I i II Brygadzie Legionów Polskich od 3 do 4% ich skła­du. Była to przeważnie młodzież z polonizujących się rodzin w Małopolsce oraz żołnierze przechodzący w szeregi Legionów z Armii Austriackiej. Rola Żydów w życiu narodu polskiego jest to jednak osobny problem, wykraczający poza ramy niniejszego opra­cowania.

 

KRACH WIELKIEJ JUDEOPOLONII -AKT 5 LISTOPADA 1916 ROKU

W1914 r. Niemcy starali się sprawiać wrażenia, że są zainte­resowani żydowskimi projektami na Wschodzie i skłonni je reali­zować. Chodziło im bowiem o zjednanie sobie wpływowego mię­dzynarodowego kapitału żydowskiego, a szczególnie bankierów z neutralnych Stanów Zjednoczonych. Bowiem kapitał ten, nie wy­łączając bankierów Anglii i Francji, mógł w znaczący sposób wpły­nąć na losy wojny. Rozpętana przez Żydów kampania prasowa pozwalała żywić nadzieję, że Niemcy mogą dużo na tym skorzy­stać.

Również postawa samych Żydów Królestwa i Galicji oraz ich stosunki z wojskiem niemieckim napawały optymizmem. Pisze o tym Antoni Chołoniewski. Przedstawia on niszczenie miast pol­skich przez niemieckich żołdaków, rabowanie mienia, gwałty i po­żogę, rozstrzeliwanie tysięcy Polaków, informując jednocześnie:

„Z rąk niemieckich nie ucierpiała nic tylko jedna kate­goria mieszkańców Polski: Żydzi, to byli »swoi«, którzy z ra­dością wybiegali naprzeciwko zwycięzcy i tysiącem cennych usług umieli uczynić się »potrzebnymi« (…). Znacząc drogę swe­go pochodu lasem szubienic, na których zawisło tysiące pol­skich »zdrajców«, dotarła armia austro-niemiecka w lipcu 1915 do Lwowa. W ulice miasta wjechał triumfalnie Fryderyk Habsburg. Wielotysięcznym szpalerem głów i olbrzymim pod niebo bijącym »hosanna« witało żydostwo Lwowa zasypany kwiatami automobil, w którym przybywał wróg i kat Polski” (J. Kruszyński, „Żydzi i kwestia żydowska”, s. l O l; S. Wysocki, op. cit. s. 92).

Gdy raz w toku wojny wojsko niemieckie znalazło się przechodem w Krakowie, Żydzi posuwali się aż do śmieszności, żeby zaznaczyć swe sympatie kiedy Niemcy zajęli Warszawę, witali ich więcej niż entuzjastycznie.

Jednak zachowanie Żydów miało także inne aspekty, które dostrzegali nie tylko Polacy, ale także dowódcy państw central­nych. Pisze o tym działający wówczas w Galicji Wincenty Witos w II tomie swoich pamiętników:

„Przyznać trzeba, że Żydzi sami dostarczyli do tego wie­le istotnych powodów. Na nich zrzuca ludność odpowiedzial­ność za nędzę i cierpienia przebyte, oni j ą bowiem szpiegowali i donosili, prowadząc nieraz pod szubienicę. Stąd utarto się przekonanie, że Żydzi pozostają w ścisłym porozumieniu z wła­dzami niemieckimi i austriackimi, występując razem wrogo przeciw Polakom. Widziano też, że cieszą się specjalnymi wzglę­dami tych władz, zarabiają grube pieniądze na dostawach woj­skowych. Zarzucano im stale, że się uchylają od służby woj­skowej, co się odbija na ludności polskiej, że w bezpiecznych miejscach zajmują liczne stanowiska, tak w wojsku, jak i w urzędach, działając nieraz na szkodę ludności. Jeśli już w woj­sku się znaleźli, to się lokowali na tyłach, prowadząc przeważ­nie różne interesy. Żołnierze nieraz się skarżyli, że pełniący służ­bę sanitarną Żydzi, Polaków traktowali gorzej od żołnierzy innych narodowości” (cyt. za J. Krajewski, „Białe karty w spra­wach polsko-żydowskich na przełomie XIX i XX wieku do roku 1939″, s. 14).

Podobne zdanie wyraża o Żydach Jan Słomka – wójt ze wsi Dzików, w swym „Pamiętniku Włościanina”:

„Zwrócono się też przeciw Żydom, znienawidzonym szczególnie w czasie wojny za uprzywilejowane stanowisko, zarówno w wojsku (austriackim), gdzie służba ich kończyła się najczęściej na wywczasach i dochodach w kancelariach, jako też w domu, gdzie kosztem pozostałych z lichwą i zdzierstwem dorabiali się majątków” (j.w.).

 

Władze niemieckie bacznie obserwowały zachowanie Ży­dów i wyciągały odpowiednie wnioski z postępowania „sojuszni­ków”. Łapownictwo i dekownictwo nie było mile widziane przez dowództwo i administrację pruską i wywoływało nieufność i po­gardę. Niemcy dostrzegali, jak bardzo pod tym względem różnili się „niemądrzy” Polacy, którzy wartości ideowe stawiali wyżej niż pogoń za zyskiem.

Władze niemieckie obiecywały realizację żydowskich rosz­czeń, ale niewiele w tej materii robiły. Odpowiedzią, w pewnym sensie, ze strony niemieckiej była broszura pruskiego tajnego rad­cy Jerzego Fritza, wydana w Monachium już w 1915 r., pt. „Die Ostjudenfrage” („Problem Żydów Wschodu”). Wyjaśniano w niej delikatnie, iż oferty żydowskie łaskawie przyjmuje się, ale swoją drogą nie będzie można przyznać Żydom wolnego przesiedlenia się z Królestwa Polskiego i w ogóle ze Wschodu do Niemiec. Przyrost żydowskiego zaludnienia na niemieckich ziemiach wcale nie jest pożądany, ale jest pożądany na ziemiach polskich zaboru rosyjskiego. Przy politycznym ułożeniu stosunków po wojnie trze­ba będzie traktować tam Żydów jako przyjaciół. Oznaczało to po prostu: anfyjudaizm w Prusach, ale filojudaizm i Judeopolonia nad Wisłą. Takie stanowisko niemieckie nie wróżyło Ży­dom nic dobrego.

W 1916 r. sytuacja państw centralnych zdecydowanie się pogorszyła, pomimo pewnych sukcesów na polu walki. Przedłu­żająca się wojna groziła jednak wyczerpaniem rezerw ludzkich i materiałowych. W tej sytuacji władze niemieckie zrezygnowały z planów tworzenia Judeopolonii, a zdecydowały się na powołanie takiego tworu państwowego, który mógłby być zaakceptowany przez Polaków i dostarczyłby „mięsa armatniego”, czyli rekrutów do Armii Niemieckiej.

Zgodnie z tym 5 XI 1916 r. ogłoszono akt proklamujący powstanie tzw. Królestwa Polskiego „z ziem wydartych panowa­niu rosyjskiemu”. Oznaczało to, że w tak rozumianym państwie polskim nie znajdą się ani ziemie zaboru pruskiego, ani austriac­kiego. Cesarz Franciszek Józef I wydał rychło manifest o rozsze­rzeniu autonomii Galicji, co było równoznaczne z dalszym pozo­stawieniem jej w granicach Monarchii Habsburskiej. Przeciw Ak­towi 5 listopada zaprotestowała ententa, uważając go za pogwa­łcenie praw międzynarodowych. Obawiała się ona wzmocnienia państw centralnych ewentualnymi oddziałami z zaciągów na zie­miach polskich.

