Kategoria: Żydzi

Wiesz, że jesteś antysemitą, jeśli…….

Autor: Mark Farrell
Tłumaczenie: Andrzej Suda
Źródło: http://reasonradionetwork.com/20080729/you-know-youre-an-anti-semite-if
:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
Od Tłumacza:
Jeden z amerykańskich komików, Jeff Foxworthy, zrobił karierę opowiadając jak można w sobie samym rozpoznać „Czereśniaka” (REDNECK) poprzez dawanie przykładów (symptomów) w stylu: „Jeśli robisz to i to, prawdopodobnie jesteś Czereśniakiem”. Autor poniższego artykułu zaadoptował takie podejście do epitetu „ANTYSEMITY”, tak często używanego aby oczerniać uczciwych i sprawiedliwych ludzi. Śmieszny artykuł ale mi wcale nie do śmiechu! Zauważycie, że niektóre z użytych przykładów są trudne do zrozumienia. Przyczyną jest, że było to napisane przez Amerykanina dla mieszkańców USA gdzie realia są troszeczkę inne od polskich (ale problem pozostaje ten sam!). Mam nadzieję, że znajdzie się polski autor (czy autorzy) który zaadoptuje ten artykuł do polskich realiów, używając lokalne przykłady. Jeśli macie dobre pomysły – użyjcie miejsce na komentarze poniżej! Continue reading „Wiesz, że jesteś antysemitą, jeśli…….”

Dokonano zamachu na Łukasza Bugajskiego po wpisach o Jonnym Danielsie

Wczoraj o godzinie 16.43 panu Łukaszowi Bugajskiemu spalono auto (screen z twittera).

Proszę podawać link artykułu oraz robić screeny i publikować.

Im więcej czytelników, tym większa wartość polisy ubezpieczeniowej Łukasza Bugajskiego.

„Jonathan (Jonny) Daniels wychował się w Edgware na północno-zachodnich obrzeżach Londynu, w ortodoksyjnej żydowskiej rodzinie…”

i dalej Continue reading „Dokonano zamachu na Łukasza Bugajskiego po wpisach o Jonnym Danielsie”

Żyd Szmul Mordechaj Zygielbojm, dumny Polak, wspaniały bohater! Widział swoje miejsce i życie tylko w Polsce

fot: Szmul Mordechaj Zygielbojm / domena publiczna

A może zafundować red. Bergmanowi wycieczkę na Zamojszczyznę? Dowie się, jak dokonywano selekcji rasowej polskich dzieci, i napisze w swojej gazecie, że przeszło 100 tys. Polaków wysiedlono z samej Zamojszczyzny, w tym 30 tys. dzieci. I może coś zrozumie, przy odrobinie dobrej woli.

„Kto decyduje o przeszłości, zdobywa władzę nad przyszłością” – proroczo pisał Orwell. Bo przecież manipulowanie przeszłością to stały składnik komunizmu. I po 50 latach kłamstw komunistów (1939–1989), poczynając od stalinowców, którzy eksterminowali polskie podziemie, posługując się propagandą antyfaszystowską, i po kolejnych 30 latach przemilczania prawdy, czasu fabrykowania półprawd, czyli wprowadzania nowych kłamstw w miejsce starych, prawda się o siebie upomniała. Niespodziewanie, dość szczęśliwie, przynajmniej należy mieć nadzieję, że szczęśliwie, zaatakowano Polskę i Polaków.

Dlaczego? Gdyż upomnieli się o prawdę. Prawdę zawartą w dwóch zdaniach. Nie było polskich obozów śmierci. Naród polski nie uczestniczył w niemieckich zbrodniach.

Szmul Zygielbojm, który od 1942 reprezentował polskich Żydów w Radzie Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie, na krótko przed swoim samobójstwem w książceStop Them Now. German Mass Murder of Jews in Poland napisał: „W tym miejscu muszę wspomnieć, że ludność polska udziela wszelkiej możliwej pomocy i współczucia dla Żydów. Solidarność polskiej ludności ma dwa aspekty: po pierwsze jest to wspólne cierpienie, a po drugie wspólna walka przeciwko nieludzkiemu okupantowi. […] Mury getta nie oddzieliły w rzeczywistości ludność żydowską od Polaków”.

A Adam Ciołkosz, jego przyjaciel, już w pierwszym zdaniu artykułu o zagładzie polskich Żydów stwierdził: „Na losie Żydów polskich zaciążyło powszechne niedocenienie impetu barbarzyństwa niemieckiego”.

Niedocenianie barbarzyństwa na Zachodzie. Ciołkosz relacjonuje, jako bezpośredni i naoczny świadek wydarzeń, że w czasie, gdy rząd polski na obczyźnie informował opinię publiczną o gwałtach niemieckich popełnianych przeciwko ludności żydowskiej, wśród licznych publikacji dokumentujących zbrodnie Niemców znalazła się „biała księga” (wyciąg z noty do państw sprzymierzonych i neutralnych) opublikowana w języku angielskim, francuskim i hiszpańskim, a także w styczniu 1942 r., a może raczej przede wszystkim, wydał „czarną księgę” zatytułowaną The New German Order in Poland.

