W programie spotkania:
1. Film dokumentalny „Jedwabne” (2003, 25 min.) scenariusz i realizacja: Artur Janicki (film „półkownik”, TVP dotychczas go nie pokazała!)
Film opowiada o zbrodni w Jedwabnem, przedstawiając m.in. ustalenia archeologów prowadzących ekshumację na miejscu zbrodni oraz rozmowy z mieszkańcami Jedwabnego, polemizuje z tezami Jana Tomasza Grossa zawartymi w jego książce „Sąsiedzi”.
2. Leszek Żebrowski: Jedwabne 1941 – 2013: pytania i brak odpowiedzi
Część dyskusyjna do której zapraszamy wszystkich mających pytania na temat Jedwabnego, oraz tych którzy mają wiedzę z pierwszej ręki na temat tamtych wydarzeń.
O przyszłości Żydów czytajcie na http://www.urbietorbi-apocalypse.net/Zydy-Araby.pl.html
Mam tylko jedną uwagę. Niemiecki nadzorca tego rejonu w dniu masakry był w stopniu porucznika i w kilka dni później awansowany do stopnia kapitana oraz przeniesiony do Białegostoku na stanowisko samodzielnego referatu do zwalczania Ruchu Oporu, odnosząc wiele sukcesów.
http://ww2.senat.pl/k4/DOK/sten/090/22.HTM W informacji o działalności Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu przekazanej senatorom, na stronie 33 między innymi podano, że w toku obecnie prowadzonego śledztwa po przesłuchaniu czterdziestu dwóch świadków „przyjąć można, że w zbrodni tej czynnie uczestniczyli polscy mieszkańcy Jedwabnego, głównie młodzi mężczyźni w liczbie około 40, współdziałający z obecnymi na miejscu zdarzeń ośmioma niemieckimi żandarmami. Ustala się także, czy i w jakim zakresie w zbrodni tej mogło uczestniczyć kilkuosobowe komando gestapo z Ciechanowa.”
we wrześniu 1939 r. w Jedwabnem wytworzył się silny ruch oporu, który uformował się z uczestników podwarszawskich szkół wojskowych. We wrześniu 1939 r. Jedwabne zajęli Niemcy, a następnie odstąpili je Rosjanom. Po wejściu Rosjan natychmiast z urzędów zwolniono Polaków i wszystkie urzędy, łącznie z miejskim, obsadzili Żydzi. Otrzymali oni od Rosjan broń i utworzyli miejscową milicję. Sporo młodych Żydów wstąpiło do NKWD, do Komsomołu, do partii bolszewickiej. W Jedwabnem Żydzi utworzyli listę Polaków do wywózki na Sybir i bezpośrednio ją nadzorowali. Komisarz spod Moskwy, zapytany przez Polkę wytypowaną wraz z rodziną do wywózki, skąd zna szczegóły dotyczące liczby osób w jej rodzinie, skąd wie, że posiada konia i wóz, na który mają się załadować, odpowiedział: To nie my przywieźliśmy ze sobą swoje sobaki, to wy macie tu swoich iwrejów.
Żydzi odegrali szczególną rolę w ujawnieniu i rozbiciu polskiego ruchu oporu przez NKWD i Armię Czerwoną. Doszło do walki, w której zginęli partyzanci i enkawudziści. Doszło do aresztowania księdza Szumowskiego związanego z ruchem oporu. Został on wywieziony do Mińska Białoruskiego i rozstrzelany.
Według informacji zawartych w wydanym przez MON w 1974 r. dzienniku wojennym generała pułkownika Franza Haldera, w tomie trzecim, zatytułowanym „Od kampanii rosyjskiej do marszu na Stalingrad, 22.06.1941 r. – 29.09.1942 r.”, gdy Niemcy uderzyli na ZSRR w czerwcu 1941 r., za Białymstokiem wytworzył się stały front. Niemcy otoczyli jednostki NKWD. W dwóch kotłach prawdopodobnie znalazło się od sześćdziesięciu do stu jednostek NKWD, wśród których Wehrmacht zidentyfikował kilkadziesiąt żydowskich jednostek NKWD. Po napaści Niemców na ZSRR Stalin ogłosił tak zwaną wojnę Związku Radzieckiego. Wezwał wszystkie narody Związku Radzieckiego by, jeśli gdziekolwiek spotkają Niemców, prowadzili z nimi bezwzględną walkę. W ten sposób Stalin przeniósł walkę z armii regularnych na cywilów. Stalin wezwał też między innymi wszystkich przyjaciół i sympatyków Związku Radzieckiego do włączenia się do tej walki. Dla Niemców stało się oczywiste, że na tyłach ich frontów utworzy się partyzantka z tych niedobitków rosyjskich i żydowskich, które przedarły się przez kotły.
Po obławie Żydzi powrócili do swoich miejscowości, między innymi do Jedwabnego. Wehrmacht, który zidentyfikował Żydów w kotłach, postanowił wziąć odwet na tych Żydach, którzy pochodzili z danych miejscowości, byli w armii radzieckiej lub w NKWD i walczyli ramię w ramię z komunistami. Oddział białostocki Wehrmachtu wezwał szybko Himmlera na naradę, na której postanowiono, że w lipcu i sierpniu zostaną rozstrzelani wszyscy Żydzi związani z NKWD i biorący udział w walce z Niemcami. Niemcy zaplanowali wybicie od czterdziestu do pięćdziesięciu młodych Żydów w każdej większej miejscowości, a następnie wyniszczyć ich do trzeciego pokolenia przez spalenie ich rodzin.