Niezależnie od woli jego twórców Akt 5 listopada oznaczał umiędzynarodowienie sprawy polskiej, która przestała od tej pory być „sprawą wewnętrzną” zaborców. Nie było już mowy o two­rzeniu przy poparciu Niemców „Judeopolonii od morza do mo­rza”. Państwa centralne i ententa rozpoczęły „wielką licytację” o wygranie sprawy polskiej na swoją korzyść. Tym razem jednak kokietując Polaków i starając się o ich pełną współpracę.

Orędzie prezydenta USA Th. Woodrowa Wilsona, wygło­szone 22 I 1917 r., zgodne z programem „pokoju bez zwycię­stwa”, zawierało następujące stwierdzenie:

„Mężowie stanu wszędzie są zgodni, iż powinna powstać zjednoczona, niezawisła i autonomiczna Polska „.

To stwierdzenie było jakby ukoronowaniem starań Polaków o odzyskanie niepodległości. Nie byłoby go, gdyby nasi Ojcowie czekali z założonymi rękami na to, iż ktoś za nich zadecyduje o ich własnym losie.

 

 „NIE DOPUŚĆCIE DO POWSTANIA WOLNEJ POLSKI”

Żydzi, po przegraniu batalii o stworzenie „Judeopolonii od morza do morza”, wcale nie zamierzali zrezygnować z planów opanowania ziem polskich i nadal próbowali różnymi sposobami realizować swoje cele. Jako ciekawostkę można tu podać, iż 16 I 1918 r. w cesarsko-niemieckiej Kwaterze Głównej doszło do spo­tkania między delegacją bolszewicką a delegacją niemiecką z sze­fem Biura Wywiadowczego A. Haferem na czele. W delegacji bolszewickiej na 10 osób było 6 Żydów, z Mojżeszem Urickim, „rzeźnikiem Piotrogradu”, na czele. Na naradzie obie delegacje zawarły układ wymierzony przeciwko państwu polskiemu, mimo że wówczas państwo polskie jeszcze nie istniało, a funkcjonowało tylko stworzone przez państwa centralne Królestwo Polskie. Przy­toczymy niektóre ustalenia tego układu:

„5. Rada Komisarzy Ludowych winna śledzić bacznie koła patriotów polskich, aby zapobiec rekrutowaniu ochotników do polskiej armii w Rosji.

  1. Przekroczenie przez armię (polską- ALS) granic Litwy lub Ukrainy będzie Rosja traktować jako wypowiedzenie wojny przez Polskę Niemcom i Austro-Węgrom. Rosja dopomoże wszelkimi sposobami Niemcom i Austro-Węgrom do zniszczenia tej armii.
  2. Rada Komisarzy Ludowych przy pomocy swych przed­stawicieli na przyszłym Kongresie Pokojowym zaprotestuje w imię haseł socjalizmu i w imię uniknięcia dalszych wojen przeciwko formowaniu armii polskiej i polskiego ministerium wojny (…)” (J. Dowbor-Muśnicki, „Moje wspomnienia”, Załącznik 28. s. 31).

W dalszym ciągu tego kuriozalnego układu, obie „wysokie strony”, poprzydzielały sobie nawzajem pewne terytoria polskie oraz ustaliły, jak będą szkodzić gospodarce państwa polskiego. Przypominamy, było to i 6 11 918 r.! Resztą pozostawiamy bez komentarzy.

W dniu 9 II 1918 r. państwa centralne zawarły w Brześciu traktat z Ukraińską Republiką Ludową, która od tej pory stać się miała ich sojusznikiem, a jednocześnie przeciwwagą dla Rosji i niepodległościowych dążeń Polaków. Zaskoczeniem dla wszyst­kich, szczególnie dla Polaków, było odcięcie od Królestwa Pol­skiego ziem rdzennie polskich- Chełmszczyzny i części Podlasia i przekazanie ich Ukraińskiej Republice Ludowej. Wywołało to ostrą reakcję polską, włącznie z buntem polskich jednostek wojsko­wych.

Po klęskach zadanych oddziałom bolszewickim pod Na­rwią i Pskowem, państwa centralne zmusiły Rosję Sowiecką do zawarcia 3 III 1918 r., upokarzającego traktatu. Rada Komisarzy Ludowych zmuszona została do wyrażenia zgody na oderwanie od Rosji znacznych terytoriów okupowanych przez Niemcy oraz do tworzenia na tych obszarach niezależnych państw.

Środowiska żydowskie, nawet te, które odcinał}’ się od two­rzenia Judeopolonii, z entuzjazmem przyjęły ustalenia traktatów brzeskich. Taką właśnie postawę zajęło środowisko skupione wokół poczytnego pisma „Der Jude”, gromadzące żydowską elitę inte­lektualną.

„Przykładem krótkowzrocznej analizy faktów, prowa­dzonej tylko pod kątem interesów żydowskich, doraźnie zresz­tą i źle zrozumianych, oraz noszącej piętno żydowsko-niemieckiego sposobu myślenia z początków wojny, była reakcja »Der Jude« na traktat brzeski. To, co w społeczeństwie polskim przy­jęto z najwyższym oburzeniem, wzbudziło w kręgach Bubera nadzieję. »Utworzenie państwa litewskiego z Grodnem, Wil­nem i Białymstokiem – pisał Behr -Jest na rękę Żydom. Chowają się oni na Litwie dużą grupą obok niewiele liczniejszych Pola­ków, Litwinów i Białorusinów. Z dwoma ostatnimi spośród wymienionych narodów utrzymują Żydzi dobre stosunki i będą zgodnie z nimi współdecydować o losach państwa. Gdyby Grodzieńszczyzna i Białostocczyzna nie znalazły się w jej grani­cach dowodził Behr – byłoby ono zbyt słabe ekonomicznie. Litewska Jerozolima – Wilno uschłaby oderwana od korzeni mas żydowskich z historycznych regionów litewskich, które uniknęły oto wpadnięcia w ręce nietolerancyjnych Polaków« ” (P. Wróbel, op. cit., s. 81).

W późniejszym czasie Żydzi robili wszystko, aby nie dopu­ścić do przyłączenia Wilna do Polski. Żargonowa gazeta „Lecte Najer” tak przedstawiała problem Wilna:

Tajemnicą publiczną jest, że Polacy zwrócili się do ży­dów z propozycją wspólnego działania za przyłączeniem Li­twy do Polski. Dziękujemy za polską moralność hotentocką w Europie, powtarzamy wyraźnie, że nie mamy najmniejszej chęci zostać »polskimi żydami«. Chcemy mieć takie samo równo­uprawnienie społeczne i narodowe, jak Polacy. Kultura żydow­ska jest starsza i bardziej rozwinięta niż polska. Przyłączenie do państwa polskiego odrzucamy jednomyślnie, mając w Wil­nie 75 tysięcy Żydów, czyli liczbę żadną miarą nie mniejszą, niż Polacy… Gdyby była mowa o zmianie granic, to mogliby­śmy się zgodzić na każde rozwiązanie, byle nie polskie. Gdy­by wystąpiła tendencja oddania Wilna Polsce, wówczas musielibyśmy zmobilizować cale żydostwo do obrony naszej Jerozolimy litewskiej ” („Lecte Najer”, Wilno VI 1918; H. Ro-licki, op. cit., s. 336).

