rozbiórka parkingu Bzura

Czyżby pojawiło się światełko w tunelu dla Państwa Bzura. Kilka lat upodlenia przez białostockie urzędy, wstręty jakie czynił im osobiście prezydent miasta Tadeusz Truskolaski  zapewne będą kosztowały podatnika, bo Bzurowie dostana swój parking z powrotem, być może nawet odszkodowanie, a urzędnik za razem sąsiad (Janusz Ostrowski) nie poniesie żadnej odpowiedzialności.
Mam nadzieje że tak nie będzie. Będziemy przyglądać się tej sprawie

Artykuł z Dzień Dobry Białystok:

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozpoznawał sprawę Państwa Bzura z Białegostoku. Małżeństwo uważa, że rozebranie im prywatnego parkingu było zwyczajną samowolą budowlaną, której dopuścił się magistrat. Na razie sprawa musi wrócić do początku, bo sąd orzekł ponowne rozpatrzenie sprawy.

A o sprawie pisaliśmy jakiś czas temu. Chodzi o parking, który Państwo Bzurowie w ramach umowy z ówczesnymi władzami Białegostoku mieli wybudować z własnych środków. Parking musiał być ogólnodostępny, choć położony w części na gruntach miejskich. Państwo Bzura nie mogli kupić tego fragmentu gruntu, ponieważ trwały prace nad planem zagospodarowania przestrzennego i planowana był obok droga. Nie wiadomo było w tamtym czasie jak duża część terenu będzie musiała być z powrotem przekazana pod budowę przedłużenia ulicy Piastowskiej.

Parking został wybudowany i wiele lat służył wszystkim mieszkańcom, którzy podjeżdżali i robili zakupy w pobliskim sklepie lub korzystali z usług w jednym z zakładów usługowych oraz sali bankietowej przy ulicy Wiklinowej 10. Dopiero w 2010 roku okazało się, że budowa drogi nie będzie przeszkadzała parkingowi. Zgodnie z decyzją wojewody Państwo Bzura udostępnili do rozbiórki tę część, która musiała być rozebrana do potrzeb inwestycji. Było to zaledwie kilka metrów.

Jednak magistrat postanowił rozebrać praktycznie cały parking. Na nic zdały się przekonywania i pokazywanie planów oraz decyzji, zgodnie z którą parking powinien pozostać nietknięty. W asyście policji oraz straży miejskiej wjechały ekipy budowlane i zniszczyły prywatną własność. Na dodatek nie miały ani jednego dokumentu, na mocy którego można było dokonać takich prac. Państwo Bzura nie mogli więc zaskarżyć nigdzie dokumentu, który nie istniał. Ale zgłosili sprawę do sądu jako działanie bezprawne polegające na samowoli budowlanej.

Sąd w pierwszej instancji nie dopatrzył się niczego niepokojącego. Natomiast Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wczoraj nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Jego zdaniem brakowało rzetelnej analizy, zaś wyjaśnienia powiatowego inspektora nadzoru budowalnego są niewystarczające. W tej kwestii zresztą być może będzie się wypowiadał Generalny Inspektor Nadzoru Budowlanego, jako że powiatowy na pewno pozwolił na wykonanie prac niezgodnych z dokumentami. Teraz cały proces dowodowy trzeba będzie przeprowadzić od początku.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że praktycznie naprzeciwko posesji i budynku wraz z parkingiem Państwa Bzura, swoją działalność prowadzi członek rodziny dyrektora Zarządu Dróg i Inwestycji Miejskich – Janusza Ostrowskiego. Tam parking, jest w porządku, nawet ekrany akustyczne nie były potrzebne, jest dogodny wjazd. A polecenie odnośnie rozbiórki parkingu Państwa Bzura wydał osobiście nie kto inny jak właśnie Janusz Ostrowski. O dalszym przebiegu sprawy będziemy informować.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: KB.)

Źródło: http://dziendobry.bialystok.pl/czy-magistrat-mogl-dokonac-samowoli-budowlanej/