Wywołała wielkie wrażenie ogromem materiału i ścisłością informacji, wśród których położenie ludności żydowskiej zajmowało miejsce szczególne – pisze Ciołkosz, ale to wszystko spotykało się z niedowierzaniem, gdyż – cytuję – „ogrom zbrodni niemieckich przekraczał bowiem zdolność apercepcyjną ludzi cywilizowanych”.

A dzisiaj izraelski dziennikarz Ronen Bergman, by się dowiedzieć, jak było naprawdę w Polsce okupowanej przez Niemców i Sowietów, gdzie się udaje po informacje z pierwszej ręki? Do Berlina. Do Niemiec. Jak dosłownie brzmiało hasło z Roku 1984 Orwella? „Kto panuje nad przeszłością – panuje nad przyszłością”.

W rozmowie z dziennikarzem „Deutsche Welle” żydowski rozmówca stwierdza, że Polacy to „jedna z najliczniejszych grup niemieckich ofiar” i dodaje, że największa grupa Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

Jedna z najliczniejszych? Będzie liczył ofiary na sztuki?

I am Pole

Polski miało nie być, i Polaków też. Chcę porównywać okupację Francji i Polski?

Gdy Francja wysyłała swoich Żydów do niemieckich obozów śmierci, Zygielbojm pisze, że mury getta nie oddzielały rzeczywistości Polaków i Żydów. Dlaczego? Uzupełniam – gdyż Polacy byli drudzy w kolejce do gazu. Eksterminacja polskich elit trwała.

Amerykański historyk Richard Lukas w Zapomnianym Holokauście pisze: „Gdy 1 września 1939 roku Niemcy napadły na Polskę, jej mieszkańcy stali się pierwszym narodem w Europie, który doświadczył masowej zagłady”.

Polska, całe terytorium, miała być „przestrzenią życiową” dla Niemców. Prof. Lukas pisze:„Niemiecka koncepcja utworzenia z Polski zaplecza kolonialnego imperium bazowała na zaprzeczeniu człowieczeństwa Polaków, których – zaraz po Żydach – Hitler nienawidził najbardziej. Na nienawiść tę złożyły się dwa elementy. Dla nazistów Polacy byli Untermenschen (podludźmi), a ponadto zajmowali kraj, który stanowił część Lebensraum (przestrzeni życiowej), niezbędnej wyższej rasie Niemców”.

Autor powołuje się w tym miejscu na pamiętniki płk. Clausa von Stauffenberga, który zapisywał swe myśli o Polsce, przejeżdżając przez zbombardowany Wieluń. A może zafundować red. Bergmanowi wycieczkę na Zamojszczyznę? Dowie się, jak dokonywano selekcji rasowej polskich dzieci, i napisze w swojej gazecie, że przeszło 100 tys. Polaków wysiedlono z samej Zamojszczyzny, w tym 30 tys. dzieci. I może coś zrozumie, przy odrobinie dobrej woli.

Doktorze Bergman, gdy niemieccy lekarze antropolodzy stwierdzali u dzieci obecność odpowiednich cech rasowych, przeznaczano je do germanizacji w niemieckich rodzinach. Utytułowany historyk czytał o tym? Może napisze w swojej gazecie, że z kilkunastu tysięcy dzieci wywiezionych do Niemiec udało się po wojnie uratować około 5 proc.? A dzieci żydowskie? Bawiły się na tych samych podwórkach co dzieci polskie. W setkach polskich miasteczek. I chodziły do tych samych szkół.

Może p. Bergman coś zrozumie, coś pojmie z „osławionego antysemityzmu” Polaków, gdy się dowie, że Szmul Zygielbojm widział swe miejsce i swe życie tylko w Polsce. Adam Ciołkosz wspomina: „W pewnej rozmowie powiedział naszemu wspólnemu przyjacielowi Gilliesowi: »I am Pole« – jestem Polakiem. Był Żydem, ale polskim Żydem, Polska była jego ojczyzną. Nie chciał żyć poza Polską, poza środowiskiem Żydów polskich”.

Zanim popełnił samobójstwo, mówił swojemu przyjacielowi Polakowi Ciołkoszowi, że przywódcy żydowscy powinni się udać na Downing Street i tam, przed siedzibą premiera brytyjskiego popełnić zbiorowe samobójstwo, by tym sposobem zwrócić uwagę świata na zagładę żydostwa polskiego.

Czytelniku

Nadszedł taki czas, że wracam do lektury książek dawno odłożonych na półkę. Nadszedł czas, że sięgam do artykułów kilkanaście lat temu przedyskutowanych na forach internetowych. Było to 17 lat temu. Internet w Polsce raczkował. Nie było trolli, nie było w sieci zielonych ludzików, dyskusje były w miarę uczciwe. Był to czas kłamstw Grossa. Dzisiaj widać, jak był to ważny czas.

„Amnezja i skleroza źle służą Polsce” – nie zgadniesz, Czytelniku, kto mógł tak napisać w 1995 r. „Lepiej posłuży jej prawda i skrucha, żal i pojednanie” – tak mógł pisać w przededniu wyborów prezydenckich w swoim organie tylko Adam Michnik. Wspólnie z Włodzimierzem Cimoszewiczem w artykule O prawdę i pojednanie. Dzisiaj Cimoszewicz mówi: „Oczywiście, że Polacy brali udział w Holokauście. Dziesiątki tysięcy Polaków”.