Przeciwko Polsce zmobilizowano także żydostwo między­narodowe. Wiele mówiący jest tutaj apel Żydów holenderskich zamieszczony 28 IV 1918 r. w „Joodsche Wachter”, w którym wzywają oni: „A do was panujących we wszystkich państwach całej zie­mi, zwracają się z żądaniem (…) strzeżcie Izraela, nie dopuść­cie do największego nieszczęścia, jakie w dwudziestym wieku nasz naród mogło dosięgnąć: nie dopuśćcie do wolnej Polski, kosztem zniszczonego żydostwa (J. Orlicki, op. cit., s. 37).

Takie głosy rozlegały się w prasie żydowskiej całego świa­ta. Sprawę tę pozostawiamy bez komentarzy.

 

PAŃSTWO W PAŃSTWIE

Wobec braku perspektyw rozwiązania przez Niemców spra­wy żydowskiej do akcji włączyły się międzynarodowe ośrodki żydowskie i pod ich wpływem problemem tym zaczęli się intere­sować alianci.

W dniu 2 XI1917 r. wydana została w Anglii słynna „De­klaracja Balfoura”, przyznająca Żydom prawo do „Siedziby Na­rodowej” w Palestynie. Uaktywniły się elity żydowskie całego świata, wspierając swych współrodaków w ich staraniach o wła­sne państwo. Jednak stało się jasne, że nawet w najbardziej sprzy­jających okolicznościach problem żydowski nie zostanie przez to pomyślnie rozwiązany. Uwzględniając ten fakt, światowe kierow­nictwo syjonistyczne proklamowało na zjeździe w Kopenhadze tzw. „Manifest kopenhaski” stawiający przed politycznym ruchem żydowskim trzy główne cele:

1. Uznanie Palestyny jako „Siedziby Narodowej” żydostwa.

  1. Równouprawnienie konstytucyjne i faktyczne ludności żydowskiej we wszystkich krajach.
  2. Przyznanie autonomii kulturalnej, socjalnej i politycznej dla ludności żydowskiej w krajach diaspory (por. J. Zineman, „His­toria syjonizmu”, s. 279; J. Orlicki, op. cit., s. 34).

Mimo ogłoszenia „Deklaracji Balfoura”, Anglicy nie kwapili się z jej realizacją. Stwarzali Żydom wiele przeszkód w próbach emigracji do Palestyny, a o stworzeniu żydowskiego państwa nie było mowy. Równouprawnienie konstytucyjne zostało stopniowo wprowadzone we wszystkich państwach europejskich. Natomiast z żądaniem przyznania autonomii kulturalnej, socjalnej i po­litycznej Żydzi nie próbowali występować w żadnym państwie, za wyjątkiem Polski. Uważali bowiem, że próbując ją realizować w jakimkolwiek innym państwie, zdemaskują swoje plany i rozproszą siły. Odradzającą się Polskę uważali za kraj słaby, za­grożony przez silnych przeciwników i sądzili, że uda się im wyko­rzystać tych przeciwników przeciw Polsce. Po fiasku Judeopolonii pod patronatem Niemców postanowili działać w inny sposób. Już 12 XI1918 r. wszystkie odłamy żydostwa polskiego: syjoni­ści, fołkiści, ortodoksi i separatystyczni budnowcy, zostały przyję­te na audiencji u Józefa Piłsudskiego, gdzie zażądały przyznania im autonomii personalno-kułturalnej. Jednocześnie tego samego dnia przywódca Organizacji Syjonistów Izaak Grunbaum złożył „pierw­szy autorytatywny dokument polityki żydowskiej w Polsce”, któ­ry zawierał konkretne wskazania, jakie centralne instytucje po­winny zabezpieczać żydowską autonomię personalno-narodowo-kulturalną w Polsce. W dokumencie tym czytamy:

„Partia Syjonistyczna, która widzi rozwiązanie wszech­światowego problemu żydowskiego w odbudowie centrum na­rodowego w Palestynie, co zostało uznane przez mocarstwa Ententy i przeciwko czemu nie protestowało żadne inne mo­carstwo, Partia Syjonistyczna, dążąca do urządzenia życia żydowskiego w krajach, w których mieszkają Żydzi w zwar­tych masach, na zasadach samorządu narodowego — powta­rza raz jeszcze uroczyście (…) że gotowa jest współdziałać w odbudowie Rzeczypospolitej (…) stojąc na stanowisku Niepod­ległej i Zjednoczonej Polski. Uznając potrzebę natychmiasto­wego utworzenia rządu ludowego i zwalania Konstytuanty, chcemy ażeby w życiu żydowskim były dokonane przeobraże­nia demokratyczne (…). Chcemy, ażeby życie żydowskie bylo zbudowane na podstawie gmin ludowych, których kompeten­cja objąć powinna wszystkie odrębne potrzeby żydowskie. (…) Winna bvć ujawniona wola narodu żydowskiego w sprawie i/rządzenia życia żydowskiego w Rzeczypospolitej. W tym celu winien być zwołany Żydowski Zjazd Narodowy, którego dele­gaci wybrani być winni przez całą pełnoletnią ludność żydowską, bez różnicy płci, na zasadzie 5-przymiotnikowego głoso­wania, i który uchwalić ma projekt przyszłej konstytucji ży­dowskiej. Konstytucja ta ma być przedłożona Konstytuancie (Sejmowi RP – ALS) do zatwierdzenia. Jeszcze przed tym zjaz­dem utworzony winien być Sekretariat Stanu do Żydowskich Spraw Narodowych, przy którym ma powstać Tymczasowa Żydowska Rada Narodowa, z politycznych żydowskich partii wyłoniona. Prezes tej Rady ma być Sekretarzem Stanu do Ży­dowskich Spraw Narodowych” (L. Halpern, Polityka żydowska w Sejmie i Senacie RP”; J. Orlicki, op. cit., s. 38).

Jak wynika z powyższego, w suwerennym państwie pol­skim miał istnieć odrębny rząd żydowskiej mniejszości narodowej – Sekretariat Stanu, działający na podstawie separatystycznej kon­stytucji żydowskiej. Takich instytucji nigdy i nigdzie żydowska dia­spora nie tylko że nie miała, ale też w ogóle nie ośmieliła się wystą­pić z podobnymi propozycjami.

Piłsudski kategorycznie sprzeciwił się takiemu rozwiązaniu, a Prezes Rady Ministrów Ignacy Paderewski na konferencji z czo­łowymi przedstawicielami Żydów polskich w Warszawie w dniu 18II1919 r. oświadczył, że zarówno on, jak i rząd RP stoi:

,,Na gruncie całkowitego uprawnienia Żydów w Polsce na wzór angielski lub amerykański, tzn. bez specjalnych przy­wilejów w rodzaju autonomii narodowo-personalnej. Nato­miast wszelkie kwestie stanu prawno-publicznego żydowskiej mniejszości narodowej w Polsce będą rozstrzygnięte w przy­szłej Konstytucji RP i to bez żadnych ingerencji jakichkolwiek czynników zagranicznych „.

Takie stanowisko szefa rządu polskiego przedstawiciele Ży­dów uznali: „za wypowiedzenie wojny żydowskiemu ruchowi na­rodowemu, którą ten podejmie w obronie swoich interesów „.

W toku debaty sejmowej 24-25 II 1919 r. przedstawiciele wszystkich politycznych kierunków żydowskich znowu zażądali utworzenia państwa w państwie.