W Białymstoku ustalono miejscowości, z których wywodzili się Żydzi zidentyfikowani w kotłach. Było to między innymi Jedwabne. Z Prus Wschodnich do Związku Radzieckiego w kierunku Białegostoku postępowały tak zwane oddziały porządkowe, czyli oddziały do niszczenia ludzi. Było to pięć grup gestapo. Pierwsza grupa miała za zadanie rozstrzelać wszystkich sekretarzy partii komunistycznych bez względu na narodowość. Druga z tych grup miała za zadanie walczyć z tak zwanymi maruderami, to znaczy z uciekinierami z wojska, ludźmi niezameldowanymi, szpiegami, wałęsającymi się.
10 lipca 1941 r. rano do Jedwabnego zjechały trzy grupy gestapo. Pierwsza grupa to oddziały szturmowe SA, druga to jednostki zmotoryzowane NSDAP-NSKK i trzecia to przysposobienie lotnicze NSPK spod Ciechanowa. Były to jednostki lotnicze w błękitnych mundurach, świadomie lub nieświadomie mylone przez Grossa w jego książce z polską policją granatową. Jednostki lotnicze podlegały pod Ericha Kocha, który stacjonował w Królewcu i rządził całymi Prusami Wschodnimi.
Tego tragicznego dnia jednostki gestapo otoczyły Jedwabne i spędzono na rynek wszystkich Żydów, także kobiety i dzieci. Kazano im rozebrać pomnik Lenina. Gdy zaczęto rozbierać pomnik, ksiądz Kembliński zrozumiał, że Żydzi są śmiertelnie zagrożeni. Udał się na posterunek żandarmerii z prośbą, by darowano życie choćby niewinnym kobietom i dzieciom żydowskim. W odpowiedzi usłyszał: Tam, gdzie stanęła stopa niemiecka, nie ma prawa żyć taki Żyd i z okrzykiem „raus” został wypędzony z posterunku.
Popiersie Lenina z rozebranego pomnika Niemcy kazali nieść około czterdziestu młodym Żydom w kierunku stodoły. Resztę Żydów ustawiono za nimi.
Jak mówią świadkowie, pędzonych Żydów mogło być w granicach stu sześćdziesięciu, dwustu osób. Po obu stronach orszaku żandarmi pod przymusem rozstawili Polaków i fotografowali ich na tle pędzonych Żydów. Użytych do konwojowania orszaku żydowskiego Polaków Niemcy odprawili około 200 m przed stodołą, na wysokości obecnej ulicy Krasickiego. Prawdopodobnie trzech Polaków nie wycofało się i zginęło w stodole razem z Żydami.
Młodym Żydom, niosącym popiersie Lenina, żandarmi nakazali wykopać w stodole dół, a po sprawdzeniu nazwisk i odczytaniu rozkazu przez Żyda Macpołowskiego w stopniu kapitana gestapo zostali rozstrzelani przez Niemców. Następnie do stodoły Niemcy wpędzili pozostałych przypędzonych z rynku Żydów, czyli rodziny i krewnych do trzeciego pokolenia Żydów rozstrzelanych wcześniej. Niemcy benzyną lotniczą oblali dookoła stodołę, otoczyli ją kordonem i podpalili. Według relacji świadków, nikt nie miał szans uciec ze stodoły.
Następnego dnia z rozkazu Niemców Polacy pogrzebali zamordowanych Żydów w obu zbiorowych mogiłach. Do jednej z nich wrzucono popiersie Lenina. Ciała zamordowanych Żydów, zgromadzone w postaci piramidy, Polacy zastali w jednym rogu stodoły – według świadków na klepisku leżało jedno lub dwa ciała. Nie były one zwęglone. Jak wynika z „Dziennika wojennego” Franza Haldera, Żydzi w stodole nie zginęli jako Żydzi, lecz jako komuniści i rodziny tych komunistów – na podstawie wyroku wydanego przez Wermacht w Białymstoku i odczytanego im przed śmiercią przez Żyda-gestapowca. Dla Żydów Niemcy przeznaczyli inną śmierć: poprzez getto. Getto w Jedwabnem Niemcy utworzyli 11 lipca 1941 r. Zamknęli w nim około stu, stu trzydziestu Żydów, przetrzymywali ich do listopada, po czym przewieźli do Łomży, następnie do Treblinki i tam stracili.
Masakra w Jedwabnem była zorganizowana i przeprowadzona przez Niemców, a nie przez Polaków. Polacy byli zmuszeni przez gestapo do identyfikacji rodzin spokrewnionych z Żydami-komunistami. Pod lufami karabinów niemieckich, bici kolbami, Polacy byli zmuszeni do wyprowadzenia Żydów z domów i konwojowania ich na rynek. Tym, którzy uważają, że Polacy nie musieli tego wykonać, należy przypomnieć tragiczną sytuację Calela Perechodnika, który jako żydowski policjant w podwarszawskim getcie, zmuszony przez Niemców, wysyłał transporty Żydów do Treblinki, w tym własną rodzinę.