A ja znalazłem na komputerze artykuł Adama Ciołkosza z 18 sierpnia 1968 r. zatytułowanyKomunistyczne źródła antypolskiej kampanii. Pisze o wydarzeniach marcowych z 1968 r., na których tle pojawiły się na łamach prasy żydowskiej w Anglii, Francji, Ameryce i Izraelu oskarżenia zwrócone przeciwko całemu społeczeństwu polskiemu, o jego postawę w okresie zagłady Żydów polskich.

I w artykule pisze o fałszywych świadectwach, o fałszowaniu dokumentów po wojnie, i dalej: „Jeśli chodzi o zagadnienie pomocy polskiego ruchu podziemnego dla ludności żydowskiej, rola fałszerza historii powierzona została Bernardowi Markowi, dyrektorowi Żydowskiego Instytutu Historycznemu w Warszawie”, można go określić jako oficjalnego – od kilkunastu lat – komunistycznego historyka życia, cierpień i walk ludności żydowskiej w Polsce.

Jego Powstanie w getcie warszawskim uchodzi za klasyczny i rzetelny zbiór dokumentów. A Adam Ciołkosz pisze o najbardziej zuchwałym sfałszowaniu radiogramu gen. Grota-Roweckiego do gen. Sikorskiego w Londynie. Czy Paweł Śpiewak, 10. z kolei dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, wyda białą księgę kłamstw?

Ale o tym za tydzień. Tymczasem Paweł Śpiewak, następca Bernarda Marka w Instytucie, prawie milczy. Prawie. Krytykuje polskiego premiera, pisząc o jego „obraźliwej do granic niemożliwości bzdurze”.

W ogóle żydowskie instytucje w Polsce słabo zdają egzamin. Gdzież im do Szmula Mordechaja Zygielbojma, dumnego Polaka, który w liście adresowanym do prezydenta RP Władysława Raczkiewicza i premiera Władysława Sikorskiego napisał: „Śmiercią swoją pragnę wyrazić najsilniejszy protest przeciw bierności, z którą świat przygląda się i dopuszcza zagłady ludu żydowskiego”.

Rekontra

Źródło: https://warszawskagazeta.pl/historia/item/5521-zyd-szmul-mordechaj-zygielbojm-dumny-polak-wspanialy-bohater-widzial-swoje-miejsce-i-zycie-tylko-w-polsce

Finkelstein: o polskim antysemityzmie mówi się dla pieniędzy

„Jeśli ktoś na waszej ziemi prowadzi działalność, której celem jest wywołanie wobec was nienawiści, to nie powinniście się na to godzić” – powiedział w wywiadzie dla „Historia Do Rzeczy” Norman Finkelstein. Skrytykował wycieczki izraelskich dzieci do Polski, lobby żydowskie czerpiące wielkie pieniądze z „przedsiębiorstwa Holocaust” oraz polską inteligencję, szkalującą własny naród. 

Profesor Norman Finkelstein to mieszkający w USA żyd polskiego pochodzenia. Jako politolog specjalizuje się w dziedzinie konfliktu palestyńsko-izraelskiego oraz Holocaustu. W rozmowie z Piotrem Zychowiczem ostro wypowiedział się m.in. o wycieczkach izraelskich uczniów do Polski. Zgodził się z tezą, że w ich trakcie pokazuje się Polskę jako kraj antysemicki. „Te biedne dzieciaki wracają do Izraela przerażone, przekonane, że wszędzie poza domem grozi im niebezpieczeństwo.

Continue reading „Finkelstein: o polskim antysemityzmie mówi się dla pieniędzy”

Żydzi wypędzani 47 razy w ciągu 1000 lat. Dlaczego?

żydWłaśnie dlaczego? Czy słyszeliście o innych narodach które tak zalazły komuś za skórę żeby go wygonić z kraju, skazać na banicję.
Ja nie słyszałem, ale może są takie. Jak złym narodem trzeba być by zasłużyć na taki los? Jedni wypędzali inni mordowali, ale sam fakt nienawiści do żydów jest zadziwiający. Oni sami twierdzą że są narodem poszkodowanym, ale zarazem wybranym przez Boga, skoro ich Bóg wybrał to dlaczego tak nimi poniewiera?
Poniżej znajdziecie kilka odpowiedzi na te pytania. Podkreślam Henry Ford nie jest faszystą.

Jews Banished 47 Times in 1000 Years – Why?

http://radioislam.org/eng/Jews-Banished-47-Times-Why.htm

Radio Islam; przekład: Ussus

Dlaczego tak często?

Dlaczego z tak różnych narodów i kultur?

Dlaczego żaden inny naród nie spotkał się z tak wielką awersją?

Bernard Lazare, żydowski pisarz, w książce pt. „L’antisémitisme son histoire et ses causes”, wydanej w 1894 r., przedstawił taką opinię tyczącą się żydowskich wypędzeń:

„Jeśli taka wrogość i awersja w stosunku do żydów miałaby miejsce tylko w jednym czasie, w jednym kraju, łatwo byłoby wyjaśnić przyczyny. Jednak rasa ta była obiektem nienawiści wszystkich narodów pośród których żyła. Skoro wszyscy wrogowie żydów należeli do zupełnie różnych ras, mieszkali w odległych krajach, podlegali zupełnie różnym prawom, kierowali się różnymi pryncypiami, mieli różną moralność, różne zwyczaje – te wszystkie zasady społeczne, niepozwalające niczego ocenić w ten sam sposób – toteż główna przyczyna antysemityzmu zawsze leżała w samym Izraelu, a nie w tych, którzy przeciwko niemu walczyli.” Continue reading „Żydzi wypędzani 47 razy w ciągu 1000 lat. Dlaczego?”