77

 

W toku tej „wielkiej debaty żydowskiej” poseł Izaak Griinbaum, przywódca Organizacji Syjonistycznej, ponownie zgłosił de­klarację przedstawioną Józefowi Piłsudskiemu w listopadzie 1918 r., czyli żądanie stworzenia rządu i parlamentu żydowskiego we­wnątrz państwa polskiego. Rabin Perelmutter, reprezentujący or­todoksów, stwierdził, że chociaż Żydzi religijny i również „stojąca gruncie narodowości”, to jednak stawia ją na pierwszym miejscu sprawy religijno-tradycyjne i w związku z tym domagają się auto­nomii religijno-kulturalnej w ramach gmin wyznaniowych, kiero­wanych przez „żydowski prawnopaństwowy naczelny organ wy­znaniowy”. Poseł Noach Pryłucki, przywódca fołkistów – zgod­nie z ich wcześniejszym programem – zażądał od Sejmu RP nada­nia Żydom w Polsce „autonomii narodowo-kulturalnej i personal­nej z naczelnym organem, któremu podporządkowane byłyby gminy żydowskie”.

Jak wynika z powyższego, wszystkie ugrupowania żydow­skie, głosząc pozornie odrębne i przeciwstawne programy, żądały tego samego: PAŃSTWA ŻYDOWSKIEGO W PAŃSTWIE POLSKIM.

W toku debaty sejmowej nad problemem żydowskim głos zabrał poseł Wojciech Korfanty. Powiedział on m.in.:

Cały naród stoi na tym stanowisku, że te same prawa, które mają Żydzi w Ameryce, w Anglii, we Francji, te same prawa powinni mieć i u nas (…). Otóż w naszym narodzie chcą oni stworzyć niby państwo w państwie, chcą mieć większe prawa niż reszta obywateli, powołując się pod tym względem na zasadę mniejszości narodowej. Ja Panom zwrócę uwagę na to, że w Westfalii i Nadrenii fest pół miliona naszych Pola­ków, którzy tam stale mieszkają. Czy kiedykolwiek naród pol­ski przez swoich reprezentantów w parlamencie niemieckim żądał uznania Westfalii i Nadrenii jako kraju o dwóch narodo­wościach, czy żądał kiedy specjalnych praw dla Polaków? Panowie, w Nowin Jorku żyje około miliona Żydów, jeśli nie więcej – czy Nowy Jork jest miastem amerykańsko-żydowskim? Czy Wasi współwyznawcy nowojorscy stawiali kwestię tak, że oni tam mają mieć jakieś przywileje, jakieś prawa mniejszości narodowych, jakąś autonomię? A więc przywile­jów większych niż je ma obywatel narodowości polskiej -pod żadnym warunkiem! (J. Orlicki, op. cit., s. 40-41).

Na zakończenie debaty Sejm Rzeczypospolitej ustalił, iż tyl­ko konstytucyjne uprawnienie Żydów w Polsce może wchodzić w rachubę, co znowu nacjonaliści żydowscy przyjęli jako „zagroże­nie narodowo-żydowskich interesów”.

 

„WY NAS ZNAJDZIECIE NA DRODZE DO GDAŃSKA…”

Po niepowodzeniach stworzenia Judeopolonii główny cię­żar ofensywy żydowskiej przeniósł się na Zachód. Żydzi przygo­towywali swoje delegacje na obrady zbliżającej się Konferencji Pokojowej w Paryżu i zdecydowani byli uzyskać na niej zwycię­stwo nad Polską. Jeszcze przed przyjazdem delegacji polskiej do Paryża, w dniu 11 XI 1918 r. przedstawiciela Polski w Paryżu hrabiego Ksawerego Orłowskiego odwiedził Żyd francuski, finan­sista Maurycy Rothschild i zagroził:

„Jeżeli na Kongresie oficjalnym przedstawicielem Rze­czypospolitej Polskiej będzie ten były od miasta Warszawy, członek Dumy Państwowej Rosyjskiej, który zyskał wszech­światowy rozgłos jako zajadły antysemita (chodziło o Romana Dmowskiego – ALS), to cały Izrael i on sam, będą uważali taką nominację za policzek wymierzony w twarz całego ich narodu i stosownie do tego postąpią. Hrabia Orlowski powi­nien wiedzieć, że wpływy żydowskie na postanowienia Kon­gresu pokojowego są bardzo wielkie. Niech wie z góry i uprze­dzi, kogo należy, że kiedy Polska będzie reprezentowana przez tego pana, to Izrael zastąpi drogę ku wszystkim jej celom, a one są nam znane(…). Wy nas znajdziecie na drodze do Gdań­ska, na drodze do Śląska Pruskiego i Cieszyńskiego, na dro­dze do Lwowa, na drodze do Wilna i na drodze wszelkich waszych projektów finansowych. Niech Pan hrabia to wic i stosownie do tego postąpi”. (S. Trzeciak, „Talmud o gojach”, s. 329: S. Wysocki, op. cit.. s. 93-94).

Polacy nie ulękli się szantażu i delegacja polska – świetnie przygotowana merytorycznie – stawiła się na obrady Konferencji Pokojowej w Paryżu pod przewodnictwem Wielkiego Polaka -Romana Dmowskiego. W odpowiedzi na to wielka finansjera ży­dowska wchodząca w skład delegacji państw zachodnich, jak również przedstawiciele partii i środowisk żydowskich z całego świata rozpoczęli kolejną antypolską kampanię propagandową, zakrojoną na gigantyczną skalę. Żeby zdać sobie sprawę z tego, jak trudna była wówczas sytuacja Polski, wystarczy uświadomić sobie, że w listopadzie 1918 r. Polsce groziło przejście przez jej terytorium potężnego niemieckiego Oberost liczącego około 700 tyś. żołnierzy (powrót z frontu wschodniego do Niemiec); od l listopada trwały walki o Lwów z Zachodnio-ukraińską Republiką Ludową, do których włączyły się z czasem wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej; Czesi atakowali Zaolzie i rozpoczęli ofensy­wę na ziemiach polskich; Armia Czerwona rozpoczęła 17 XI1918 „czerwony marsz” na Zachód, a w Wielkopolsce 27 XII 1918 wybuchło antyniemieckie powstanie i odradzająca się Polska zna­lazła się w kleszczach.

Żydzi postanowili wykorzystać tę trudną sytuację i rozpo­częli zdecydowaną kampanię antypolską, opartą na trzech głów­nych elementach:

1. prowokowania ludności polskiej do wywoływania eks­cesów antyżydowskich, aby zdyskredytować Polaków w oczach państw koalicyjnych;

  1. organizowania licznych manifestacji, zwłaszcza w USA, o charakterze antypolskim, aby usposabiać nieprzychylnie do Polski opinię światową;
  2. deprecjonować -względnie osłabiać wszelkie korzystne dla Polski propozycje odnoszące się do ustalenia granic (por. S.Wysocki, op. cit. s. 94).

Zgodnie z tymi założeniami oskarżano Polaków o prześla­dowanie Żydów mieszkających w Polsce. Pretekstem były zaj­ścia we Lwowie, gdy w dniach 22 i 23 XI 1918 r. męty składające się z przestępców kryminalnych, dezerterów różnych armii i motłochu zaczęły palić i rabować dzielnicę żydowską i przyległe do niej kwartały polskie. Zabito kilkadziesiąt osób, w tym większość Żydów. Kres zajściom położyło Wojsko Polskie i polscy robotni­cy, a winowajców surowo ukarano.

W związku z tymi wydarzeniami w prasie całego świata za­mieszczano nawet zdjęcia z wielkiego pogromu, który, jak wyka­zała delegacja polska, miał miejsce w Kiszyniewie i to w roku 1903! Pogrom w Kiszyniewie, który nie leży przecież na ziemiach polskich, jakiego nie dokonali Polacy – wykorzystany został w antypolskiej propagandzie już po raz trzeci. Delegaci polscy na Konferencję Pokojową- wspólnie z polskimi Żydami: Stanisławem Posnerem, Hermanem Libermanem i Bernardem Hausnerem – wyjaśniali przedstawicielom organizacji żydowskich i świa­towej opinii publicznej istotę stosunków polsko-żydowskich i podłoże lokalnych konfliktów oraz sens całej nagonki propagan­dowej. W grudniu 1918 r. minister spraw zagranicznych Francji Etienne Pichon oświadczył w parlamencie: „ (…) pośród spraw­ców antysemickich zajść we Lwowie przeważały masy ciągną­cych przez Polskę jeńców niemieckich i rosyjskich, a przyczy­ną byla wojna polsko-ukraińska „.

Żydzi niemal wszędzie w tym czasie łączyli się z wrogami Polski. W zajętym przez bolszewików Wilnie byli warstwą rzą­dzącą. Toteż gdy Wojsko Polskie w kwietniu 1919 r. wyzwoliło Wilno, Żydzi zbrojni wystąpili przeciwko Polakom, strzelając z okien i dachów i rzucając stamtąd granaty. W Pińsku, oddział ko­munistyczny składający się z samych Żydów zaatakował polski patrol wojskowy, co skończyło się tragicznie dla komunistów. Również oddział komunistyczny składający się prawie wyłącznie z Żydów opanował 28 XII 1918 r. Zamość, odbity wkrótce przez Polaków. We Lwowie powstała Milicja Żydowska dowodzona przez Żyda austriackiego, kapitana Eislera. Milicja ta jednoznacz­nie opowiedziała się po stronie Ukraińców i walczyła z obrońcami Lwowa. W czasie Powstania Wielkopolskiego Żydzi tworzyli w Poznaniu zbrojne grupy wspierające bojówki niemieckie. Gdy do­chodziło do walk z przeciwnikami, wśród zabitych znajdowali się także Żydzi. Dawało to pretekst i przykłady do stwarzania kolej­nych oskarżeń przeciwko Polakom. Mentalność Żydów tego okre­su oddaje najlepiej anegdota: „ – Icek, podobno idziesz na wojnę?

– Tak, idę, ale zaraz wracam. Zabiję jednego, dwóch i wracam. -A jak ciebie zabiją? -Mnie? A za co?”

Aby zbadać sprawę wypadków wileńskich, udała się tam komisja Sejmu RP, która stwierdziła fałszywość oskarżeń publi­kowanych przez Żydów w krajowej i zagranicznej prasie. W 1919 r. przybyła do Polski komisja pod przewodnictwem amerykań­skiego senatora, Żyda Morgenthaua, która na polecenie Senatu USA badała na miejscu zarzuty o rzekomych pogromach Żydów i stwierdziła stanowczo, iż owszem, miały tu miejsce odosobnione ekscesy, „ lecz jedynie na tle wojennych burzliwych stosunków wydarzone „.

Propaganda antypolska trwała nadal, bowiem celem arty­kułów nie było wyjaśnianie prawdy historycznej ale wywarcie po­litycznych nacisków i realizacja określonych celów. Szczególnie drastyczne „przykłady” podała amerykańska gazeta „Trenton -Evening Times” z 31 maja 1919 roku. Na głównym miejscu umiesz­czono „dramatyczny apel”:

„My Żydzi wzywamy wszystkich chrześcijan bez wzglę­du na dogmat i wyznanie, aby pomogli do powstrzymania mor­dowania Żydów”.

Obok tego napisu przedstawiono Polaka (z napisem Po-land) jako bandytę, stojącego z nożem obok Żydówki klęczącej przy zwłokach zamordowanego dziecka (napis Jewish Poland -polska Żydówka). Obok narysowano postać Chrystusa wskazu­jącego bandycie ręką płaczącą matkę (S. Wysocki, op. cit., s. 98).

 

Ciekawą syntezę antypolskiej nagonki w Stanach Zjedno­czonych dał Polak J. A. Danielak z miasta Trenton, który był świad­kiem antypolskich wystąpień. Pisze on w polonijnej gazecie:

Co się tyczy Żydów, to wszyscy byli za Niemcami, a nawet teraz, kiedy Polska na Kongresie Pokojowym potrze­bowała sympatii naszego amerykańskiego narodu, to Żydzi wy­tężyli wszystkie swoje siły w Ameryce, aby Niemcom dopomóc a Polsce zaszkodzić. Nosili w pochodzie tablice z napisami, że Polska Żydom się należy a nie Polakom, bo Polacy nie umieją rządzić, że w Polsce jest anarchia i są wielkie pogromy nie­winnych Żydów, że Polacy mordują się nielitościwie, rabują ich sklepy, beszczeszczą ich żony i córki, zabijają dzieci i star­ców, że Polacy się więcej na nich zbrodni dopuścili, aniżeli Niemcy w czasie tej wielkiej wojny na wszystkich ludziach przez siebie podbitych (…). Po takich pochodach zbierali się w wiel­kich salach na wiece, na które każdy mógł iść. A co się tyczy Amerykanów, to bardzo ich nawet zapraszali, aby wysłuchali ich rabinów i innych mówców, którzy potępiali Polaków-zbrod­niarzy. Mieli na takich wiecach wynajęte Żydówki-placzki, które w czasie głoszonych mów, wybuchały wielkim płaczem nad pomordowanymi przez gojów Żydami, tak, że i niektórzy naiwni Amerykanie z rozczuleniem często się popłakali. A w końcu wieców uchwalali rezolucje potępiające Polaków i ta­kowe posyłali do rządu amerykańskiego i na Konferencję Po­kojową, aby w najważniejszej chwili dla narodu polskiego zaszkodzić mu w odebraniu polskich ziem, zrabowanych w dawniejszych czasach przez Niemców?” („Gazeta Niedzielna”, 1919, nr 39: cyt. za S. Wysocki, op. cit., s. 98).

Taka obłędna propaganda wyrządzała Polsce wiele szkody, gdyż w jej cieniu wrogowie Polski załatwiali własne interesy, prze­konując wielu ówczesnych mężów stanu, iż polskie argumenty są kłamliwe, gdyż nawet „bezstronni” Żydzi im zaprzeczają.

Na szczęście jednak nie cała prasa amerykańska dała się nabrać na żydowskie oszustwa. Organ prasowy Henry Forda „Deaborn Independent”, demokratyczny dziennik „Times” czy re­publikański „Post” zamieszczały artykuły przychylne Polsce, wy­wiady z dyplomatami i mężami stanu, np. z Ignacym Paderewskim. Szczególnie ważne były oświadczenia posła USA w War­szawie, Gibsona, który dementował kłamstwa i przedstawiał sytu­ację w Polsce zgodnie ze stanem faktycznym, stwierdzając, że wszystko to, co się dzieje w Polsce, „ nie ma nic wspólnego z pogromami”.