Ile kosztowała budowa Muzeum Historii Żydów Polskich polskiego podatnika…czyli kultura głupcze…!!!

tusk_6

Jak koszerne towarzystwo puszcza z torbami polskiego podatnika!!! Znalezione na www.niepoprawni.pl

Kilka dni temu wpadła mi migawka z telewizji jak najbardziej publicznej TVP2 programu pod tytułem „Kultura Głupcze” program poświęcony był otwarciu Muzeum Historii Żydów Polskich…zemdliło mnie słysząc ochy i achy nad potrzebą „jakże ważnego” w dialogu polsko-żydowskim przedsięwzięcia…pomyślałem sobie…ciekawe ile to Muzeum kosztowało pieniędzy polskich podatników…
Znalazłem tekst Jana Bodakowskiego…(link) dotyczący finansowania tego Muzeum…
(…)
Ministerstwo Kultury odpowiedziało na pytania Najwyższego Czasu w sprawie Muzeum Historii Żydów
Tygodnik Najwyższy Czas zwrócił się do władz Warszawy, Muzeum Historii Żydów Polskich i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z prośbą o podanie informacje na temat:
– Wysokości kosztów jakie zostały poniesione na budowę Muzeum Historii Żydów Polskich. Z instytucji publicznych, państwowych, samorządowych, pozarządowych, krajowych i zagranicznych.
– Źródeł finansowania Muzeum w kolejnych latach, z podaniem wysokości transferów z poszczególnych źródeł, w kolejnych latach.
– Ilości osób zatrudnionych w Muzeum i kosztów związanych z ich zatrudnienie.
– Wartości przekazanego Muzeum majątku – zabytków i działki.
– Informacji do kogo należy Muzeum i jego majątek.
Jako jedyne na prośbę Najwyższego Czasu odpowiedziało Centrum Informacyjne Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W Informacji udostępnionej przez Ministerstwo można przeczytać, że:
Wydatki na budowę Muzeum Historii Żydów Polskich w ramach Programu Wieloletniej Budowy Muzeum Historii Żydów Polskich 2007-2009 wyniosły w:
2007 – 846.914,85 zł
2008 – 2.777.630,56 zł
2009 – 5.574.793,23 zł
Wydatki na budowę Muzeum Historii Żydów Polskich w ramach Programu Wieloletniej Kontynuacji budowy Muzeum Historii Żydów Polskich 2010-2013 wyniosły: Continue reading „Ile kosztowała budowa Muzeum Historii Żydów Polskich polskiego podatnika…czyli kultura głupcze…!!!”

Jedwabne kłamstwo Audycja radiowa z NY

niech_za_jedwabne_przepraszaja_niemcy1-e1373406478822
KLIK w obraz otwiera link do audycji radiowej

Kolejna  audycja Pana Waleriana Dąbrowskiego demaskująca Jedwabne kłamstwa.
Poniżej tekst z serwisu facebook.

Polskie Radio NY 910AM & 1580AM http://www.polskieradio.com/ny-stream.aspx  wyemitowało audycję radiową – nadaną 03. Cze. 2014 roku –jako zapowiedź rocznicy mordu w Jedwabnem dokonanego przez Żydów służących Niemcom dnia 10. Lip. 1941 roku, a bezczelnie przypisywaną przez diasporę żydowską Polakom.

Z uwagi iż plik z treścią audycji nie może być dodany w Internecie, np. na portalu YouTube, to za zgodą i na życzenie autora audycji zamieszczam ją pod tym linkiem KLIK

Mając na uwadze prawo Człowieka do wolności i swobody wypowiedzi – wszystkich te wartości ceniących zachęcam do wysłuchania tej audycji i jej popularyzacji wśród znajomych i przyjaciół.

(Nadesłane przez Stanisława. Dzięki)

Przemilczana kolaboracja. Jak ludność żydowska wzięła udział w powitaniu wojska sowieckiego. Z bronią w ręku

jedwabneNie miałem zamiaru zabierać głosu w dyskusji, która nastąpiła po ogłoszeniu przez prof. Jana T. Grossa książki „Sąsiedzi”, dotyczącej mordu na Żydach dokonanego w lipcu 1941 roku w miasteczku Jedwabne na Podlasiu. Przede wszystkim dlatego, że dotychczasowa dyskusja, podejmując różne istotne wątki, pomija fakt najważniejszy: co się stało w Jedwabnem po wkroczeniu na ten teren armii niemieckiej, tzn. kto, kiedy i w jakich okolicznościach dokonał masowego mordu na ludności żydowskiej Jedwabnego.

O tym bowiem przede wszystkim należałoby pisać, tym bardziej że stwierdzenia Grossa w świetle niektórych źródeł wydają się nie do końca prawdziwe. Jednocześnie posiadana przeze mnie dokumentacja jeszcze nie upoważnia mnie do publicznego zabrania głosu w tej właśnie kluczowej kwestii.