Również wśród Żydów znaleźli się ludzie uczciwi, jak np. prof. W. Muttermilch, żydowski uczony z Polski, który na łamach , Asociated Press” opublikował oświadczenie następującej treści:

„Nagonka pogromowa została urządzona i wykorzysta­na na koszt Polski celem wywarcia pewnych wpływów na uczestników Kongresu Pokojowego. Żydom idzie o zdobycie koncesji narodowościowych w Polsce i politycznych – nie reli­gijna więc to sprawa, bo Polska religijnych wyznań nigdy nie krępowała. Żydzi usiłują sformułować silną partię własną, narodową, która chce nie tylko swoich szkół i sądów i gmin, a nawet chcieliby własny parlament, czyli pragnęliby utwo­rzyć »państwo w państwie« (K. Rostański, „Polonii w Ameryce z Żydami sprawa w dobie odbudowy Państwa Polskiego”, s. 68-69; cyt za J.Orlicki, op. cit., s. 45).

Wrogowie Polski nie ograniczali się tylko do nagonki pro­pagandowej, ale atakowali również w inny sposób. Przed Kon­gresem Pokojowym i na Kongresie żydostwo światowe wytężało wszystkie swe siły, by Polskę osłabić, pomniejszyć, uzależnić od Ligi Narodów lub nawet od polityki Niemiec. Jak wiadomo, Ży­dzi amerykańscy, Jakub Schiff (on to finansował przewrót bolsze­wicki w Rosji), Cohen, Franfurter, Szapir i Mary Sinkowich, za­strzegli się w dniu 28 V 1919 r. telegraficznie wobec prezydenta USA Wilsona, by nie oddawał Śląska Polsce bez plebiscytu. Wilson okazał się posłuszny. Niebo i ziemię poruszali Żydzi, by nie dopuścić również do połączenia Wileńszczyzny z Polską (H. Rolicki, op. cit, s. 336).

Po I wojnie światowej w Niemczech została wydana praca pt. „Prasa niemiecka w kampanii plebiscytowej na Górnym Ślą­sku” („Deutsche Presse des Abstimmungskampfs in Oberschle-sien”), w której autor, R. Yegel, stwierdza, że uchwalenie plebi­scytu na Górnym Śląsku, zamiast przyznania tego obszaru w cało­ści Polsce, zawdzięczaj ą Niemcy tylko rabinom żydowskim, któ­rzy za pośrednictwem lóż masońskich wpłynęli decydująco na pre­zydenta USA i premiera Wielkiej Brytanii w sprawie plebiscytu (S. Trzeciak, „Talmud o gojach”, s. 330).

Inny znamienny przykład ingerencji żydowskiej w sprawy polskie miał miejsce w lipcu 1920 r. Otóż l O lipca premier Polski, Władysław Grabski, został zmuszony na konferencji alianckiej, odbywającej się w belgijskim mieście Spa, do podpisania wielu upokarzających warunków w zamian za pośrednictwo Wielkiej Brytanii w polsko-sowieckich rokowaniach pokojowych. Jednym z tych warunków było przyjęcie przez Polskę tzw. Linii Curzona, jako przyszłej granicy Polski na Wschodzie. Punkt 3. tej umowy przewidywał: „ (…)w Małopolsce Wschodniej pas neutralny bę­dzie wynosić 20 km i w tym celu obie strony walczące cofną się o 10 km od linii frontu w chwili rozejmu „.

Trzeba wyraźnie tu zaznaczyć, że wówczas Lwów znajdo­wał się po stronie polskiej i bolszewicy go nie zdobyli w tej woj­nie. 11 VII 1920 r. Brytyjczycy wysłali do Moskwy telegram „w sprawie Linii Curzona” i propozycję pośredniczenia w rokowa­niach polsko-sowieckich. Depesza nie przedstawiała jednak usta­lonej linii zgodnej z przebiegiem frontu, ale podawała, że Lwów znajduje się po stronie sowieckiej, o czym nie było mowy w do­kumencie podpisanym przez Grabskiego. Przez wiele lat uważano to za „błąd”, ale Brytyjczycy nigdy nie prostowali tego „błędu”, co pozwala sądzić, że dyplomacja brytyjska świadomie oddawała Sowietom Galicję Wschodnią, która nigdy nie należała do państwa rosyjskiego. Telegram brytyjski sprawił w Moskwie wrażenie, że mocarstwa zachodnie są przeciwne polskim roszczeniom teryto­rialnym i że nie podejmą interwencji w obronie Polski. Dopiero po latach, gdy po śmierci Lloyda George’a ujawniono jego archiwum, została wyjaśniona cała sprawa. W dokumentach odnaleziono me­morandum jego doradcy sir Lewisa Namiera Bernsteina, galicyj­skiego Żyda, w którym rzekomy „błąd” odzwierciedlał dokładnie „oczywisty podział etnograficzny między Galicją Wschodnią a Zachodnią „. Depesza brytyjska do Sowietów nie zawierała li­nii demarkacyjnej ustalonej w Spa i podpisanej przez Grabskiego, lecz dywersyjną propozycję Żyda Bernsteina. Ta sfałszowana Li­nia Curzona stała się podstawą polskiej granicy narzuconej przez Stalina po 17IX 1939 r. i – nieco zmodyfikowana – została naszą granicą po 1944 r. (A. L. Szcześniak, „Linia Curzona”, w: „Ency­klopedia Białych Plam”).

Wiele szkód, jakie wyrządziła Polsce akcja żydostwa w czasie Kongresu Pokojowego, nie zostanie prawdopodobnie ni­gdy ujawnionych w całości. O niektórych dowiemy się zapewne w czasie dalszych badań, których wyniki uda się ochronić przed zafałszowaniem. Spośród tych szkód na uwagę zasługuj e jeszcze jedna, dokładnie zbadana, warta przedstawienia.

 

ZEMSTA ZA FIASKO JUDEOPOLONII -TRAKTAT MNIEJSZOŚCIOWY

Pod pretekstem zapobieżenia dyskryminacji mniejszości narodowych, wielkie mocarstwa postanowiły, że wraz z podpisa­niem traktatu wersalskiego Polska, Rumunia, Jugosławia, Czecho­słowacja i Grecja będą musiały podpisać traktaty o ochronie mniej­szości narodowych „zamieszkujących ich terytoria państwowe”. Równocześnie z przyznaniem mniejszościom pełni praw obywa­telskich, państwa te musiały się zgodzić, by „każdy członek Ligi Narodów miał prawo zwracać uwagę Rady na przekroczenia lub niebezpieczeństwo przekroczenia któregokolwiek z tych zobowią­zań”. Był to tzw. mały traktat wersalski, który wprowadzony zo­stał rzekomo w celu uregulowania spraw mniejszości w Europie. Tego jednak w nim nie dokonano, ograniczając się do zobowią­zań w tym zakresie części krajów Europy, których dobór był kwestią polityczną i nie odpowiadał rzeczywistym zagrożeniom interesów mniejszości. Nie wprowadzono go w Niemczech, Rosji Sowiec­kiej, Anglii, Francji, Hiszpanii i wielu innych krajach, gdzie mniej­szości były prześladowane (np. Baskowie, Irlandczycy, ludy ko­lonialne). Natomiast zgodnie z jego postanowieniami państwa ościenne mieszały się w sprawy wewnętrzne napiętnowanych nim krajów, co szczególnie wyraźne i dokuczliwe było w stosunku do Polski. Nie można było jednak zastosować postanowień tego trak­tatu w stosunku do mniejszości polskiej zamieszkałej w Niem­czech, Francji ani w żadnym innym zachodnim kraju Europy.