Jednak tak w książce Grossa, jak w ogłoszonym niedawno w „Rzeczpospolitej” (4.01.2001) artykule Andrzeja Żbikowskiego padły stwierdzenia tak szokujące, że nie można ich skwitować milczeniem. A dotyczą one zarówno postawy ludności polskiej i żydowskiej na ziemiach najpierw okupowanych, a następnie anektowanych przez Związek Sowiecki, jak i oceny owej postawy.

Zanim przejdę do właściwego tematu, zacząć muszę od stwierdzeń podstawowych. Nic nie może usprawiedliwić mordów dokonanych na jakiejkolwiek grupie ludności cywilnej. Nic nie usprawiedliwia zabijania mężczyzn, kobiet i dzieci tylko dlatego, że są reprezentantami jakiejś klasy społecznej, jakiegoś narodu, jakiejś religii, bo wszelkie wymierzanie sprawiedliwości musi mieć charakter indywidualny. Zbrodni takich nie można uzasadnić ani własnymi przekonaniami, ani rozkazem przełożonego, Continue reading „Przemilczana kolaboracja. Jak ludność żydowska wzięła udział w powitaniu wojska sowieckiego. Z bronią w ręku”

Zagłodź bestię – stań się sam syty i wolny

barcode-666Zachowaj spokój i zagłodź bestię…

Zacznę brutalnie: Jesteśmy NIEWOLNIKAMI -większość z nas jest w niewoli.

Dowód?

No to nie pracujmy i pojedzmy na ryby na dwa tygodnie a potem do rodziny na drugi koniec kraju – rowerem – na miesiąc. Nie do wyobrażenia sobie, bo przecież praca: trzeba płacić rachunki i raty. A przecież nie zawsze tak było. W Średniowiecznej Anglii średnio człowiek pracował 22 tygodnie na życie a resztę roku poświęcał na … ryby, polowania, wyprawy w odwiedziny do rodziny, oraz na…. prace społeczne. Tak. Katedrę Westminster wybudowano w 80% w „czynie społecznym” rzemieślników z całej okolicy.

Dziesięcina chłopów w czasach feudalizmu to były wakacje w porównaniu do naszych obecnych podatków (jawnych i ukrytych), które mogą sięgać nawet do 80% przychodów.

Czyli dzisiaj jesteśmy w niewoli życia na pewnym poziomie. Część chomąta sami sobie nakładamy, część nakłada na nas bestia i– ta wiecznie głodna naszych pieniędzy, naszego czasu, naszego życia. Często sami, często nie zdając sobie z tego sprawy, żywimy ja, dotuczamy, chlubimy. Continue reading „Zagłodź bestię – stań się sam syty i wolny”

Wspaniała Żydówka Wielkiej Polski

Foto. arch.
Dora Kacnelson

Jestem Żydówką Wielkiej Polski – tak siebie określiła 20 XI 2002 r., kilka miesięcy przed śmiercią, prof. Dora Kacnelson w czasie ostatniej swojej prelekcji w Klubie Inteligencji Katolickiej w Lublinie. Wygłaszała odczyt „Księża polscy na syberyjskiej katordze”. Mówiła: „Urodziłam się w Wielkiej Polsce, wielkiej kultury, wielu religii, w niej pragnę zakończyć życie”. Wyjaśniała, że terytorialnie Wielka Polska była przed rozbiorami. Pozostała nią duchowo i intelektualnie w czasie rozbiorów, wzbogacała cywilizacyjnie narody Rosji i podbite przez nią plemiona Azji, także przez swych zesłańców na syberyjskiej katordze. Zakończyła prelekcję słowami: „Przed Wielką Polską chylę czoło! Kocham ją, pozostanę jej wierną do końca życia, ja, polska Żydówka”.

W pewne zakłopotanie natomiast wprawiła słuchaczy lubelskiego KIK wcześniej, 4 IV 2002 r., w czasie odczytu „Kresy polskie współcześnie: Lwów, Krzemieniec, Wilno. Martyrologia narodu polskiego trwa”. Zwróciła się wówczas do obecnych księży z pytaniem: „Dlaczego ja, córka niedoszłego rabina, na polskich Kresach muszę ustawicznie domagać się od polskich duchownych, by w kościołach nie zamierały polskie modlitwy i śpiewy?”. U Michnika Dora Kacnelson zaskakiwała słuchaczy nie tylko w Lublinie. Z doniesień prasowych wiemy, że na początku lat 90., jak relacjonowała jej przyjaciółka, poszły obie na odczyt Adama Michnika. W dyskusji postulowała większą troskę o Polaków pozostałych po wojnie na obszarze polskim zagarniętym przez Związek Sowiecki.

Po swej wypowiedzi usłyszała, że jest antysemitką. Oznajmiła wówczas: „Jestem Dora Kacnelson z Drohobycza. Mój ojciec był w Bundzie, a mój stryj był twórcą państwa Izrael. Co za idiota, nie widzi moich semickich rysów?”. Dora Kacnelson pragnęła osiąść w Lublinie ze względu na Katolicki Uniwersytet Lubelski. Marzyła o współpracy z uczelnią. Władze miasta prosiła o mieszkanie mogące pomieścić jej pokaźne archiwa. Po śmierci pragnęła przekazać je miastu. Uzyskała przydział na mieszkanie o powierzchni 40 m2. Archiwum nie zdołała sprowadzić do Lublina ani z Drohobycza, ani z Bochni, gdzie miasto ofiarowało jej równie małe pomieszczenie, ani z Berlina, gdzie pod koniec życia przebywała. Dom – oaza wolności Dora Kacnelson urodziła się 19 IV 1921 r. w Białymstoku. Jej ojciec, Beri Kacnelson, porzucił w 1905 r. odbywane w Mińsku studia rabinackie, aby bronić swoich rodaków przed rosyjskimi pogromami. On i koledzy mieli otrzymać rewolwery do samoobrony bezpośrednio od Józefa Piłsudskiego. Matka, Basewa Kacnelson z domu Dojno, rozczytywała się w twórczości Stefana Żeromskiego i wzorem jego Siłaczki uczyła po wsiach biedne dzieci żydowskie i białoruskie. Przedwojenny Białystok pozostał w pamięci Dory Kacnelson jako oaza wolności – także dla Żydów. W mieście rozwijało się swobodnie życie religijne zarówno Żydów, jak i Polaków. Obok chrześcijańskich kościołów istniały cztery synagogi. Funkcjonowały hebrajskie szkoły i gimnazja z językiem jidysz. Działały różne żydowskie organizacje – zarówno socjalistyczne, jak i syjonistyczne. Dzieci z rodzin inteligenckich kształcono często w polskich gimnazjach, do jednego z nich uczęszczała Dora Kacnelson.

Polskie i żydowskie uczennice były jej najbliższymi przyjaciółkami. Przejawów antysemityzmu w gimnazjum, jej zdaniem, po prostu nie było. W gimnazjum zainteresowała się twórczością Adama Mickiewicza i Starym Testamentem, którego lekturze oddawała się codziennie wraz z ojcem. Wtedy, w Białymstoku, ślubowała, że odnajdzie grób Mojżesza i napisze książkę o Adamie Mickiewiczu oraz o polskiej poezji powstańczej. Grobu Mojżesza nie odnalazła, ale książek o Mickiewiczu, o polskich powstańcach z XIX wieku i ich poezji, opublikowała kilka. Studia w Leningradzie Szokiem dla rodziców i ich dorastającej już córki stała się okupacja we wrześniu 1939 r. Białegostoku przez – według jej słów – „hordy bolszewickie”. Codziennie z pobliskich domów aresztowano ludzi, wywożono całe polskie rodziny. Ograniczeniu uległo życie religijne ludności żydowskiej. Dora Kacnelson wraz z rodzicami opuściła Białystok pod koniec 1939 r. i przeniosła się do krewnych w Leningradzie. Podjąwszy studia filologiczne na tamtejszym uniwersytecie, była świadkiem presji ideologicznej wywieranej na uczelni zarówno na studentach, jak i wykładowcach. Dostrzegała opór, niestety tylko małej części rosyjskich i żydowskich profesorów, wobec stalinizmu. Już w Leningradzie doszły ją „pogłoski o wymordowaniu polskich oficerów w Katyniu”. Nie dawała więc wiary późniejszym tłumaczeniom wielu obywateli sowieckich, że o zbrodni katyńskiej nic nie wiedzieli. W latach 1946-1949 Dora Kacnelson odbyła w Leningradzie aspiranturę naukową. Jej uwieńczeniem stała się obroniona w 1952 r. dysertacja kandydata nauk (doktorska) „Mickiewicz a poezja ludowa”. Była ona owocem także rozległej kwerendy źródłowej, którą prowadziła, przebywając w latach 1946-1949 w Wilnie. Zbierała wówczas materiały dotyczące zarówno Mickiewicza, jak i losów polskich powstańców z 1863 r. na Litwie, m.in. księży: Antoniego Mackiewicza, Stanisława Iszory oraz – dziś bohatera Białorusi – Konstantego Kalinowskiego. Antysemityzm, z którym Dora Kacnelson zetknęła się – jak stale i publicznie oświadczała – dopiero w Związku Sowieckim, a nie w przedwojennej Polsce, spowodował, że przez wiele lat, mimo żmudnych poszukiwań, nie mogła uzyskać pracy.