Traktat mniejszościowy został zawarty 28 VI1919 r. i raty­fikowany przez Polskę l VIII 1919 r., kiedy już dekretami Na­czelnika Państwa mniejszości narodowe w nowym kraju miały za­gwarantowane wszelkie prawa, takie same, jak Polacy.

Traktat mniejszościowy zobowiązywał rząd polski do sub­sydiowania szkolnictwa żydowskiego oraz respektowania soboty jako święta żydowskiego. W soboty Żydzi nie mieli obowiązku stawania przed sądem lub innym organem administracji państwo­wej. Komitety wyznaczone przez żydowskie gminy wyznaniowe zajmować się miały rozdziałem pieniędzy przyznanych przez pań­stwo na cele społeczne i oświatowe.

Traktat o mniejszościach został przyjęty bardzo nieprzychylnie nie tylko przez Polaków, ale także przez polskich patriotów pocho­dzenia żydowskiego, którzy zdawali sobie sprawę z jego szkodliwo­ści. W dniu 19 VII 1919 r. Henryk Nusbaum i Henryk Cylkow wystosowali list otwarty do Rady Czterech Kongresu Wersalskiego. Oto fragment tego listu, opublikowanego w prasie warszawskiej:

„Żywimy do mężów Kongresu Wersalskiego głęboki i gorzki żal za upokarzające dla narodu polskiego narzucenie mu w warunkach pokojowych klauzuli, dotyczącej mniejszo­ści narodowych i wyznaniowych. Upokorzony jest wszakże ten, który istotnie źle czyni, więc Polska upokorzona nie została… Popełniliście błąd, bo pod wpływem nikczemnych oszczerstw jednej strony, wygłosiliście w sposób zamaskowany, ale nadto widoczny wyrok potępienia strony drugiej i względem wyroku tego wyrażamy, my, Polacy wyznania mojżeszowego, najbar­dziej stanowczy protest.

Żywimy do Was czcigodni panowie głęboki żal w naszych sercach, albowiem zahamowaliście sprawę postępu i dźwiga­nia z trudno wyobrażalnej ciemnoty i przedśredniowiecznego zastoju pammilionowej rzeszy zamieszkałych w Polsce Żydów, bo zahamowaliście doszczętnie wpływ uspołecznionych i po­czuciem obywatelskim przeniknionych wyznawców starego zakonu na ciemne rzesze swoich współwyznawców. Żywimy do Was głęboki żal, albowiem językowi niemieckiemu, jakim tylko dzięki fanatyzmowi religijnemu posługują się masv ży­dowskie w celu ustrzeżenia się od życiowego zbliżenia do swojego otoczenia chrześcijańskiego, ale który nie jest bynajmniej narodowym językiem Żydów, nadaliście na ziemi polskiej, na ziemi słowiańskiej przywilej rozwoju i wzmocniliście grunt pod rozwój kultury niemieckiej w Polsce…

Wy czcigodni panowie chrześcijanie narzucacie narodo­wi chrześcijańskiemu obowiązek nadania Żydom przywilej ów w sprawie święcenia soboty w duchu średniowiecznym Talmudu! Wobec wielkiej liczby Żydów wyłącznie w miastach Polski ograniczyć chcecie w sercu Europy i w XX wieku życie spo­łeczne narodu chrześcijańskiego klauzulami talmudycznymi wyznawców mojżeszowych. My postępowi wyznawcy religii mojżeszowej i my obywatele miłujący ojczyznę naszą najuroczyściej przeciw temu protestujemy! Protestujemy najgoręcej przeciw autonomii kulturalnej Żydów w Polsce, przeciw auto­nomii zwłaszcza w sprawie szkolnictwa, Wznosicie bowiem dłońmi Waszymi tak życzliwymi i dla Polaków rdzennych i dla ludności żydowskiej w Polsce nieprzekraczalny mur chiński pomiędzy obywatelami jednego kraju!… Żal do was czujemy głęboki jako wyznawcy religii mojżeszowej – albowiem na­dzieje nasze na poprawę stosunków międzynarodowych w Polsce, po upadku zbrodniczego państwa carów — rozwiali­ście doszczętnie! Protestujemy uroczyście przeciw obdarowy­waniu nas rzekomymi przywilejami, dla ojczyzny naszej – dla nas zgubnymi. I apelujemy do sumień Waszych o cofnięcie klau­zuli w mowie będącej – a gdy apelację naszą zlekceważycie, dzięki potędze Waszej materialnej, apelować będziemy do du­cha sprawiedliwości dziejów, do sumień narodów ” („Kurier Warszawski”, Nr 137 19 VII 1919, nr 137; cyt. za S. Wysocki, op.cit.,s.lOO-101).

Krytyka małego traktatu wersalskiego rozwijała się nie tyl­ko w Polsce, ale również w całej Europie. Przytoczymy tu na za­kończenie przykład takiej krytycznej oceny, ale napisany z nieco innego punktu widzenia:

 

„Władza tajemna rządząca Ligą Narodów, nie zwróciwszy uwagi gapiów, nie wzruszywszy nicponiów, narzuciła Polsce cięż­kie brzemię pomocy dla szczęścia i bezpieczeństwa 3000000 pa­sożytów, toczących jej organizm wyczerpany. Ci, którzy prowa­dzili wojnę w imię »prawa i sprawiedliwości, co do Polski doszli do tego zdumiewającego wniosku, by naród, co tylko oswobo­dzony z długiej niewoli, poddać pod najwstrętniejsze panowanie, pod haniebną tyranię żydostwa. Jeden z najdumniejszych i najbar­dziej chrześcijańskich narodów naszych ma uchylić czoła przed marnym plemieniem, które dotąd poprzestawało na okradaniu go. Oto jest bilans wojny światowej, ułożony w potężnym handlu fir­my »Jakób Schiff, Loeb i Spółka« panującej nad skromnym Bia­łym Domem dostojnego Woodrowa Wilsona. Zważcie, że naj­wyższy aeropag, który przyjmuje na siebie odpowiedzialność przed historią za tę krzyczącą niesprawiedliwość, wstrzymał się od roz­szerzenia na kraj Zachodu tych praw i przywilejów, które dał tak hojnie »mniejszości« żydowskiej w Polsce(…). Popierając nad Wisłą separatyzm i nacjonalizm żydowski, kierownicy z Lon­dynu i Nowego Jorku tak postępują, by zabezpieczyć swe kraj e od napływu żydostwa” („La Librę Parole”, 31 VII 1919; cyt. za S. Wysocki, op. cit, s. 101-102).

 

PODSUMOWANIE

Próba „przywalenia Polski kamieniem grobowym” -jak określił to prof. J. R. Nowak – przez stworzenie na ziemiach pol­skich sztucznego tworu przy pomocy Niemców, zwanego Judeopolonia, zakończyła się fiaskiem. Jednak w walce o niedopusz­czenie do realizacji tych planów Polska poniosła duże straty i stała się przedmiotem manipulacji na arenie międzynarodowej. Wrogo­wie nie potrafili docenić narodowych dążeń Polaków i wydawało się im, że nieograniczone pieniądze i wsparcie potężnego mocar­stwa mogą być silniejsze nad wolę narodu do odrodzenia własnej Ojczyzny.