Otrzymała ją w końcu w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Połocku. Represjonowana, niebawem musiała odejść z tej uczelni. Przeniosła się w 1961 r. aż na wschód Syberii, do Ułan Ude, stolicy Buriacji, a w 1962 r. – do Czyty na wschód od Bajkału. Badała tam dzieje polskich zesłańców, którzy byli przez cały XIX wiek zsyłani przez Rosjan na Syberię. Z uniwersytetu w Czycie usunął ją rektor Mikołaj Babin – wykładowca marksizmu-leninizmu. W Drohobyczu W 1966 r. przeniosła się do Drohobycza, z którym już się na stałe, jako docent, związała. Ze względu na jej erudycję zwracano się do niej „pani profesor”. Ona korygowała, oświadczając: „Jestem doktorem filozofii. Wykładałam literaturę i historię Polski w uczelniach sowieckich jako docent. Za umiłowanie Polski ze wszystkich mnie wyrzucono”. W 1983 r. „za polskość” – jak jej powiedziano – Dora Kacnelson została jednak wyrzucona i z uniwersytetu w Drohobyczu. Polsce, Polakom, mieszkańcom tego miasta i tej ziemi poświęciła się bez reszty. Na uniwersytecie wykładała literaturę i historię polską. Organizowała koła nauki języka polskiego i wieczory poezji polskiej. Jednocześnie, dojeżdżając do Lwowa, prowadziła tam prace badawcze w archiwach i dawnym Ossolineum. Współpracowała wówczas ze znakomitymi Polakami pozostałymi we Lwowie: Mieczysławem Gębarowiczem, Ludwikiem Grajewskim, Kazimierzem Giebułtowskim, Wacławem Olszewiczem i bibliotekarzem, „mądrym polskim Żydem” – Bogdanem Gordonem. Kiedy poszukiwania w Ossolineum uniemożliwiła jej „stalinówka” – jak ją określała – Taisa Kozaczuk, całą swoją niespożytą energię skupiła na działalności oświatowej i charytatywnej w Drohobyczu. To ona ożywiła działalność Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Drohobyckiej. Słowo polskie i wiedzę o dawnej i współczesnej Polsce niosła do odwiedzanych wsi. Przekazywała też pomoc materialną biednej ludności polskiej, o którą zabiegała w kraju. Wielkie nadzieje wiązała ze zrywem „Solidarności” w Polsce. Bolała, że rządy solidarnościowe mogły otoczyć większą opieką Polaków na obszarze byłego Związku Sowieckiego, a tego w pełni nie uczyniły. Emerytury dla weteranów Dora Kacnelson publikowała w Polsce liczne artykuły, drukowała książki: „Z dziejów polskiej pieśni powstańczej XIX wieku. Folklor Powstania Styczniowego”, Wrocław, Ossolineum, 1974 r.; „Poezja Mickiewicza wśród powstańców. Wiek XIX. Z archiwów Wilna, Lwowa, Czyty”, Kraków, Universitas, 1999 r.; „Rok 1863 na Polesiu Kijowskim. Pamiętnik Józefa Sobkowicza” (opracowanie Dora Kacnelson, Krzysztof Gębura), Siedlce, Akademia Podlaska, 2000 r.; „Skazani za lekturę Mickiewicza. Z archiwów Lwowa i Wilna”, Lublin, Norbertinum, 2001 r. W Paryżu w „Kulturze” ogłosiła cenną rozprawę „Polscy naukowcy Wilna i Lwowa pod okupacją sowiecką”.

Dla weteranów polskich wojny 1939 r. i podziemia niepodległościowego w Związku Sowieckim z AK, BCh, również NSZ, co dobitnie podkreślała, dobijała się u władz polskich o emerytury. Narzekała na opieszałość polskiego MSZ i podległych mu placówek konsularnych na terytorium b. ZSRS w niesieniu pomocy rodakom. Stwierdzała, że tę pomoc uzyskiwała łatwiej od różnych polskich organizacji społecznych i kościelnych niż państwowych. Demaskowała kłamstwa Dora Kacnelson nie zapomniała o swoich związkach z narodem żydowskim. W Drohobyczu najsilniej zabiegała o zachowanie dorobku malarskiego Brunona Schulza. Najmocniej protestowała, gdy z polecenia Yad Vashem w Izraelu skradziono z Drohobycza freski Schulza. Za martyrologię Żydów, za holokaust w latach II wojny światowej wyłączną odpowiedzialnością obarczała narodowosocjalistyczne Niemcy. Mówiła o holokauście dwu narodów dokonanym przez Niemców: żydowskiego i polskiego. Obarczała odpowiedzialnością Żydów amerykańskich, że nie reagowali, gdy w czasie II wojny światowej trwał holokaust. Krytykowała Amerykański Kongres Żydów za brak chęci niesienia pomocy cierpiącym biedę rodakom w dawnym Związku Sowieckim. Przyznawała rację Normanowi Finkelsteinowi, że Żydzi amerykańscy z martyrologii swych europejskich rodaków czynią dochodowe przedsiębiorstwo holokaust. Nikt ze środowisk żydowskich tak mocno i zdecydowanie nie demaskował kłamstw i fałszerstw Jana Tomasza Grossa dotyczących Jedwabnego, jak Dora Kacnelson. To nie konfabulator – stwierdzała – to wynajęty przez amerykańskich Żydów oszust. Bolała ją i przerażała eskalacja nieuzasadnionych, jej zdaniem, roszczeń finansowych Żydów względem państwa polskiego. Nie mogła zrozumieć, dlaczego niektóre sądy polskie wydają sfałszowane dokumenty na własność pożydowską, jak pisała: „kombinatorom nie mającym ani z prawem własności drogą dziedziczenia, ani w ogóle z narodowością żydowską nic wspólnego”. – Polacy obronili swoją własność w przeszłości przed Rosjanami, przed Niemcami, muszą ją obronić obecnie przed tymi Żydami, którzy stali się niegodni mojego narodu – tak zdecydowane, mocne słowa padały z jej ust. Krytyczna była również względem ruchu feministek oraz w sprawie homoseksualizmu, który jako Żydówka nazywała słowami z Księgi Kapłańskiej Starego Testamentu: „To jest obrzydliwość!”. Przyjaciele z Polski Pozostawała w kontakcie i serdecznej przyjaźni z wieloma Polakami, a także instytucjami w Polsce. Była w stałych kontaktach ze Światowym Związkiem Żołnierzy Armii Krajowej i innymi polskimi organizacjami kombatanckimi. Ceniła współpracę z Instytutem Badań nad Polonią i Duszpasterstwem Polonijnym KUL. Współpracowała z wybitnymi polskimi historykami, m.in. z prof. Stefanem Kieniewiczem, prof. Franciszką Ramotowską, prof. Wiktorią Śliwowską, dr Teresą Stanek z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Współpracowała również i pozostawała w przyjaźni z księżmi profesorami z KUL, m.in. z ks. Romanem Dzwonkowskim, ks. Marianem Radwanem, ks. Edwardem Walewanderem, ks. Zygmuntem Zielińskim. Wspominała o bliskich relacjach łączących ją z dr Heleną Gulanowską z Lublina, prof. Eugeniuszem Niebelskim i prof. Mirosławem Piotrowskim z KUL, dyrektorem Biblioteki KUL Andrzejem Paluchowskim, dyrektorem lubelskiego wydawnictwa Norbertinum Norbertem Wojciechowskim, Jerzym Narbuttem, Bohdanem Porębą z Warszawy, prof. Peterem Rainą z Berlina. W obronie Polaków Dora Kacnelson w publikacjach, a w szczególności w licznych swoich wystąpieniach w kraju i za granicą, z siłą swej mocnej argumentacji broniła dobrego imienia Polaków. Kochając naród żydowski miłością wielką, potrafiła jednocześnie dostrzegać i ganić u jego przedstawicieli wszelkie przejawy antypolonizmu, nawet najdrobniejsze. Irytowała ją opieszałość w czynieniu tego samego przez polski Instytut Pamięci Narodowej. Pisała, być może w nadmiarze żalu, że dostrzega „antypolską pozycję kierownictwa Instytutu Pamięci Narodowej”. Znamiennym mottem opatrzyła Dora Kacnelson swoją książkę „Skazani za lekturę Mickiewicza. Z archiwum Lwowa i Wilna”, wydaną w 2001 r. przez Norbertinum w Lublinie: „Bohaterom Armii Krajowej, walczącym o wolność Polski z okupantem hitlerowskim i sowieckim, broniącym ludność polską i żydowską na ziemi wołyńskiej, lwowskiej i wileńskiej przed zbrodniarzami ukraińskimi i litewskimi, składa hołd – autorka”. Do Lublina Dora Kacnelson przybywała często, zatrzymując się u przyjaciół. Była w ciągłym ruchu, mimo już dość sędziwego wieku. Pod koniec życia coraz rzadziej przebywała w Drohobyczu, coraz częściej w Lublinie, Krakowie, Warszawie, a ostatnio w Berlinie.

Tam przed nią zmarł jej mąż, Aleksiej Jegorow, z którym wzięła ślub w 1955 r., po wypuszczeniu go z łagru sowieckiego na Kołymie. Pamiętnik polskiej Żydówki Z Berlina Dora Kacnelson pisała do mnie dwa tygodnie przed śmiercią, 15 czerwca 2003 r., prosząc o recenzję wydawniczą jej książki „Ukochałam obydwa narody. Pamiętnik polskiej Żydówki” (17 arkuszy wydawniczych). Druk książki powierzyła wydawnictwu Arcanum w Bydgoszczy. Prosiła mnie o napisanie wstępu do książki, zapowiadała przybycie do Lublina, by kontynuować u władz miasta starania o mieszkanie. Zmarła w Berlinie 1 lipca 2003 roku. Losy maszynopisu wspomnień Dory Kacnelson, które miały być wydane przez Arcanum pod wspomnianym wyżej tytułem, z moim wstępem, są nieznane. Z informacji medialnych wynika, że po jej śmierci zaginęły i wątpliwe jest ich odnalezienie. Dora Kacnelson, prosząc mnie o recenzję wydawniczą, przesłała mi konspekt książki podający treść wstępu i pięciu rozdziałów. Konspekt stanowi dziś unikalne źródło ujawniające treść nieopublikowanej dotąd wspomnieniowej książki. Prof. zw. dr hab. Ryszard Bender

Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/mysl/42960,wspaniala-zydowka-wielkiej-polski.html

Anna Komorowska- Dziadzia, Deptuła, Rojer?

Rodzinna historia prezydentowej w aktach IPN

Pierwsza Dama RP Anna Komorowska do dziś nie doczekała się poważnej biografii, chociaż jej historia jest fascynująca. Jej rodzice to funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a później MSW, zwolnieni w 1968 r. na fali haniebnych antysemickich czystek, do końca byli działaczami PZPR. Ona sama była harcerką „Czarnej Jedynki” i wyszła za mąż za działacza opozycji Bronisława Komorowskiego, silnie wówczas związanego z Kościołem katolickim.

Anna Komorowska - Dziadzia

Chociaż wcześniej żony prezydentów RP i ich rodziny – Danuta Wałęsa, Jolanta Kwaśniewska i śp. Maria Kaczyńska zostały dokładnie opisane przez media – w przypadku żony obecnego prezydenta niewiele o niej i jej rodzinie wiadomo. Trzeba przyznać, że ona sama nie ułatwia dziennikarzom pracy – bardzo dużo opowiada o rodzinie męża, niewiele natomiast mówi o sobie i o swoich rodzicach. Tych informacji nie ma także w jej życiorysie na oficjalnej stronie internetowej prezydenta. Continue reading „Anna Komorowska- Dziadzia, Deptuła, Rojer?”