Z obłędnych planów jednak nie zrezygnowano. Nie udało się stworzyć dywersyjnego tworu państwowego przy pomocy Niemców, więc już od roku 1919 zaczęto planować zniewolenie Polski przy pomocy bolszewików, co zaowocowało w 1944 r. stworzeniem tzw. Polski Ludowej, w której mordy elementu nie­podległościowego, znieważanie godności narodu i walka z polski­mi tradycjami miały doprowadzić do wynarodowienia i stalinizacji „mas polskich”. Okaleczony naród, chociaż poniósł ogromne straty, zdołał jednak zachować w sobie tyle żywotności, aby walczyć o to, „żeby Polska, były Polską”.

Trzecia próba zniewolenia i zniszczenia Polski narodowej została podjęta od roku 1989, gdy pod pretekstem transformacji zaczęto jawnie propagować likwidację państw narodowych (nie wszystkich!!!) i stworzenie globalistycznego kibucu, składającego się z kosmopolitycznych euroregionów, sterowanych przez mię­dzynarodowy kapitał. Miejmy nadzieję, że i tym razem Polakom nie zabraknie siły i chęci aby walczyć o zachowanie wartości, o które walczyli i za które ginęli nasi Ojcowie.

 

Bibliografia do tematu „Judeopolonia”

Bałaban M., „Historia i literatura żydowska”, Lwów – Kraków – War­szawa 1925

Bałaban M., „Studia historyczne”, Warszawa 1927

Birnbaum N., „Den Ostjuden ihr Recht”, Wien 1915

Dmowski R., „Świat powojenny a Polska”, wyd. III, Warszawa 1932

Dmowski R., „Myśli nowoczesnego Polaka”, Londyn 1953

Eisenbach A., „Ludność żydowska w Królestwie Polskim w końcu XIX w., w: „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego”, 1959, nr 29

Fajnhauz D., „Żydzi na Litwie i Białorusi w XIX w.”, w: „Biuletyn

Żydowskiego Instytutu Historycznego”, 1959, nr 51;

Fajnhauz D., „Ludność żydowska na Litwie i Białorusi a powstanie 1963″, w: „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego”, 1961, nr 38

Ford H., „Międzynarodowy Żyd”, Warszawa 1998

Hartglas A., „Zasady naszego programu politycznego w Polsce”, War­szawa 1918

Hirschhorn S., „Historia Żydów w Polsce od Sejmu Czteroletniego do wojny europejskiej (1788-1914)”, Warszawa 1921

Jeske-Choiński T., „Historia Żydów w Polsce”, Warszawa 1919

Johnson P, „Historia Żydów”, Kraków 1998

Kautski K., „Rasse und Judentum”, Berlin 1914

Kautski K., „Socjal-Demokracja”, w: „Rewolucja proletariacka i jej program” [przekład polski], Warszawa 1924

Kempner S., „Dzieje gospodarcze porozbiorowej Polski”, Warszawa 1912

Kobyliński S., „Sprawa polska a kwestia żydowska”, Poznań 1924

Koneczny F., „Logos i Ethos”, Poznań 1921

Koneczny F.. „Cywilizacja żydowska”. Warszawa 1997

Korsch H., „Żydowskie ugrupowania wywrotowe w Polsce”, War­szawa 1925

Kruszyński J. MT, „Żydzi i kwestia żydowska”, Włocławek 1920

Krysiak F., „Dwa dni grozy we Lwowie”, Kraków 1919

Krajewski J., „Białe karty w sprawach polsko-żydowskich na przeło­mie XIX i XX wieku do roku 1939″, Warszawa 1989

Kurnatowski J., „W sprawie żydowskiej”, Warszawa 1914

Laudynowa S., „Sprawa światowa. Żydzi, Polska, ludzkość”, t. I-II, Chicago 1919

Marchlewski J., „Antysemityzm a robotnicy” [reprint], Warszawa 1972

Marks K., „W kwestii żydowskiej”, w: K. Marks, F. Engels, „Dzieła”, t. I, Warszawa 1961

Marylski A., „Dzieje sprawy żydowskiej w Polsce”, Warszawa 1912

Mieszkiewicz B., „Antysemityzm?”, Kraków b.r.

Niemojewski A., „Prawo żydowskie o gojach”, Warszawa 1918

Niemojewski A., „Dusza żydowska w zwierciadle Talmudu”, Warsza­wa 1920

Nowaczyński A., „Mocarstwo anonimowe”, Warszawa 1920

Nowak J. R., „Haniebna karta”, w: „Słowo – dziennik katolicki”, 24-25 III 1995

Nowak J. R., „Judeopolonia. Nieucy z »Wyborczej«”, w: „Nasza Pol­ska”, 24 III 1999, nr 12

Orlicki J., „Szkice z dziejów stosunków polsko-żydowskich 1918-1949″, Szczecin 1983

Pawlikowski M., „Dwa światy”, Londyn 1952

„Pamiętnik z I zjazdu Zjednoczenia Polaków Wyznania Mojżeszo­wego wszystkich ziem polskich”, Warszawa 1919

Phillippson M., Neueste Geschichte des jiidischen Yolkes”, Band I-III,Leipzigl911

Pobóg-Malinowski W., „Najnowsza historia polityczna Polski”, t. II, Londyn 1983

Pogonowski J. C., „Jews in Poland. A Documentary History”, New York 1993

Polak J., „Zbrodnicze plemię”, Wrocław – Warszawa b.r.

Pranajtis J. B., „Chrześcijanin w Talmudzie żydowskim”, Warsza­wa 1937

Reich L., „Żydowska Delegacja Polaków w Paryżu”, Lwów 1922

Rolicki H., „Zmierzch Izraela”, Warszawa 1932

Rostański K., „Polonii w Ameryce z Żydami sprawa w dobie odbu­dowy Państwa Polskiego”, Warszawa 1925 Segel B., „Die polnische Judenfrage”, Berlin 1916 Szczepański W., „Najstarsze cywilizacje Wschodu klasycznego”, t.

I: „Egipt”, t. III: „Egea i Hatti”, Lwów 1922-1923 Tartakower A., „Emigracja żydowska z Polski”, Warszawa 1934 Tartakower A., „Zarys socjologii żydostwa”, Warszawa 1938 Topolski J., „Dzieje Polski”, Warszawa 1977 Trzeciak S., „Mesjanizm a kwestia żydowska”, Warszawa 1934 Trzeciak S., „Program światowej polityki żydowskiej”, wyd. III roz­szerzone, Warszawa 1936

Trzeciak S., „Talmud o gojach a kwestia żydowska w Polsce”, War­szawa 1939

Tworakowski S., „Polska bez Żydów”, Warszawa 1939 Wasiutyński B., „Ludność żydowska w Polsce w wieku XIX i XX (Stu­dium statystyczne)”, Warszawa 1930 Witos W, „Moje wspomnienia”, IWW 1978

Wróbel P., „Między nadzieją a zwątpieniem”, w: „Więź”, VII-VIII 1986 Zadrecki T., „Talmud w ogniu wieków”, Warszawa 1936 Znanłecki E, „Upadek cywilizacji zachodniej”, Warszawa 1921 Żabotyński W., „Polaki i Jewreje”, Odessa 1921 Żabotyński W, „Państwo Żydowskie”, Warszawa – Lwów, b.r. „Żydzi a powstanie styczniowe”. Materiały i dokumenty opracowane do druku przez A. Eisenbacha, D. Fajnhauza i A. Weissa, Warsza­wa 1963